Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niestety gimbus nie jest z gumy

Renata Kudeł
Najlepiej byłoby - tak twierdzą wszystkie zainteresowane strony - gdyby szkoła mogła mieć większego gimbusa.Tylko skąd wziąć na to pieniądze?
Najlepiej byłoby - tak twierdzą wszystkie zainteresowane strony - gdyby szkoła mogła mieć większego gimbusa.Tylko skąd wziąć na to pieniądze? fot. sxc
- Dlaczego moich dzieci, mających do szkoły ponad dwa kilometry, gimbus nie może od czasu do czasu zabierać do szkoły? - pyta Czytelniczka.

Większość uczniów z Zespołu Szkół z Oddziałami Integracyjnymi w Smólniku dojeżdża do tej placówki. Jest bus, przeznaczony dla dwunastu pasażerów i autokar dla większej ilości uczniów.

- Przepisy, a przede wszystkim ustawa o systemie oświaty, które jestem zobowiązana przestrzegać nakazują przewóz tylko tych dzieci, które są uprawnione - mówi Marzenna Kwiatkowska, dyrektor ZS. - Poinformowałam o tym rodziców podczas niedawnego zebrania.

- Jestem tą wiadomością poirytowana - mówi Czytelniczka (imię i nazwisko znane redakcji), której dzieci mają do szkoły mniej niż trzy kilometry, co nie uprawnia ich do przejazdu szkolnym transportem. - Dlaczego nie pozwala się na coś, co jest
dla dobra ucznia?

Przecież nic by się nie stało, gdyby - tak jak to miało miejsce do tej pory - od czasu do czasu dzieci wsiadały do gimbusa i dojeżdżały do szkoły - twierdzi Czytelniczka. Jej zdaniem to ważne o tej porze roku, kiedy pogoda utrudnia dojazd do szkoły rowerem lub dojście pieszo.

- Rzeczywiście, sporadycznie bywały takie przypadki - przyznaje dyrektor Kwiatkowska. - Jednak wyłącznie wówczas, gdy w busie lub w autokarze były wolne miejsca. Jak bowiem można przewieźć w busie więcej dzieci, niż jest miejsc, skoro każdy ma obowiązek zapinania pasów? Dzieci nie mogą jechać w gimbusie poupychane jak śledzie, ja odpowiadam za ich bezpieczeństwo i nie mogę na to pozwolić!

Zdaniem pani dyrektor, takie precedensy, jak właśnie zabieranie do gimbusa dzieci, które mają bliżej do szkoły, stało się zaczątkiem problemu.

- Niestety, okazało się, że po każdym przypadku okazjonalnego zabrania dziecka do szkoły, na przykład w miejsce jego kolegi, który akurat zachorował, na przystanku następnego dnia pojawiali się kolejni chętni... - twierdzi Marzenna Kwiatkowska. Dyrektorka mówi, że wysyłała listy z wyjaśnieniem sprawy do rodziców dzieci z Dębu, zainteresowanych kwestią dowozu dzieci do szkoły. Jej zdaniem szkoda, że Czytelniczka nie zgłosiła się do szkoły osobiście, można by wówczas omówić sprawę bez pośrednictwa prasy.

O dowóz dzieci do Smólnika walczyli niedawno rodzice z Telążnej. I wywalczyli swoje. Najlepiej byłoby - tak twierdzą wszystkie zainteresowane strony - gdyby szkoła mogła mieć większego gimbusa.Tylko skąd wziąć na to pieniądze?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska