MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niewinni

Jan Raszeja

     W czym i komu zawiniłem, że los skazał mnie na to co za oknem - na błoto, zimno, oblazłe z liści gałęzie, krótki dzień, czyli na nasze przedwiośnie? Ja jestem miłośnik ciepłego piachu pod nogami, błękitnego nieba, słońca od świtu oraz 20 stopni w cieniu. A przecież moje stresy to nic w porównaniu z kłopotami innych. Bo nie za swoje grzechy cierpią nauczyciele bez podwyżek, pielęgniarki bez pieniędzy, emeryci którym niedługo zabroni się dorabiać. Nie oni wykopali dziurę budżetową, ale to oni będą musieli ja zakopywać. Z jakiej racji ogół narodu musi wysłuchiwać przemyśleń Macierewicza, znosić Leppera, wpatrywać się w gadającą brodę ludowego posła Pęka? Czym sobie ludzie z grudziądzkiej Warmy zasłużyli na takiego syndyka?
     Nie ma winy ani zbrodni, jest kara.
     Takie myśli kołatały mi się po głowie, gdy słuchałem jak Jerzy Smorawiński, rektor poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego, przy okazji senator Rzeczpospolitej, mężczyzna imponująco dostojny i siwy, kłamał w oczy milionom ludzi siedzącym przed telewizorami. Onże pan, wraz z innymi luminarzami poznańskiej nauki: rektorami, prorektorami, artystami napisał list otwarty. Otwarcie broni w nim arcybiskupa Paetza przed zarzutami, które nie wiadomo czy są prawdziwe. "Przypomina to skazywanie oskarżonego bez sądu i musi budzić nasz stanowczy sprzeciw, jaki zawsze budzą podobne praktyki, bez względu na stanowisko i pozycję społeczną obwinionego". Więc to, że oskarżono dostojnika kościelnego nie ma znaczenia, chociaż przy okazji autorzy listu wspominają, iż jest to "człowiek o niepodważalnych zasługach dla poznańskiej nauki i kultury, odgrywający wielką rolę..., integrujący..., stymulujący..., itp., itd".
     I - oczywiście, a jakże - "cieszący się powszechnym szacunkiem".
     Ludzie listy piszą, wolno im. Jeśli wierzą, że arcybiskup nie zgrzeszył wobec Boga i nie popełnił przestępstwa wobec ludzi - mogą stawać w jego obronie. Tylko nie wolno im - jak to zrobiła publicznie Jego Magnificencja - kłamać, że stają także w obronie kleryków i księży. Nie ma w tym liście o nich jednego słowa. Nie ma odniesienia się do relacji, które dzisiaj zna cała Polska, a o których "w formie plotek" - przyznał to sam Smorawiński - niektórzy sygnatariusze listu wiedzieli od dawna i wiedzieli dobrze.
     Tylko jakie zasługi dla kultury ma kleryk z poznańskiego seminarium?
     Do rektora poznańskiego Uniwersytetu, profesora Stefana Jurgi, także podpisanego pod tym pismem, tak napisał ks. prof. Tomasz Węcławski, dziekan Wydziału Teologicznego UAM: "Bierze pan w obronę księdza arcybiskupa, a nie bierze swoich studentów (...), choć o ich krzywdzie wiedział pan od dwóch i pół roku".
     A tu pan profesor-rektor-senator staje przed kamerą, kluczy, zaciera ślady, wije się mało fotogenicznie, coraz mniej w nim dostojeństwa.
     Czuję niesmak. Męczy mnie ciekawość: czym poznaniacy zasłużyli sobie na pana Smorawińskiego? Na pana Jurgę?
     Czym sobie zasłużyliśmy na ludzi nie pamiętających, że słowa maja być proste: "tak-tak, nie-nie"?
     Nie pamiętających kto tak uczył?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska