MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pędzel Rembrandta?

Michał Woźniak
Jedno jest pewne: freski pokrywające ściany  świątyni nie mają sobie równych w tej części  Polski.
Jedno jest pewne: freski pokrywające ściany świątyni nie mają sobie równych w tej części Polski. Michał Woźniak
Odkryte podczas tegorocznych prac malowidła na ścianach drewnianego kościoła w Gąsawie (powiat żniński) przerosły oczekiwania konserwatorów z toruńskiego UMK. - Wygląda to na szkołę Rembrandta - snują nieśmiałe przypuszczenia. - Skąd dzieło tej klasy wzięło się w tak niewielkiej miejscowości?

     Freski pokrywające ściany świątyni nie mają sobie równych w tej części Polski! - Sam jestem ciekaw, w jaki sposób malowidła tej klasy pojawiły się w Gąsawie - mówi proboszcz ks. Ryszard Kwiatkowski. - Dzięki skuciu wszystkich tynków wiemy już, że prace malarskie zakończyły się w roku 1705, natomiast rok później dodano złocenia i srebrzenia niektórych elementów - to mówią bowiem łacińskie inskrypcje. Jest to o tyle ciekawe, że początek XVIII wieku to czas "lizania ran" po potopie szwedzkim. Polska była zrujnowana, rzadko budowano coś nowego, o takich ekstrawagancjach jak zdobienie wnętrza słyszę po raz pierwszy...
     Święci jeszcze bezimienni
     
Właśnie zakończono trzeci sezon prac konserwatorskich. Od początku prowadzą je, w ramach wakacyjnych praktyk, studenci konserwacji zabytków Wydziału Sztuk Pięknych UMK w Toruniu pod kierunkiem dr. Dariusza Markowskiego i mgr. Sławomira Kamińskiego.
     Początek prac to zabezpieczenie kościoła przed wszechobecnym pyłem powstającym podczas skuwania tynku. Dzięki posiadanemu doświadczeniu, w tym roku niemal z marszu zainstalowano foliowe kurtyny, które zapobiegną zakurzeniu się pozostałych części zabytkowego wnętrza.
     O tym, że w kościele skuwane są tynki wie cała wieś - kościół otoczony jest chmurą pyłu. We wnętrzu nie ma czym oddychać. Konserwatorzy pracują w maskach z pochłaniaczami pyłów. Co chwila z wnętrza wyjeżdża taczka pełna gruzu.
     - Malowidła zachowały się w dość dobrym stanie - mówi Dariusz Markowski. - Mamy kilka scen grupowych. Dziś jednak jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić, kogo one przedstawiają. Są biskupi, święci - trzeba teraz zrobić dokumentację, zdjęcia i dopiero później, po porównaniu malowideł z podobnymi, ale pochodzącymi z innych kościołów, będzie można z większym prawdopodobieństwem powiedzieć, co i kogo przedstawiają. W tym okresie wszystkie sceny malowano według pewnych schematów, dzięki temu odcyfrowanie może być łatwiejsze. Nadal jednak obstaję, że malowidła stworzył prawdziwy artysta.
     Podczas rozmowy, jaką proboszcz odbył na końcu praktyki, naukowcy nieśmiało przyznali, że zauważyli pewne elementy charakterystyczne dla szkoły Rembrandta. Czy malował więc jeden z jego uczniów? Na to pewnie jeszcze długo nie znajdziemy odpowiedzi.
     Co kryją krypty?
     
Konserwacja fresków to nie jedyne prace prowadzone w tym roku w Gąsawie. Już niedługo rozpocznie się skuwanie posadzki, później zostanie zainstalowane ogrzewanie podłogowe. Być może i te prace przyniosą ciekawe odkrycia. Dokumenty mówią bowiem o kryptach w prezbiterium. Ich dokładna lokalizacja nie jest jednak znana.
     - Ta część prac zostanie już sfinansowana z funduszów parafialnych - wyjaśnia proboszcz. - Nie zanosi się jednak, by podziemia kryły aż tak ciekawe rzeczy, by musieli się nimi zająć archeolodzy. W każdym razie na odkrycie tu ciała księcia Leszka Białego nie liczę. Rozmawiałem już w tej sprawie z wojewódzkimi służbami konserwatorskimi. Przedstawiciel tej instytucji przyjedzie, by obejrzeć znalezisko i jeśli uzna, że nie ma tam rewelacji - pozwoli na ponowne zakrycie. Zresztą nie wiadomo nawet w jakim stanie krypty się znajdują - mogą być, na przykład, zalane wodą czy też zawalone ziemią.
     Ogrzewanie kościoła to skomplikowana sprawa. Zbyt wysoka temperatura może zagrozić malowidłom. Groźne jest to szczególnie zimą, kiedy do kościoła wdziera się wilgoć. W połączeniu z ciepłem może to spowodować zagrzybienie i ostateczną utratę odkrytych dzieł. Konieczna więc będzie instalacja czujek wilgoci i ich nieustanna kontrola. Na sprzężenie ich z komputerem regulującym temperaturę nie ma jednak pieniędzy...
     Pozostał sufit i chór
     
By przywrócić kościołowi dawny blask konieczne są pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Na skucie czekają jeszcze tynki zakrywające sufit prezbiterium, również już odkryte freski wymagają gruntownej odnowy. Trzeba też zadecydować, które z nich będzie można wyeksponować na stałe. - Koszty tych prac są ogromne - dodaje proboszcz Kwiatkowski. - Zdjęcie sufitu to, co najmniej, 15 tysięcy złotych. Praca jest przy tym tak skomplikowana, że nie mogą jej wykonywać studenci. Obecnie eksponowane malowidło sufitowe powstało w latach 30. ubiegłego wieku - jest więc już zabytkiem i nie może ulec uszkodzeniu. Mam nadzieję, że nowy Wojewódzki Konserwator Zabytków spojrzy na nas życzliwym okiem i sfinansuje te prace. W lepszych czasach chciałbym też pomniejszyć chór - umożliwiłoby to lepsze wyeksponowanie sceny Sądu Ostatecznego. Wart pokazania jest też wspaniały prospekt organowy - wiązałoby się to jednak z koniecznością przebudowy wnętrza tej części kościoła. Na to zaś konserwator nie chce się już zgodzić...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska