MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piekło rozstania

Maja Erdmann
Sprawa rozwodowa Strugackich trafiła aż do Sądu Najwyższego. Nie chcą się rozstać ot, tak, bo już się nie rozumieją. Obojgu chodzi o zasady.

     Zazdrość
     
Żyli ze sobą 22 lata w jednej z kujawskich wsi. Wspólne gospodarstwa, praca, kłótnie i pogodzenia. Jak to w rodzinie. Alina ciężko chorowała, Andrzej ją wspierał. Bardzo chciał, by wyzdrowiała. - Marzyłem o dzieciach, ale operacja Aliny to przekreśliła. - Wszystko zaczęło się psuć, gdy wróciła z sanatorium. - Mąż zaczął mnie podejrzewać o zdrady, śledził, nie dał żyć - wspomina. - A przecież nie miał podstaw.
     - Dziś już mnie nie obchodzi czy mnie zdradzała, czy nie - mówi Andrzej. - Ale wtedy naprawdę bałem się o swoje zdrowie. Żona była chora wenerycznie, a może nawet AIDS się tam zaraziła. Bielizny nie zmieniała, zaniedbana chodziła. Do lekarza nie dała się zaprowadzić...
     Awantury w rodzinie były coraz głośniejsze. Policja poradziła Strugackiej, by się przebadała.**- Może wyniki badań przekonają męża i da pani spokój - radzili. Alina przebadała krew i poddała się testom na obecność wirusa HIV. Była zdrowa. Mąż jednak wiedział swoje. - Podrobiła wyniki. Ktoś inny się dał przebadać - tego Andrzej jest pewien.
     - To był straszny czas. Byłam traktowana jak byle co. Mąż nawet wannę po mnie wyparzał, bo bał się zarazić. Po 22 latach małżeństwa tyle upokorzeń. Sprowadził nawet swoją matkę, by go przede mną chroniła.
     Strugacki poszedł na policję i poinformował, że jak mu się coś stanie, to winni będą szwagrowie i żona, która przeciwko niemu knuje.
     - Matka przyjechała, żeby mnie przed szwagrami ochronić. Chłopy po dwa metry każdy, pobili mnie. Nawet mam obdukcję. A matka była na świadka - wyjaśnia Strugacki.
     
Choroba
     Alina zaczęła podejrzewać, że jej mąż jest chory psychicznie.**- Ta zazdrość, to wymyślanie, te ataki, ganianie mnie po nocy, to nie było normalne zachowanie - mówi Alina. - Nie takiego go znałam. Wystąpiła o przymusowe leczenie. Andrzej ma na ten temat swoje zdanie. - Chciała ze mnie wariata zrobić, w szpitalu zamknąć. Ubezwłasnowolnić, a potem przejąć całą gospodarkę - wyjaśnia. Alina twierdzi natomiast, że chodziło jej tylko o dobro męża. - Chciałam utrzymać męża i małżeństwo, te dwadzieścia lat wspólnej pracy. On i jego rodzina całkiem inaczej to interpretowali. Być może, gdyby się leczył, nadal bylibyśmy razem.
     - Wzywali mnie do sądu i wzywali, co rusz ktoś próbował uwodnić, że jestem nienormalny. A ja się przecież nie muszę leczyć. Jestem zdrów jak ryba, to wszystkim z jej rodziny się w głowach pomieszało.
     Lekarze badali Andrzeja i radzili, by się leczył. Zachowania paranoiczne są groźne dla niego i dla jego otoczenia. On jednak jest przekonany, że jak psychiatrzy wezmą kogoś w obroty, to u każdego chorobę wynajdą. Dał się przebadać dopiero po tym, jak zabrali go z pola na badania. - Spokojnie kosiłem, były żniwa, aż tu nagle policja i lekarze mnie najechali. Z pola siłą zabrali i do szpitala zawieźli. Rodzina za mnie poręczyła i na drugi dzień wypuścili.
     Na podstawie ostatecznej opinii biegłego psychiatrii, na którą powołuje się Strugacki, sąd orzekł, że Andrzej nie wymaga leczenia w zakładzie zamkniętym, wystarczy jak odwiedzi lekarza w przychodni. Odpowiednio dobrane leki pomogą mu. - Sprawę przegrałam i straciłam nadzieję na to, że mój koszmar się skończy. Nie chcą męża leczyć - mówi Alina. - Boję się, co mu jeszcze do głowy strzeli. Czy trzeba, żeby mnie zabił, żeby sąd nakazał go leczyć?
     Andrzej jest innego zdania. - Wygrałem. Nie jestem chory i leczenie mi niepotrzebne. Przynajmniej ze mnie nienormalnego nie zrobili.
     - Straciłam wszystko, co miałam - mówi Strugacka. - Męża, rodzinę, dom i gospodarstwo. Teraz jestem bezrobotna. Do końca rozprawy rozwodowej mąż mi płaci alimenty, kto wie, co będzie potem.
     Rozwód
     
Alina odwoływała się od wyroku sądu w sprawie rozwodowej wielokrotnie. W końcu aż do Sądu Najwyższego. - Napisano w orzeczeniu, że wina rozpadu naszego małżeństwa jest po obu stronach - mówi Alina. - Nie mogę się z tym zgodzić, bo to nieprawda. Starałam się jak mogłam. Chciałam męża leczyć. Zależało mi na rodzinie. To nie moja wina.
     Jeśli Sąd Najwyższy nie ustali, że wina jest tylko po stronie Andrzeja, Alina nie będzie miała prawa do alimentów. Strugacki ma na ten temat własne zdanie. - Cała wina leży po stronie żony. Nie dała mi dzieci, ukrywała, że ich nie może mieć. Kazała mi się leczyć. A to ona była chora.
     Po 22 latach małżeństwa Strugacki nadal gospodaruje na wspólnej ziemi. Nie leczy się i czeka na decyzję sądu. - Chcę, by koszmar rozwodu wreszcie się skończył - twierdzi.
     Strugacka opiekuje się swoją chorą matką. Mieszka kątem u brata. Nie ma pracy. - Nie chcę być winna tego wszystkiego. Starałam się. A z rozwodem to chodzi tylko o zasadę i sprawiedliwość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska