MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ma w sobie detektywistyczną żyłkę do tropienia przeszłości

Małgorzata Chojnicka
Małgorzata Chojnicka
Dorota Kostecka z Lipna chroni od zapomnienia historię swojej małej ojczyzny. Nie jest w stanie zliczyć dni, które spędziła w archiwach. Jest prawdziwą skarbnicą wiedzy o Lipnie, leżącym na ziemi dobrzyńskiej w województwie kujawsko – pomorskim, oraz jego najbliższej okolicy. Z nią można godzinami spacerować po cmentarzu parafialnym i z zapartym tchem słuchać opowieści o ludziach, którzy żyli w tym miasteczku nad Mieniem.

Dorota Kostecka z Lipna chroni od zapomnienia historię swojej małej ojczyzny. Nie jest w stanie zliczyć dni, które spędziła w archiwach.

Odkrywanie historii najbliższej nie jest sprawą prostą i wymaga dużej determinacji. Mroki niepamięci skrywają ludzi i wydarzenia, o których potomni powinni posiadać przynajmniej podstawową wiedzę. Jakże łatwo zapomina się o tych, którzy odbudowywali ten kraj po zaborach i płacili krwią za wolność ojczyzny. Dobrze, że są ludzie, którzy starają się przywrócić o nich pamięć.
Prawdziwą skarbnicą wiedzy o Lipnie, leżącym na ziemi dobrzyńskiej w województwie kujawsko – pomorskim, oraz jego najbliższej okolicy jest Dorota Kostecka. Z nią można godzinami spacerować po cmentarzu parafialnym i z zapartym tchem słuchać opowieści o ludziach, którzy żyli w tym miasteczku nad Mieniem. Zresztą historia jest obecna w jej życiu od najmłodszych lat. Wczesne dzieciństwo spędziła w ziemiańskim dworku w Jastrzębiu, w którym jej rodzice dostali mieszkanie z przydziału, a teraz mieszka w kamienicy z drugiej połowy XIX wieku.

Świadkowie naszej historii

- Groby są świadkami naszej historii i żałuję, że niszczeją – mówi Dorota Kostecka. – Na lipnowskim cmentarzu spoczywa wielu ludzi, którzy zapisali się w historii miasta. Ich potomkowie albo już nie żyją, albo są gdzieś za granicą. Często są to bardzo dalecy krewni. Czasami kontaktują się ze mną po publikacji moich artykułów, jeśli ukazały się na stronach internetowych. Jest to bardzo miłe, bo wtedy czuję, że moje starania nie idą na marne. W dodatku w ten sposób docieram chociażby do starych zdjęć, które mi te rodziny udostępniają. Jakiś czas temu pisałam o przedwojennym felczerze. Na jego nagrobku widnieje napis: „Pomagał biednym, kochał kwiaty”. On mnie zaintrygował i postanowiłam rozwikłać tę zagadkę. Rozmawiałam nawet z mieszkanką miasta, która miała wtedy ponad 100 lat! Okazało się, że Feliks Budka leczył ludzi biednych za darmo i że zawsze w butonierce miał żywy kwiat. Odezwali się do mnie jego bardzo dalecy krewni, którzy mieszkają w Kanadzie.

Zaczęło się od opowieści dziadków
Nasza bohaterka zawodowo jest związana z pomocą społeczną, ale od dziecka interesuje się historią. Wszystko za sprawą dziadków ze strony ojca, którzy nie tylko wyjątkowo barwnie opowiadali o minionych czasach, ale mieli też dużo zdjęć. To bardzo silnie podziałało na wyobraźnię małej dziewczynki. Najpierw spisała historię rodziny. Nie ograniczyła się tylko do wspomnień żyjących krewnych, ale mnóstwo czasu spędziła w archiwach. Dzięki temu doprecyzowała rodzinną genealogię.

