Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ocieplenie sprawi, że pojawią się nowe grzyby, ale też nowe problemy

Adam Willma
Adam Willma
Po boczniaki niekoniecznie na targowisko. Teraz znajdziemy je również w lesie
Po boczniaki niekoniecznie na targowisko. Teraz znajdziemy je również w lesie Fot. Mariusz Kapala
Rozmowa prof. Jackiem Piszczkiem z Instytutu Ochrony Roślin o zimowych grzybach


Mamy zimowy wysyp grzybów. W lesie pojawiły się kurki. Ogłaszamy sezon grzybowy za otwarty?

Jestem tym mocno zaskoczony. W przyrodzie zachodzą bardzo niepokojące zmiany. Kurka jest grzybem, który lubi pojawiać się dość wcześnie. Zwykle może znaleźć ją już pod koniec maja do połowy października. Jeśli pojawia się teraz, to znaczy, że coś w systemie zupełnie się poprzestawiało, zakłócony został cykl życiowy grzybów.

Niektórym udało się znaleźć również gąski i prawdziwki.

Prawdopodobnie nie zaczął się jeszcze nowy okres wegetacji, a po prostu nie zakończył się poprzedni. Mamy zatem raczej kontynuację jesieni, która na chwilę tylko została wstrzymana. Być może będzie w przyszłości tak, że na grzyby będziemy chodzili cały rok. Póki co dla mnie zimowe grzybobranie wiąże się tylko z dwoma gatunkami: zimówką aksamitnotrzonową i boczniakiem. W obu przypadkach są to grzyby rosnące na pniach drzew. Znajdziemy je zwłaszcza na liściastych drzewach miękkich, zwłaszcza topolach, wierzbach, klonach i brzozach. Polecam zwłaszcza boczniaki, bo są to grzyby tak charakterystyczne, że trudno je z czym innym pomylić. Z zimówką sprawa jest trochę trudniejsza, bo można pomylić ją z niejadalną maślanką, która na ogół już o tej porze roku nie występuje.

Z czy się to wiąże? Będzie mniej grzybów latem?

Nie, grzybnia nie będzie osłabiona, bo wszystko zależy od tego, ile materii organicznej, stanowiącej pokarm dla grzybów, znajduje się w glebie. Grzyby żyją w symbiozie z roślinami, więc póki trwa wegetacja tych roślin (a trwa, zwłaszcza w przypadku drzew iglastych), będą się rozwijać. Zima z punktu widzenia grzybów i roślin jest przede wszystkim okresem... suszy, bo nie są one w stanie w tym czasie pobierać wody. Ponieważ jednak temperatury nie obniżyły się na tyle, żeby zamrozić wodę w glebie, grzyby rosną. Nie powinno mieć to jednak wpływu na letni i jesienny wysyp grzybów.

Mamy powód do zadowolenia, bo pojawiają się nowe gatunki grzybów.

Nie przesadzałbym z tym zadowoleniem, bo to powoduje również nowe problemy. W przyrodzie mamy do czynienia z sukcesją i migracją organizmów – następują zmiany w środowisku związane z zachodzącymi tam normalnie procesami jak i zmieniającymi się warunkami zewnętrznymi. Nowe gatunki trafią do nas na różne sposoby – za pośrednictwem transportu drogowego a nawet na maszynach rolniczych i budowlanych sprowadzana z zagranicy z resztkami gleby. Siłą rzeczy będą się więc pojawiały nowe organizmy, w tym grzyby i nie obronimy się przed tym. Służby Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa w jakiejś mierze mogą ten proces spowolnić, ale nie mogą go powstrzymać. Pojawił się już w Polsce na przykład okratek australijski, grzyb spokrewniony ze sromotnikiem bezwstydnym, znanym z przykrego zapachu. Do spożycia się nie nadaje, ale jest ładny.

Z którymi grzybami będziemy musieli się pożegnać?

Trudno powiedzieć. W niektórych rejonach w ogóle, ze względu na suszę, o grzyby będzie trudno. Brak wody ogranicza tworzenie owocników przez grzyby i sezon dla zbieraczy bardzo się skraca. Ale można spojrzeć na to inaczej – życie na ziemi się skończy, a grzyby nadal będą istniały – będą rozkładały to, co po nas zostanie dopóki będzie w środowisku woda. Po nich pozostaną już tylko bakterie, które rozłożą grzyby.

Pojawią się zapewne również nowe grzyby atakujące rośliny uprawne?

To już się dzieje. Gatunki ciepłolubne, które do tej pory miały niewielkie znaczenie, zaczynają być bardzo groźne. Na przykład chwościk atakujący liście buraka cukrowego, dwadzieścia lat temu zupełnie niegroźny, stał się obecnie zmorą plantatorów. Z jednej strony ma coraz lepsze możliwości do rozwoju, a z drugiej – ekolodzy doprowadzili do ograniczenia stosowania środków ochrony roślin. Ta sytuacja ogromnie utrudnia utrzymanie zdrowych plantacji. Owszem, mamy coraz więcej odmian o zwiększonej odporności na tego grzyba, ale to nie rozwiązuje problemu. Niektóre cukrownie zakończyły kampanie znacznie wcześniej niż poprzednio, właśnie w związku ze stratami spowodowanymi przez ten patogen.

Ocieplenie sprawi, że będziemy musieli stosować więcej chemii na polach?

Sprawi, że bez chemii będzie prawdopodobnie bardzo trudno. Niepokoją mnie niektóre decyzje urzędników, które w konsekwencji doprowadzą do tego, że nie będziemy mieli czym chronić upraw, wskutek czego ekspansja grzybów pasożytniczych spowoduje zmniejszenie plonów i spadek jakości. Po prostu – rośliny będą silniej porażone przez grzyby chorobotwórcze, które wydzielają przecież rakotwórcze mykotoksyny. Weźmy pszenicę, która z punktu widzenia konsumentów będzie gorsza niż ta potraktowana fungicydami. Będziemy mieć żywność ekologiczną, ale niekoniecznie zdrową.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska