MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie jesteś sam(a)

Joanna Zeter psycholog
Piszę ten list ku przestrodze dla wszystkich dojrzałych kobiet.

     
     
A zaczęło się tak: Byłam mężatką z 6-letnim stażem i 3-letnim synkiem, kiedy pojawił się "ten trzeci". Najpierw były niewinne spotkania, później wielka miłość (ale chyba jednostronna). Ja zostawiłam męża, on żonę i połączyliśmy się. Żyliśmy w wynajętym mieszkaniu, w którym od czasu do czasu pojawiały się pierwsze sprzeczki i kłamstwa. Wróciłam do męża. Uczucie moje było jednak tak duże, że nie mogłam wytrzymać ani dnia bez niego i spotykaliśmy się dalej. On wyznawał miłość i tęsknotę - ponownie się związaliśmy. Kupił mieszkanie i razem je pięknie urządzaliśmy. Wziął rozwód. Ja byłam w trakcie rozpraw. Ale zamiast sielanki pojawiały się kłótnie i coraz częściej kłamstwa. Bardzo chciał mieć ze mną dziecko (między innymi powód kłótni). Kiedy się w końcu dla niego zdecydowałam na ten krok, on stawał się coraz bardziej chłodny i obcy. Powód był prosty - niestabilność uczuciowa. Będąc z nim odkrywałam coraz to nowe dowody na to, że są w jego życiu inne kobiety. Jeszcze w czasie ciąży były rozstania i powroty. Za każdym razem obwiniał mnie za taki obrót sprawy.
     Urodziłam zdrowego synka i myślałam, że za jego sprawą w końcu ustabilizuje się nasze życie. Myliłam się. Było coraz gorzej. Zostawiał nas na tygodnie samych. Były pierwsze święta bez niego i drugie. Wracał kiedy chciał bez jednego słowa przepraszam i odchodził wymyślając coraz to śmieszniejsze powody. Ma pieniądze i to pozwala mu na takie traktowanie kobiet. W końcu pewnego dnia dostałam SMS: "Czy chcę ślubu? "Mimo wszystko chciałam! Łudziłam się, że w końcu się wybawił, wydoroślał, zmądrzał i zrozumiał, że rodzina to podstawa. Był ślub i życzenia (...). Po miesiącu znowu odszedł. W trakcie jego nieobecności zachorował nasz syn. Poprosiłam telefonicznie o pomoc - odmówił. Tego już było za dużo. Nie odwiedził syna w szpitalu, nie łożył na jego utrzymanie. Po trzech miesiącach od ślubu wniosłam pozew o rozwód.
     Kiedyś miałam dobrego męża, dziecko, mieszkanie, samochód. Zostawiłam to wszystko dla miłości. Teraz nie mam nic, tylko dwoje dzieci, łzy w oczach i w perspektywie mieszkanie "pod mostem".
     Drogie Panie! Zanim zdecydujecie się na zostawienie rodziny dla innego mężczyzny grubo się zastanówcie czy warto. Nie pchajcie się w żadne romanse bo to niebezpieczne, choć miło jest słyszeć: "Kocham cię. Jesteś śliczna, miło pachniesz". Nie jest to warte, by tracić rodzinę. Bez perspektyw na dalsze życie.
     ZAPŁAKANA
     Istotnie, zagmatwała Pani swoje życie. Moment, w którym pisała Pani list do redakcji jest bez wątpienia bardzo smutnym i trudnym momentem. Ale jest też momentem refleksji i wyciągania wniosków. Mam nadzieję, że wniosków kierowanych nie tylko do innych, niedojrzałych kobiet, ale wniosków dla siebie, dla swego życia, dla swojej przyszłości. O warunkach dojrzałej, odpowiedzialnej miłości pisaliśmy już w tej rubryce wielokrotnie. Pani zdobyła tą wiedzę nie z książek czy artykułów, ale osobiście, bardzo boleśnie, jakby trochę "za późno". Teraz już Pani wie, co jest ważne dla jakości i trwałości związku. Może ta wiedza przyda się jeszcze kiedyś? Teraz warto pomyśleć: "co dalej?" Nie roztrząsać minionych porażek i rozczarowań, ale świadomie i mądrze pokierować dalszym życiem. Swoim i swoich dzieci.
     Pani nie prosi o radę: "co dalej?", ale ja jestem przekonana, że teraz ważne jest nie to, co za Panią, ale to, co przed Panią. Musi Pani zamknąć okres pomyłek i błędów. Wybaczyć sobie i przestać się obwiniać. Wina zresztą, na pewno nie jest tylko po Pani stronie. Proszę sobie wybaczyć, a potem pomyśleć o innych. Przede wszystkim o dzieciach. Proszę pomyśleć: co zrobić, żeby one nie cierpiały tak bardzo. Teraz ważny jest zdrowy rozsądek i logiczne myślenie. Wiele spraw przed Panią, które trzeba załatwić. Uporządkować. Sprawy rozwodu, mieszkania, pracy. Proszę pamiętać: "Poza nielicznymi sprawami życia i śmierci - nic nie jest tak ważne jak się z pozoru wydaje". Mało kiedy jest tak, żeby nic nie można było zrobić. Dzisiaj - choćby obiad dla dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska