Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pastor, który dwa razy przetłumaczył Biblię: - Życie z kobietą jest jedną z najpiękniejszych stron życia

Adam Willma
Adam Willma
Piotr Zaremba: - Nie potrafię rozwodu uznać za coś normalnego, bo przeżyłem go na sobie jako dziecko
Piotr Zaremba: - Nie potrafię rozwodu uznać za coś normalnego, bo przeżyłem go na sobie jako dziecko Archiwum rodzinne
Rozmowa z dr. PIOTREM ZAREMBĄ, wykładowcą, tłumaczem, pastorem

Jak mówić do pastora? Księże? Pastorze? Doktorze? Proszę pana?

Ludzie zwykle zwracają się do mnie per pastor. Na uczelni odwołują się mojego stopnia naukowego. Ja wolę krótszy dystans. Wystarcza mi „pan”.


Ma pan koloratkę w szafie?

Nie. Niektórzy pastorzy chodzą w koloratkach, ale mi przeszkadza, gdy ksiądz albo pastor jest odległy od ludzi, chociaż wiem, że niektórzy ludzie potrzebują takiej odległości. Wydaje mi się, że Pan Jezus był mężczyzną, który jeśli czymś się wyróżniał, to nie mundurem.


Wiarę odziedziczył pan po przodkach?

Nie! Mój tata raczej zniechęcał mnie to wiary. Zwracał mi uwagę na różne nieprawidłowości w kościele. To, że zostałem pastorem, było nie po jego myśli. Pochodzę z rodziny, która była rozdarta przez różne traumy. Myślę, że w jakiejś mierze wynikały one z przeżyć wojennych moich rodziców. Ojciec był trudnym człowiekiem. W swoim pierwszym małżeństwie został zdradzony przez żonę. Zdradziła go z przyjacielem, który przedstawiał się jako wierzący człowiek. Więc to negatywne nastawienie do ludzi religijnych zapadło w nim głęboko.


Więc co się stało, że został pan pastorem? Przecież miał pan również wykształcenie politechniczne.

Przydatne w życiu pastora jest mieć również jakiś cywilny zawód. Pierwotnie chciałem zostać lekarzem, ale zostałem inżynierem. Natomiast pastorem zostałem wskutek pewnego eksperymentu.

???

Zaczęło się od tego, że nie byłem w stanie uwierzyć w Boga. Nie miałem nic przeciwko Niemu. Po prostu – nie umiałem uwierzyć. Więc któregoś dnia powiedziałem – jeśli mnie nie dotkniesz, nie zostanę chrześcijaninem. To jest coś poza moimi możliwościami. Minęło kilkanaście dni, i rzeczywiście, miałem wewnętrzne przeczucie, że Bóg zbliżył się do mnie. Nie, żebym go widział, ale poczułem jego obecność. Wtedy powiedziałem - zostań we mnie na zawsze. I tak się stało. Minęły 44, a ja tę jego obecność ciągle czuję. Dlatego wiara nie jest mi specjalnie potrzebna, bo mam doświadczenie. Żeby oddać to bardziej obrazowo – jeśli wypiłeś lampkę wina, nie musisz wierzyć, że je wypiłeś, czujesz obecność tego wina w sobie. Gdybyś teraz powiedział, że nie piłeś, okłamałbyś sam siebie. To się stało, jest częścią mojego doświadczenia. O własnych siłach, z całą pewnością nigdy bym tego nie doświadczył.

Mistyczne przeżycie… Wielu ludzi na świecie miało okazję zobaczyć pana na zdjęciu, które uzyskało prestiżową nagrodę. To ślub, którego udziela pan nad Morskim Okiem. Tam również jest mistyczny klimat.

Ci młodzi ludzie zamarzyli o tym, żeby złożyć sobie obietnicę małżeńskie nad brzegiem Morskiego Oka. Postanowiłem, że spełnię to ich marzenia, bo przecież taka chwila przytrafia się raz w życiu. Ciekawe były jednak okoliczności tego zdarzenia, bo do uroczystości doszło dzień wcześniej, niż planowano. Nadciągała burzowa nawałnica, więc w ostatniej chwili państwo młodzi zapytali, czy nie udzieliłbym im ślubu wcześniej. Zgodziłem się, ale z tego powodu na miejscu byłem tylko ja z żoną oraz fotograf (oboje musieli więc z konieczności wystąpić w roli świadków). Było dość chłodno, padał deszcz. Fotograf, widząc te warunki powiedział do mnie: - Niech się pastor pomodli. Może pastor ma znajomości u Boga i przestanie padać. Pomyślałem wówczas: „Panie, słyszałeś, co on mówi? Ma bardzo wysokie mniemanie o mnie. Gdybyś tak zatrzymał ten deszcz na chwilę, poprawił byś mi reputację”. No i deszcz przestał padać. Nie padało podczas całej uroczystości. Pierwsze krople spadły, gdy już dokumenty były podpisane. Także fotograf zdążył zrobić państwu młodym całkiem niezłą sesję zdjęciową.

Ilu udzielił pan ślubów?

Trudno mi to dokładnie zliczyć, ale około 100.

I nie zniechęca pana to, że statystycznie co 3 małżeństwo w Polsce i tak się rozpada, a zapewne niebawem ponad połowa małżeństw nie przetrwa?

Takie myśli nigdy mnie nie trapiły, może dlatego, że sam mam żonę, z którą tworzymy udany związek. I nigdy nie miałem chęci bycia z inną kobietą. A jednocześnie dobrze się czuję z tym, że mogę być dla mojej żony na wyłączność. Może dlatego nie dziwi mnie, gdy ludzie składają sobie obietnice, że chcą być ze sobą na zawsze, to znaczy na całe ziemskie życie. Ale to nie jest oczywiście jedyna rzeczywistość, jaką znam - jestem dzieckiem z nieszczęśliwego małżeństwa. Powodem tego nieszczęścia w małżeństwie moich rodziców było wcześniejsze małżeństwo mojego taty. Ojciec bardzo kochał swoją pierwszą żonę, była ona piękną kobietą, z którą miał wspaniałych dwoje dzieci. I właśnie rozwód zniszczył mojego ojca, pogłębił jego wojenną traumę. Zatem nie potrafię rozwodu uznać za coś normalnego, bo przeżyłem go na sobie. Widziałem na własne oczy skutki niewierności. Ale jednocześnie muszę powiedzieć, że nie jestem przeciwny rozwodom. Związek małżeński powinien spełniać oczekiwania małżonków, jeśli chodzi o wzajemne poszanowanie i troskę. Jeżeli tego nie ma, małżeństwo jest fikcją, a fikcję należy traktować jak fikcję.

Wraca pan do domu, w którym żona czeka z obiadem, dzieci wpadają pogawędzić... Znajomi księża katoliccy panu zazdroszczą.

Trudno mi jednoznacznie oceniać, bo może są to ludzie stworzeni do życia bez kobiety. Ja natomiast uważam, że życie z kobietą jest jedną z najpiękniejszych stron życia. Że nie ma nic bardziej leczącego niż seks. Proszę się nie krępować i nie wycinać tego z naszej rozmowy. Lubię kobiety, to znaczy lubię moją żonę. Mam dla siebie ukochaną kobietę, dla której jestem ukochanym mężczyzną. Lubię tę wyłączność.


Wielu uważa, że celibat ma jednak dobre strony.

Jestem człowiekiem, który kocha wolność. Więc myślę, że jeżeli jakiś mężczyzna nie chce mieć kobiety, i gdy jakaś kobieta nie chce mieć mężczyzny, należy uszanować ich wolność. Jeżeli jednak instytucja kościelna, czy jakakolwiek inna, zmusza człowieka do życia, wbrew naturze, to trudno mi to zaakceptować, również jako bibliście. Jeśli dla jakiegoś mężczyzny celibat okazał się doświadczeniem ponad siły, życzę mu fantastycznej kobiety, założenia rodziny, posiadania dzieci, cieszenia się tym wszystkim, co niesie ze sobą życie małżeńskie, życie rodzinne. Myślę, że Kościół katolicki nie potrzebnie upiera się przy celibacie. Celibatu nie narzucał ani Pan Jezus, ani nie czyni tego Pismo Święte. Jest to ludzki wymysł.


Zarówno Kościół katolicki, jak i Kościoły protestanckie znalazły się w defensywie. Wśród katolików pojawiają się głosy, że jednym z powodów jest „protestantyzacja” katolicyzmu. Protestantyzuje pan?

Jezus Chrystus nie jest własnością ani protestantów, ani katolików. Chrystus chce być przyjacielem człowieka bez pośrednictwa jakiejkolwiek instytucji. Myślę wręcz, że Kościół, zarówno katolicki, jak i protestancki sili się na to, żeby tak zagospodarować przestrzeń duchową, aby człowiek nie miał dostępu do Chrystusa bez pośrednictwa Kościoła. Dokonuje w ten sposób zamachu na wolność człowieka. I na otwartość Chrystusa. Ogólnie rzecz biorąc, cieszę się z tego, że Kościół - zarówno katolicki, jak i protestancki – są w odwrocie. To może uwalniać ludzi od tyranii instytucji. Jezus Chrystus założył Kościół, a nie kościół katolicki, protestancki, czy jakikolwiek inny. Myślę, że te ludzkie instytucje zaczęły robić sobie interes na Chrystusie. Trochę tak, jak przedsiębiorstwa telefonii komórkowej robią interes na tym, że w przyrodzie istnieją fale umożliwiające łączenie się bezprzewodowo.

Co miałoby zastąpić Kościół. Wiara sprywatyzowana?

Zobaczymy. Na pewno nie jest tak, że człowiek da radę żyć bez Boga. Nie jest w stanie żyć bez miłości i przyjaźni, których źródłem jest Bóg. Natomiast co się stanie, trudno powiedzieć. Obecnie obserwuję postępujące zeświecczenie Kościoła, ale również „kościelnienie” świata. Nie będę zdziwiony, jeśli się okaże, że w swojej szalonej ucieczce od Boga, świat wpadnie w objęcia Chrystusa.


Co pan wpisał na wizytówce pod nazwiskiem. Pastor? Tłumacz? Pracownik naukowy?

Dawno już nie wyrabiałem sobie wizytówki. Wszystkie te funkcję są moją pasją. Natomiast z największą przyjemnością sięgam chyba po pieczątkę uniwersytecką. Pomimo mojego wieku, czuję się bardzo młodym człowiekiem. I uwielbiam się uczyć.

Jest pan tłumaczem, który ma na swoim koncie tytaniczne dzieło – dwa razy przetłumaczył pan całe Pismo Święte (w wersji literackiej i dosłownej). Ile lat zajęło to tłumaczenie?

Około 30.


Specjalnie, żeby przetłumaczyć Biblii, nauczył się pan kilku języków starożytnych?

Tak. To dlatego, że kocham uczyć się nowych języków i wykorzystywać je w praktyce. Każdy nowy język otwiera przed nami nową kulturę, tak jakby wprowadzał nas nowy wymiar. Teraz mam przerwę, nie uczę się żadnego nowego języka, ale mam styczność z sumeryjskim czy akadyjskim. I one pokazują mi, że Pismo Święte, które przetłumaczyłem, jest fantastyczną częścią i uzupełnieniem literatury całej ludzkiej cywilizacji.

Nie szkoda życia? W końcu pośród polskich przekładów było już kilka całkiem niezłych.

Nie żałuję życia. Zawsze chciałem przełożyć Pismo Święte, więc w pewnym sensie tłumaczyłem je we własnym interesie. Chciałem poznać je w językach oryginalnych. Gdy pyta pan, czy warto odpowiedziałbym: czy warto rano budzić się i śpiewać? Przecież tyle jest ptaków, które tak pięknie śpiewają! To mi nie zniechęca. Ja kocham swoje śpiewanie. Jeśli przyłączysz się do mnie, wyjdzie z tego chór. A przekład, który jest owocem mojej pracy, jest najnowszy w Polsce. Więc nie całkiem jest jednym z kilku.


Co było dla pana najważniejszym odkrycie w ciągu tych trzech dekad tłumaczeń?

Odkryłem nie doktrynę, a Osobę. Tą osobą jest Jezus Chrystus, który mi w pełni imponuje.

Nie wiedział pan tego 30 lat temu?

Wiedziałem. Ale nie tak wyraźnie. W jakiś sposób instytucje religijne przesłoniły mi tego Jezusa Chrystusa doktrynami i wyznaniową polityką.


Jest taki jeden fragment Biblii, który powiesiłby pan sobie nad łóżkiem?

Mam w domu sporo obrazów, ale bez żadnej dyskusji, powiesiłbym fragment z II Listu do Koryntian: „Kto jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem. Stare przeminęło – i nastało nowe!”. Nie muszę żyć w więzach przeszłości. Mogę sięgać do gwiazd. Porównałbym Jezusa Chrystusa do szczepionki. Czy ona upośledza życie? Nie. Raczej gwarantuje, że będziemy sobą bez zakłóceń z powodu choroby. I dla mnie dokładnie kimś takim jest Chrystus. Cieszę się, że się nim zaszczepiłem, by być w nim sobą bez przeszkód.

Jeśli prześledzić dyskusje internetowe między wierzącymi i niewierzącymi, wyglądają na ogół dość schematycznie. Pierwsi podają przykłady na „nienaukowość” Biblii. Drudzy mówią do tych pierwszych językiem z jakiegoś świata równoległego, a później jeszcze domieszka aborcji, LGBT. W finale argumenty „ad Hitlerum”. Nie zniechęca to pana?

Myślę, że nie ma sprzeczności między Biblią a nauką. Dlatego, że zarówno Biblia, jak i nauka odnoszą się do tej samej rzeczywistości, innej rzeczywistości nie ma. Te wszystkie sprzeczności są zupełnie pozorne i wynikają z niepełnej wiedzy – zarówno biblistów, jak i naukowców. Ostatnie dziesięciolecia pokazują że postęp naukowy jest ogromny. Sądzę, że na końcu tej drogi okaże się, że nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy tym, co głosi Biblia i nauka.


A może dyskusja wygaśnie w sposób naturalny? Kościoły pustoszeją, nadchodzi potężna fala laicyzacji.

Myślę, że tak się nie stanie. Dlatego, że człowiek nie jest wstanie żyć zaspokajając tylko materialną stronę życia. Chrystus powiedział: „Nie samym chlebem człowiek żyć będzie”. Nie sądzę, że Bóg zniknie nam z pola widzenia. Wręcz przeciwnie, uważam, że może na kanwie obecnego przełomu w tej dziedzinie, zrodzi się prawdziwe zainteresowanie. Bogiem takim, jakim on jest, a nie takim jakim stworzyli go ludzie.

Dr Piotr Zaremba (ur. 1959 w Szczecinie) – biblista, wykładowca akademicki, tłumacz z języków hebrajskiego i greckiego oraz autor przekładów Pisma Świętego Starego i Nowego Przymierza. Wykładowca w Wyższym Baptystycznym Seminarium Teologicznym w Warszawie, pastor Kościoła K5N w Poznaniu.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska