Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odpowiedź rządu w sprawie sądów dla KE jest, ale tajna. Marek Chmaj: - Rząd prowadzi politykę nie w imieniu swoim, ale kraju

Maciej Czerniak
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w kwietniu ma wydać orzeczenie w sprawie praworządności w Polsce
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w kwietniu ma wydać orzeczenie w sprawie praworządności w Polsce curia.europa.eu
Treść dokumentu skierowanego do Komisji Europejskiej jest nieznana. - Powinna być jawna. Rząd prowadzi politykę zagraniczną nie w imieniu swoim, ale kraju - twierdzi prof. Marek Chmaj.

Joanna Kopcińska, rzecznik prasowy rządu odniosła się do faktu przekazania Komisji Europejskiej polskiego stanowiska w sprawie dotyczącej kwestii praworządności.

- Zgodnie z terminem wyznaczonym przez trybunał odpowiedź przez polską stronę została wysłana - mówiła Kopcińska. - Pismo nie ma charakteru publicznego, zatem najpierw zapozna się z nim Komisja Europejska, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Dlaczego? Dlatego, że w dyplomacji obowiązują pewne reguły, zasada wzajemnego zaufania i tak prowadzi się poważną dyplomację, że należy szanować drugą stronę.

Chodzi o odpowiedź polskiego rządu dotyczącą kwestii podnoszonych przez TSUE. Przypomnijmy, że Komisja Europejska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) skargę w sprawie reformy Sądu Najwyższego.

W uzasadnieniu skargi czytamy, że chodzi o pogwałcenie „zasady niezawisłości sądowej, która została wprowadzona ustawą o SN”. Chodzi między innymi o fakt skrócenia kadencji sędziów Sądu Najwyższego poprzez odesłanie w stan spoczynku tych, którzy ukończyli 65. rok życia.

Do słów Joanny Kopcińskiej nawiązujących do prowadzenia „poważnej dyplomacji” odniósł się konstytucjonalista prof. Marek Chmaj.

- Z jednej strony ambasador Andrzej Przyłębski robi rzeczy, które nie mieszczą się w żadnych regułach dyplomacji, z drugiej polski rząd odpowiadając w sprawie publicznej, w sytuacji, kiedy mamy dostęp do informacji publicznej, powinien się zdecydować: albo akceptuje działania ambasadora Przyłębskiego, albo chce wprowadzić nowe zasady - ale to by się wiązało z koniecznością podziękowania panu ambasadorowi za jego misję.

Profesor nawiązał w ten sposób do głośnego ostatniego wystąpienia ambasadora RP w Berlinie, gdzie nazwał ostatnie sto lat relacji polsko-niemieckich „katastrofą”. Niemieccy dziennikarze zwrócili przy tej okazji uwagę, że pisemna treść wystąpienia dyplomaty była zupełnie inna.

- Odpowiedź polskiego rządu dla KE to bardzo ważna kwestia społeczna i wszystkie dokumenty, które są w tej sprawie, powinny być upublicznione - twierdzi prof. Chmaj. - Zresztą adresat już to dostał, więc nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy się zapoznali z treścią odpowiedzi. Pamiętajmy, że rząd prowadzi politykę zagraniczną nie w imieniu swoim, tylko Rzeczypospolitej Polskiej.

Z kolei na temat samej istoty sprawy, która została skierowana przed TSUE wypowiada się sędzia Dariusz Mazur ze Stowarzyszenia Sędziów Themis: - To jest sytuacja bardzo głębokiego kryzysu konstytucyjnego, bo nie mówimy tylko o Sądzie Najwyższym, ale i o Trybunale Konstytucyjnym, o prokuraturze. Tak naprawdę cały system wymiaru sprawiedliwości został pozbawiony gwarancji niezależności przed naciskami z zewnątrz - mówi sędzia Mazur. - To tak naprawdę zmiana ustroju państwa bez zmiany konstytucji. Nie wiem, jak naiwnym trzeba być, by uważać, że w środku Europy można tego rodzaju zmiany przeprowadzić i nie będzie reakcji ze strony instytucji, które mają kompetencje, by kontrolować przestrzeganie podstawowych praw.

Przed wysłuchaniem strony polskiej i KE, które miało miejsce 16 listopada w siedzibie TSUE w Luksemburgu, Bogusław Majczyna, przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych wyraził się, że wykonanie postanowienia trybunału z 19 października jest „trudne” i wymagałoby kolejnych zmian w polskim prawie. Przypomnijmy, że TSUE zalecił wtedy częściowe zawieszenie ustawy o SN.

- Wszystko to przecież odbywało się na zasadzie powiadomienia prezydenta, który uprzejmie powiadamiał sędziów, by przechodzili w stan spoczynku - komentuje prof. Chmaj. - A zatem to nie był akt urzędowy, nie miał kontrasygnaty premiera. W związku z tym przejście w stan spoczynku nie miało mocy prawnej - twierdzi konstytucjonalista. - Odkręcenie tego jest proste. Sędziowie wezwani przez I Prezes SN przystąpili już do orzekania, a prezydent, gdyby chciał w swej łaskawości zawiadomić ich, że jednak to wcześniejsze powiadomienie nie ma mocy prawnej, to by rozjaśnił sytuację. Skoro na podstawie obecnie obowiązującej ustawy ci sędziowie mogą bez problemu powrócić do orzekania, bo zresztą odesłanie sędziów w stan spoczynku było bezskuteczne, to po co dokonywać kolejnych nowelizacji?

- Rozumiem, że obecny Sejm bardzo szybko wprowadza nowelizacje, ale ta gorączka ustawodawcza nie zawsze jest potrzebna - dodaje Chmaj.

Krajobraz po wyborczej bitwie - zobacz program "Mam Pytanie".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska