Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed debatą Clinton - Trump. Clinton będzie miała trudniej

Rozmawiał Roman Laudański
Rozmowa z dr. Łukaszem Wojtkowskim, medioznawcą z UMK w Toruniu o znaczeniu debat prezydenckich

- Dziś pierwsza debata prezydencka w Stanach Zjednoczonych. To ważne wydarzenie dla kandydatów i wyborców?
- Jedno z wydarzeń będących osią kampanii prezydenckiej. Dla Hilary Clinton i dla Donalda Trumpa ta debata będzie bardzo istotna. Także dla wyborców - tych niezdecydowanych oraz dla twardego elektoratu demokratycznego i republikańskiego.

- Kogo bardziej pokochają kamery: Clinton czy Trumpa?
- Nie ma tu konkretnego wskazania, wszystko zależy od sympatii. W debacie najważniejsze jest pierwsze trzydzieści minut. Pół godziny zwykle zapamiętujemy na długo. Debata może potoczyć się w różnych kierunkach, ale zobaczymy, kto pierwszy narzuci swój sposób wypowiadania się, myślenia i kształtowania przestrzeni w studio oraz poza nim. Wszystko wskazuje na to, że będzie to debata z najwyższą oglądalnością w historii, ale poczekajmy jeszcze kilkanaście godzin.

- Czy to będzie debata merytoryczna - spór na argumenty, pogramy czy przeważą emocje?
- Będzie i emocjonalna, i merytoryczna. Wydaje się, że Clinton powinna mieć przewagę w sprawach merytorycznych, ale dopóki nie uda się jej wyprowadzić Trumpa z równowagi - co nie jest trudne, ale tym razem może on być bardzo dobrze przygotowany - dopóty Trump będzie miał delikatną przewagę. Jeśli Trump nie zacznie mówić w swoim stylu - ksenofobicznie, rasistowsko i będzie tylko wyglądał jak kandydat na prezydenta, to Clinton będzie musiała dużo więcej się starać. Ona rozbija kolejny szklany sufit politycznej niemożliwości - jest kandydatem - kobietą, dlatego musi udowadniać znacznie więcej. W czasie debaty będzie też musiała pokazać, że jest w formie i nie ma kłopotów ze zdrowiem. Przecież debatę będą oglądały miliony Amerykanów! Clinton będzie miała trudniej. Jeśli Trump nie zacznie przemawiać "w swoim stylu" - będzie miał delikatną przewagę.

- Ostatnie sondaże nie wskazują zwycięzcy.
- Sondaże wahają się z delikatną przewagą Clinton. Są stany, które skłaniają się ku Trumpowi, inne preferują Clinton. Rywalizacja cały czas trwa.

wideo: US CBS/x-news

- Czy to jest tak, że przed tak ważną debatą sztaby pracują nad kandydatami, przygotowują dla nich np. cięte riposty, a styliści doradzają w ubiorze?
- W Stanach Zjednoczonych jest ogromny rynek specjalistów przygotowujących tylko i wyłącznie do debat, bo przecież tradycja amerykańskich debat trwa od wielu lat. Scenariusze są przygotowane na różne okoliczności, tak samo jak ich wypowiedzi na konkretny temat. Muszą też być przygotowani na ewentualne riposty, którymi będą chcieli wzajemnie się zaskoczyć. Oczywiście wcześniej przygotowany został protokół zasad, do przestrzegania których zobowiązali się kandydaci.

- W historii amerykańskich kampanii wyborczych zdarzały się debaty, które rozstrzygały o zwycięstwie lub porażce kandydatów?
- Bywały takie, które dawały większe poparcie po udanym występie. Do historii przeszła debata Nixon - Kennedy czy Reagan - Carter. Chyba debatą, która dała największe procentowe poparcie była ta z 1992 roku z udziałem kandydata Rossa Perota, który przed debatą miał ok. 9 procent poparcia, a po debacie - poparcie skoczyło mu do 19 procent! Miał mało do stracenia, jak burza przeszedł debatę i zaszachował przeciwników. Nie wygrał, ale 19-procentowe poparcie to dużo. Ponownie brał udział w 1996 roku, ale - o ile pamiętam tak skonstruowano umowę między kandydatami, że Perot nie został dopuszczony do debat. Dlatego telewizyjne starcia mogą sporo zmienić i narzucić ton kampanii na następne tygodnie, a kandydatom nie zostało już dużo czasu.

- Może być tak, że Amerykanie - wściekli na kryzys, brak pracy, oderwanie elit od społeczeństwa - nie pójdą do urn?
- Właśnie dlatego pójdą zagłosować. Jak pokazują sondaże, to mogą być wybory, które zaktywizują znaczną część społeczeństwa. Nawet ci Amerykanie, którzy twierdzą, że elity oderwały się od rzeczywistości, że media nie pokazują rzeczywistości takiej, jaką jest - pójdą zagłosować i to na Trumpa. Właśnie takie osoby Trump najbardziej przyciąga. To wyborcy ze stanów z upadającym przemysłem. Tak naprawdę obecna sytuacja przyciągnie wyborców obu kandydatów. W trakcie tych wyborów klasa robotnicza - jeśli mogę użyć takiego stwierdzenia - będzie głosowała na Trumpa, a wielki biznes - paradoksalnie zagłosuje na Clinton, a nie na Republikanów.

- Polskie debaty nie mają takiej historii, ale też rozstrzygały o wynikach wyborów, jak np. debata Kwaśniewski - Wałęsa.
- Polskie debaty są istotne, choć wciąż traktujemy je w kategorii nowości na rynku politycznym. W porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi nasze debaty można nazwać zabawą. Przypomnę debatę z ostatnich wyborów parlamentarnych, na której zaistniał Adrian Zandberg z partii Razem. I nagle ta partia, której notowania nie były większe niż jeden procent otrzymała poparcie trzyprocentowe! Pewnie był to efekt nagłaśniający telewizyjnej debaty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska