Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ogólnie... nie chcą zdawać matury

Ewa Abramczyk-Boguszewska
archiwum GP
Tylko kilka procent słuchaczy szkół dla dorosłych przystępuje do matury. A kształcenie kosztuje krocie. - To marnowanie pieniędzy - twierdzą przeciwnicy.

To się zmieniło

W 2012 r. weszła w życie reforma szkolnictwa zawodowego. Zlikwidowano, wstrzymując nabór, szkoły dla dorosłych - licea i technika uzupełniające.
Zastąpiły je licea ogólnokształcące dla dorosłych oraz kursy kwalifikacyjne, które weszły w miejsce zasadniczych szkół zawodowych dla dorosłych. Na kursy kwalifikacyjne może zapisać się osoba pełnoletnia - absolwent gimnazjum lub dawnej, 8-letniej szkoły podstawowej.
Zawody zostały podzielone na 1-,2- i 3-kwalifikacyjne.
- Na przykład, pierwsza specjalizacja w zawodzie kucharza to "sporządzanie potraw i napojów" - wyjaśnia Ewa Heba. - Po jej zdobyciu można już pracować. Aby jednak uzyskać drugą - technik organizacji żywienia i usług gastronomicznych, trzeba nie tylko ukończyć kolejny kurs, ale również posiadać średnie wykształcenie. A można je zdobyć w LO dla dorosłych.
Nie wszystkie zawody można zdobyć na kursach.
Wyjątkiem są m.in. kwalifikacyjne medyczne, np. ratownika.

Według danych Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Gdańsku, w maju 2014 roku maturę zdało zaledwie 9 proc. słuchaczy z liceów uzupełniających i 15 proc. z techników uzupełniających. - Efekty kształcenia w szkołach dla dorosłych są żenująco niskie - twierdzi Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala. - Mało tego, większość słuchaczy w ogóle nie przystępuje do egzaminu maturalnego, ale kończy szkołę i uzyskuje wykształcenie średnie, choć nie weryfikuje się ich wiedzy. To jakieś nieporozumienie.

Eugeniusz Gołembiewski działa w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu. - Z informacji przekazanych mi przez ministerstwo edukacji wynika, że rocznie na szkolnictwo dla dorosłych wydaje się 1,6 mld zł - mówi. - Uważam, że te pieniądze powinny być lepiej wykorzystane. Nie mam nic przeciwko kształceniu dorosłych w konkretnym zawodzie. Nie widzę natomiast sensu w utrzymywaniu liceów ogólnokształcących dla tych osób. Według mnie należy się przyjrzeć wydatkowaniu tych pieniędzy przez placówki, zwłaszcza niepubliczne. Dla niektórych właścicieli to okazja do zrobienia dobrego biznesu.

Szkoły dla dorosłych mają obowiązek sprawdzania frekwencji. - Jeśli słuchacz nie pojawia się na zajęciach dłużej niż miesiąc, zostaje skreślony z listy - mówi Arleta Górka, dyrektor Zespołu Szkół dla Dorosłych w Bydgoszczy. - Oznacza to również zmniejszenie subwencji, która jest przyznawana na ucznia. Z każdym skreślonym z listy słuchaczem otrzymujemy więc niższą kwotę niż tę wyliczoną we wrześniu. Uważam, że potrzebna jest większa kontrola ministerstwa, jeśli chodzi o rozliczanie subwencji przez szkoły.

W LO w tej placówce w pierwszej klasie naukę rozpoczynało 40 osób. Teraz, w ostatniej trzeciej jest 18. - Z czego 10 chce zdawać maturę - wylicza Arleta Górka. - Nie można jednak porównywać tych danych ze szkołami młodzieżowymi. Do naszego liceum przychodzą słuchacze, którzy mają ukończone lub kończą kursy kwalifikacyjne. Aby jednak otrzymać świadectwo ukończenia szkoły, trzeba odbyć kształcenie ogólne. Samo ukończenie kursu kwalifikacyjnego to dla pracodawców za mało. W związku z tym ci słuchacze z góry przychodzą z założeniem, że nie będą zdawać matury. Ocenianie szkół dla dorosłych bez rozważenia uwarunkowań środowiskowych jest dużym błędem.
- Nie rozumiem, jak można twierdzić, że pieniądze na kształcenie osób dorosłych są marnowane - mówi również Grażyna Wilińska, dyrektor Zespołu Szkół w Chodczu. - Przecież dzięki istnieniu takich szkół, ich słuchacze mogą uzupełnić wykształcenie, realizować się. Nie jest im łatwo, bo przeważnie są to osoby pracujące, mające rodzinę. Muszą znaleźć czas na naukę, bo są promowane co semestr. Zdają wtedy pisemne i ustne egzaminy. Jest to dla nich ogromny stres. Często właśnie z tego powodu nie przystępują do matury. Innym nie jest ona potrzebna, ponieważ ich celem jest zdobycie średniego wykształcenia. Nie myślą o studiach.

W ostatniej klasie liceum ogólnokształcącego w Zespole Szkół w Chodczu jest obecnie 21 uczniów. Do 7 lutego mogą oni zadeklarować się, czy będą zdawać maturę. - Dlatego jeszcze czekamy, ale rzeczywiście liczymy się z tym, że chętnych nie będzie wielu - dodaje Grażyna Wilińska.

- Nie robiliśmy badań pod kątem liczby osób rozpoczynających naukę i kończących szkołę - wyjaśnia Lucyna Górska, dyrektor Centrum Kształcenia Ustawicznego w Grudziądzu. - Jeśli chodzi o maturę, to wyniki z języka polskiego i angielskiego są całkiem dobre. Słabo wypada matematyka, ale podobnie jest w szkołach młodzieżowych.

- Nie zgodziłabym się ze stwierdzeniem, że mało absolwentów szkół dla dorosłych przystępuje do matury - mówi Ewa Heba, starszy wizytator Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy. - Może nie zdają egzaminów od razu, po ukończeniu szkoły, ale często wracają do nauki. Zdarza się nawet, że maturę zdają osoby, które wyszły ze szkoły ponad 10 lat temu. Przystępują one do takich samych egzaminów jak absolwenci szkół młodzieżowych. Obecnie matura jest jednakowa dla wszystkich. Na pewno nauka w szkole dla dorosłych wymaga więcej własnej pracy, choćby dlatego, że wymiar godzin lekcyjnych to 60 proc. ich liczby w szkole młodzieżowej.

Zapytaliśmy MEN m.in. o finansowanie szkół dla dorosłych w regionie. Czekamy na odpowiedź.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska