Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miejskie Schronisko dla Bezdomnych Mężczyzn w Toruniu. Tu nie każdy jest lumpem

Ewelina Kasiorkiewicz
Miejskie Schronisko dla Bezdomnych Mężczyzn w Toruniu
Miejskie Schronisko dla Bezdomnych Mężczyzn w Toruniu Ewelina Kasiorkiewicz
"Wstaje rano, poranna toaleta, kawa, sprzątanie, potem trochę rozrywki telewizja, prasa…" tak wygląda zwykły dzień w Miejskim Schronisku dla Bezdomnych Mężczyzn w Toruniu przy ulicy Curie-Skłodowskiej 82. Bezdomni są normalnymi ludźmi, którym kiedyś powinęła się noga albo ktoś im nogę podłożył. Szukają pracy, pracują, są na zasiłkach.

Co człowiek to historia

- Szukam pracy i uczę się zaocznie w szkole policealnej - mówi 25-letni Sławek. - Skończyłem już programistkę, a teraz szkolę się z grafiki komputerowej. Dostęp do komputera udostępnia mu kierownik, a po książki chodzi do biblioteki na Kościuszki. Sławek jest jednym z najmłodszych mieszkańców schroniska. Wszyscy liczą, że szybko opuści schronisko i się usamodzielni. - Jeśli są to ludzie młodzi którym noga się powinęła to bardzo szybko można im pomóc wyjść z tej bezdomności - wyjaśnia Tomasz Jurkiewicz kierownik schroniska. - Jesteśmy w stanie nawet zebrać pieniądze i przygotować tzw. wyprawkę.

Przeczytaj także:Zamiast w schronisku, bezdomni z Nowego będą mieszkać we własnym mieszkaniu

- Po 40 latach pracy na dzień dzisiejszy nie mam nic. Byłem kierowcą. Pracowałem 18 lat w MZK, 6 lat w PKS i ponad 18 lat jeździłem tirami za granicę - 60-letni mężczyzna pracujący w kuchni - Straciłem mieszkanie, straciłem wszystko. Teraz dostaje 300 zł miesięcznie za prace w kuchni. Wydaje obiady, zmywa naczynia. I przede wszystkim ma dach nad głową.

Są tu też i ludzie z przeszłością kryminalną. - Wyszedłem z więzienia w grudniu 1999 r. jeśli wtedy bym nie przyszedł do schroniska to prawdopodobnie wróciłbym na drogę przestępczą, a to już nie te lata… - mówi jeden z lokatorów. - Niech się inni o to martwią, ja już nie muszę.

Muppet Show

Pod wieczór rozpoczyna się istne "muppet show" jak to określają mieszkańcy. Na korytarzu na materacach rozkładają się "prawdziwi" bezdomni. Brudni, niepełnosprawni, są to też często osoby z różnymi schorzeniami, którzy za dnia próbują radzić sobie sami. Tutaj przychodzą tylko na nocleg. - Na chwilę obecną miejsc w schronisku jest 66 a podopiecznych 86 - relacjonuje kierownik schroniska. - Prawdopodobnie na przełomie roku będziemy mogli oddać do użytku nową noclegownie i zwiększyć w ten sposób liczbę miejsc.

Obiad!

"Obiad!" Słychać w całym schronisku donośny okrzyk. Przychodzi pora obiadowa. Wszyscy krzątają się po korytarzu z talerzami. Dziś kapuśniak. - "Smacznego" - życzy mężczyzna wydający obiady. To jedyny posiłek w ciągu dnia. - Obiady mamy wspaniałe - mówi z ironią jeden z mieszkańców.

Człowiek staje w rozkroku

Na pytanie o okoliczności wylądowania w schronisku dla bezdomnych wszyscy jednomyślnie mówią: splot nieszczęśliwych zdarzeń, niefortunny zbieg okoliczności. - W pewnym momencie człowiek staje w takim rozkroku i nie wie czy iść w prawo, czy w lewo - wyjaśnia lokator noclegowni. W schronisku jest od 1994 r., czyli praktycznie od początku istnienia schroniska.

Gdzie Pan mieszka?

Większa część z nich miała problemy rodzinne, zdrowotne czy z uzależnieniami. Inni mają przeszłość kryminalną. Znajdzie się też mała grupa outsiderów, którzy takie życie sami sobie wybrali. Większości osób bezdomnych nikt nie zauważy, bo zachowują się i wyglądają jak inni. - W skali roku przez naszą placówkę przewija się około 280 osób bez dachu nad głową - opowiada kierownik noclegowni. - A tych bezdomnych stereotypowych, czyli widzianych oczami społeczeństwa jako alkoholików jest wśród nich może kilkunastu. Niektórzy pracują, inni mają zasiłki. Jeszcze inni wykonują prace jak sami żartobliwie określają "użyteczno-pożyteczne".

Wiadomości z Torunia

- Jestem z zawodu elektrykiem i cały czas szukam pracy - mówi 52-letni mieszkaniec noclegowni. Jest tutaj od 6 miesięcy. Ma problemy ze znalezieniem stałej pracy, dzięki której mógłby wrócić do świata nie-bezdomnych. - Potencjalni pracodawcy często słysząc, że mieszkamy w schronisku dla bezdomnych mówią "odezwiemy się" i cisza. - opowiada 52-latek.

Tu nie każdy jest lumpem

- Interesuje mnie sport, dobra publicystyka, muzyka, filmy psychologiczne, lubię rozwiązywać krzyżówki - mówi jeden z mieszkańców schroniska. -Czekam, aż na Starym Rynku pojawi się Sławek Wierzcholski ze swoją harmonijką, a na pewno pojadę posłuchać. W planach władze schroniska mają poszerzenie oferty dla bezdomnych poprzez stworzenie sieci kilku komputerów, biblioteki. Póki co panowie mogą liczyć na telewizor i dostęp do prasy, czy też mogą pograć w szachy. - Tu nie każdy jest lumpem - tłumaczy jeden z lokatorów. - Społeczeństwo powinno sobie uświadomić że tu też są wykształceni i porządni ludzie.

Bezdomność uzależnia

Podopieczni pomocy społecznej często mają niską motywacje do zmiany swojego życia. - Ci ludzie uczą się żyć w tej bezdomności - mówi kierownik schroniska. - Z czasem przyzwyczajają się i jest im dobrze, ciężko wtedy wyjść z takiej bezdomności. Przez naukowców określane jest to syndromem stałej bezdomności. Ciężko takim osobom się usamodzielnić, znaleźć prace i zorganizować życie. - Jak do roku się stąd nie wyjdzie, to będzie się tu wracać cały czas - wypowiadają się mieszkańcy. - Bezdomność wejdzie w krew.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska