Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pałkiewicz. Jacek. Podróżnik. Odkrywca

Andrzej Kapłanek
Okładka książki Andrzeja Kapłanka
Okładka książki Andrzeja Kapłanka fot. materiały autora
- Niczego nie żałuję, ale mam do siebie pretensję o "nieczytanie bajek dzieciom". Zawsze byłem daleko od moich synów i córki. Żal. Fragment książki "Pałkiewicz. Droga odkrywcy"

Warszawskie mieszkanie Pałkiewiczów na Żoliborzu. Masywna, kuta brama strzeżona przez dociekliwych ochroniarzy, potem skrzekliwy domofon. Wspinam się schodami, oglądając zawieszone na ścianach wielkie, kolorowe fotogramy, pamiątki z podróży, świadectwo zauroczeń i życiowej pasji Jacka. Gospodarz wita mnie na progu mieszkania. Serdeczny, męski uścisk dłoni. Przeprasza za bałagan, bo trwa usuwanie hydraulicznej awarii. Przedstawia mi Jarka Łoskota, swojego sąsiada i "złotą rączkę".

- Bez Jarka bym zginął - śmieje się Jacek - bo znasz moją awersję do wszelkich robót domowych. Dobrze jest mieć przyjaznych i utalentowanych manualnie sąsiadów.

- To dla mnie zaszczyt być technicznym konsultantem "jego podróżniczej wysokości" - kryguje się Jarek. - Odciążając go od myślenia, na przykład o zepsutym syfonie, sam staję się ważny, bo dzięki temu Jacek ma spokój i może planować kolejną wielką wyprawę. A potem oglądając go w telewizji, gdy relacjonuje swoje przygody, czuję, że mam w nich malutki udział.

Wchodzę do przestrzennego pokoju pełniącego funkcję salonu. (...) Na ścianach obrazy Lindy i osobiste fotografie; półki wypełnione pamiątkami zgromadzonymi podczas kilkudziesięciu lat włóczęgi po świecie - osobiste muzeum wspomnień. Wystawa pełna oryginalnych eksponatów, zakupionych bądź podarowanych przez ich twórców. Bezcenne i misterne rzeźby czukockich rzemieślników wykonane z kości morsa, unikatowe insygnia władców plemiennych, wyroby z ciosów mamuta, miedziane naczynia z Isfahanu, ręcznie wykonany dywan perski, przykuwająca wzrok inkrustowana szkatuła z bursztynu, dzieło gdańskich siedemnastowiecznych mistrzów. Maski szamanów kolumbijskich, afrykańskich i aleuckich czarują kontrastowymi kolorami, ekspresją rysów twarzy. Z mnogości eksponatów wyławiam dziwną, półmetro- wej długości kość. Jacek śmieje się głośno.

- Zabawna jest reakcja kobiet, gdy trzymając ją w ręku, dowiadują się, że usztywnia prącie morsa podczas kopulacji.

Siadamy przy stole. Pojawia się butelka prosecco, musującego wina wytwarzanego nieopodal Bassano. Delikatny smak wzmocniony bąbelkami czyni człowieka skłonniejszym do zwierzeń.
Wojtek Łaski, reporter prasowy, autor reportaży o pierestrojce Gorbaczowa i kulisach dojścia do władzy Jelcyna, poznał Pałkie- wicza podczas pierwszej podróży Jana Pawła II do Polski. Jacek reprezentował prasę włoską, a on francuską agencję fotograficzną. Potem, podczas przemian zainicjowanych przez "Solidarność", ich drogi krzyżowały się wiele razy.

- Do historii moskiewskiego dziennikarstwa przeszła konferencja prasowa związana z wyprawą Jacka na biegun zimna w 1989 roku - wspomina Wojtek. - Przewrotnie porównano ją do Radia Erewań, parodiującego metody propagandy komunistycznej. Ktoś zadał tam pytanie, czy to prawda, że w Moskwie na placu Czerwonym rozdają za darmo mercedesy? Tak, to prawda, z tym że nie w Moskwie, a w Leningradzie, nie na placu Czerwonym, tylko na Newskim Prospekcie, nie mercedesy, tylko rowery. I nie rozdają, tylko kradną.

Na spotkaniu z dziennikarzami w siedzibie agencji prasowej Novosti zaproszonych gości czekała niebywała niespodzianka. Jacek przywiózł do Moskwy kontener spodni dżinsowych firmy Diesel. W czasach, kiedy w rosyjskich sklepach brakowało wszystkiego, taki podarek musiał zrobić wrażenie. Nic dziwnego, że na konferencji na Kutuzowskim Bulwarze zjawiła się elita moskiewskich mediów. Po niej włoski Diesel stał się znaną firmą odzieżową w ZSRR, a Jacek dołączył do grona najbardziej rozpoznawalnych ludzi z krajów zachodnich. Dlatego udało mu się pokonać opory ówczesnej władzy, która nie pozwalała dziennikarzom na samodzielne podróżowanie po tym ogromnym kraju.

- Jacek podbił serca Rosjan swoim bezpośrednim sposobem bycia - kontynuował wspominki Łaski. - Po ekspedycji na biegun zimna w Jakucji zjawił się w Moskwie w ubraniu ze skóry renifera. Wyglądał egzotycznie. Pojechaliśmy w tym niecodziennym stroju na plac Czerwony. Ledwo zacząłem fotografować, kiedy zjawili się panowie z KGB. Tonem nie dopuszczającym dyskusji oświadczyli, że bez specjalnego zezwolenia nie mamy prawa robić zdjęć w tym miejscu. Wtedy Jacek odchylił włochaty kaptur, a tajniacy, rozpoznając widzianą w telewizji twarz, zostawili nas w spokoju.
- To, co dla innych było snem, ty przeżywałeś na jawie. Nie jesteś zmęczony? Co dalej? - pytam.
- Zwykle patrzę w przyszłość z optymizmem. Widzę butelkę w połowie pełną, a nie do połowy opróżnioną. Choć świat zmienił się przez ostatnie pięćdziesiąt lat, wciąż istnieje sporo wyzwań dla łowców silnych wrażeń. Bywało, że cierpiałem głód, chłód, upały; ryzykowałem wiele, niekiedy życie. Ale warto było. Niczego nie żałuję.

- Czy dręczą cię wspomnienia o zdarzeniach, zachowaniach, które dziś oceniasz źle?
- Na pewno źle oceniam moje ojcowskie zachowania, które symbolicznie nazwać można "nieczytaniem bajek dzieciom". Wtedy nie byłem przygotowany do roli ojca, zawsze daleko od moich synów, a córkę porzuciłem w kołysce. Mam także pretensje do siebie o nieumiejętność ofiarowania przyjaźni ludziom. Nawiązuję bliski kontakt, a potem zaniedbuję pod presją czasu, naporem wyzwań i zdarzeń.
Mimo demonstrowanej niezniszczalności Pałkiewicz czuje presję czasu. - Niestety, coraz szybciej spadają kartki z mojego kalendarza - powiedział niedawno w jednym z telewizyjnych wywiadów. - Choć nie czuję ciężaru minionych lat i wydaje mi się, że mam ich ledwo "ąt", to gdy stoję przed lustrem i rejestruję skrzypienie kręgosłupa, dociera do mnie smutna prawda, iż jest tych lat o wiele więcej. Reinhold Messner, wielki himalaista, w swojej książce Gobi napisał: "Dotarłem do kresu drogi i jestem świadomy mojego stopniowego starzenia się. Pogodziłem się z wiekiem i wiem, że przestało być dla mnie dostępne to, co kiedyś robiłem. Wkrótce nie pozostanie mi nic innego, jak siedzieć w domu i wyszukiwać sobie jakieś zajęcia".

Jacek, choć o dwa lata starszy, nie przyjmuje do wiadomości takiego sposobu myślenia. Wystrzega się myśli o emeryturze. Dla niego świat wciąż jest pełen tajemnic. Jest również fascynujący, bo pozwala te tajemnice odkrywać. Za każdym razem inaczej i na nowo, bo nigdy nie jesteśmy pewni, że dotarliśmy do kresu.
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska