Poseł Tomasz Lenz z Torunia: - Sondaże to jedno, rzeczywistość - drugie

Według sondażu, którego wyniki opublikował Marcina Palade, Platforma zwiększyła poparcie. Ale nie w okręgu toruńskim...
Należy pamiętać, że toruńsko-włocławsko-grudziądzki okręg wyborczy (bo tak go nazywam) to wiele powiatów. W jego skład wchodzi powiat ziemski toruński, ale również Rypin, powiat włocławski i wiele innych. Trzeba pamiętać, że Drwęca, która kiedyś oddzielała dwa zabory, jest granicą, która bardzo zmienia sympatie wyborcze. O ile w bydgoskim okręgu wyborczym badania wykazują dużą sympatię do ugrupowań centrowych i lewicowych, w od Drwęcy na wschód te sympatie skłaniają się bardziej ku PiS-owi, mamy tam nieco inny elektorat. Na tym terenie trudniej prowadzi się kampanię, mniej jest wyborców proeuropejskich, tamtejsi wyborcy częściej posiłkują się informacjami z telewizji publicznej. Ale jestem spokojny, bo do wyborów mamy jeszcze sporo czasu, więc zobaczymy czy Platforma będzie miała szansę wygrania. Tym bardziej, że różnice w naszym okręgu są minimalne, zwykle na granicy błędu statystycznego.

Dla elektoratu za Drwęcą będzie osobny przekaz?
Prowadzimy kampanię w oparciu o siatkę kandydatów lokalnych. To ma wpływ na wyniki, które nieco różnią się od tabel sondażowych. Kandydaci pracują na siebie, ale ciągną za sobą listę wyborczą, są aktywni w swoich powiatowych miejscowościach, co również podnosi później notowania Platformy. A więc notowania to jedno, a rzeczywistość – drugie.

W wyborach w Ciechocinku z lokalnym działaczem Platformie nie wyszło. Wygrał w cuglach lokalny kandydat bez partyjnych etykiet.
W Ciechocinku startowało w wyborach 12 kandydatów. Proszę zauważyć, że kandydat PiS nie dostał się do drugiej tury, zajmując 5 miejsce. Nasz kandydat wszedł do drugiej tury, a w pierwszej zajął pierwsze miejsce. W drugiej turze wyborcy postawili na radnego, który wiele kadencji sprawował tę funkcję. Nasz kandydat od wielu lat przebywał poza Ciechocinkiem, bo zrobił karierę trenera piłkarskiego ekstraklasy, pracował w Płocku i w Kielcach. To widocznie nie przekonało mieszkańców Ciechocinka, woleli postawić na kogoś, kto jest aktualnym samorządowcem. Trzeba było przyjąć to do wiadomości. Gratulujemy zwycięzcy i życzymy nowemu burmistrzowi sukcesów. Dla mnie powodem do satysfakcji jest to, że jako jedyne ugrupowanie polityczne wprowadziliśmy kandydata do drugiej tury.

W Toruniu władzę sprawuje kandydat wspierany solidarnie przez PiS i PO. Co ma pan do powiedzenie prezydentowi w związku z kontrowersjami w sprawie ogrzewania?
Po pierwsze, mamy do czynienia z sytuacją, którą na pewno prezydent Michał Zaleski powinien mieszkańcom Torunia wyjaśnić - z jakiego powodu i na jakiej podstawie wyraził zgodę na to, żeby podłączyć miejska sieć ciepłowniczą do deficytowej geotermii zbudowanej przez o. Rydzyka. Od początku było wiadomo, że woda wydobywana jest zbyt chłodna, aby nadawała się do ogrzewania. Już po pierwszych odwiertach wiadomo było, że woda w Toruniu się do tego nie nadaje. Kontynuowano jednak za grube miliony inwestycję. A miasto Toruń podłączyło się do tej sieci, czego skutkiem jest podwyżka kosztów m.in. na Rubinkowie, ale także dla przedsiębiorstw, które są do tej sieci podłączone.

Termin wyborów samorządowych, w których będzie musiał się wytłumaczyć prezydent Zaleski jest już znany. Natomiast od pewnego czasu w opozycji coraz żywsze są nadzieje na przedterminowe wybory parlamentarne.
Jestem przekonany, że nie będzie przedterminowych wyborów. W najgorszym wypadku PiS będzie rządziło bez większości w parlamencie. Pieniędzy, które można sobie zawłaszczyć jest jeszcze na tyle dużo, że na pewno działacze PiS się nie na wybory nie zdecydują.