Jej poszukiwania się nie kończą

Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i pani Dorota zaangażowała się w działalność Towarzystwa Miłośników Ziemi Dobrzyńskiej, w którym od siedmiu lat sprawuje funkcję sekretarza. Ma na swoim koncie opracowanie historii ratusza miejskiego i jednego z przedszkoli. Sprostowała już niejedną dziejową nieścisłość. W swoich poszukiwaniach jest bowiem wyjątkowo dociekliwa i skrupulatna. Jej artykuły ukazują się w „Gazecie Lipnowskiej”, której korzenie sięgają czasów przedwojennych.
- Moja rodzina ze strony ojca wywodzi się z pobliskiego Maliszewa – opowiada pani Dorota. – Już jako dziecko słyszałam o Jerzym Starzyńskim, który był właścicielem tamtejszego majątku i został zamordowany przez bolszewików. Zresztą moja babcia i jej rodzona siostra pracowały u jego córki i dobrze wiedziały, jak wielkim był społecznikiem. Po wybuchu wojny w 1920 roku został komendantem straży obywatelskiej na powiat lipnowski. Gdy bolszewicy wkroczyli do Lipna, nie zdecydował się na ucieczkę. Zginął straszną śmiercią. Jego zmasakrowane ciało znaleziono w lesie i tym miejscu do czasu wybuchu drugiej wojny światowej stał krzyż. Pod nim składała kwiaty jego żona, która przychodziła tam z dziećmi.
Pani Dorota przez wiele lat próbowała odszukać krewnych Jerzego Starzyńskiego, co było wyjątkowo skomplikowane. Jego najmłodszy syn zmarł w dzieciństwie, a drugi zginął w Katyniu. Z kolei córka nie miała dzieci. Zatem w linii prostej nikt nie został. Wdowa po Starzyńskim trzy lata po jego śmierci wyszła za mąż za zarządcę majątku. I tu pojawiła się iskierka nadziei. Udało się bowiem odnaleźć wnuczki syna tego drugiego męża.
- Obie panie mieszkają w Australii – kontynuuje. – Dowiedziałam się o tym od krewnej Janiny Starzyńskiej – Przybyłowicz. Przysłała mi zeskanowane fotografie, na których po raz pierwszy zobaczyłam, jak wyglądał w całej okazałości dwór w Maliszewie. Na zdjęciach, którymi dysponuję, są widoczne tylko jakieś fragmenty tego budynku. Odkrywanie historii naprawdę wciąga, a takie postacie jak dziedzic Starzyński zasługują na upamiętnienie.

Spisała historię rodzinnej wsi ojca

Wiosną 2009 roku wzięła udział w konkursie „Polska wieś - dziedzictwo i przyszłość”. Został on ogłoszony przez Fundację na rzecz Polskiego Rolnictwa, a zadanie konkursowe polegało na napisaniu monografii polskiej wsi. Nasza bohaterka była wówczas na urlopie macierzyńskim i postanowiła wykorzystać fakt, że miała trochę więcej czasu. I zabrała się za spisanie historii rodzinnej wsi swojego ojca. Tak powstało „Maliszewo dawniej i dziś”, które zdobyło nagrodę główną, a na konkurs nadesłano aż 40 prac!
- Trudno mi było uwierzyć, że wygrałam ten konkurs – zdradza pani Dorota. – Nie da się opisać uczucia, kiedy wzięłam do ręki książkę, którą napisałam. To moje szperanie w przeszłości zyskało zupełnie inny wymiar, a nagroda zmobilizowała mnie do dalszych poszukiwań.

Zabrała się za historię lipnowskiego rzemiosła

Potem przyszły kolejne wyzwania. Opracowała biogramy weteranów powstań narodowowyzwoleńczych, którzy byli związani z Lipnem. Jej artykuł „Pułkownik Łukasz Przybylski – weteran trzech powstań” wydrukowano w Nowym Jorku na łamach miesięcznika „Weteran”. W jej zainteresowaniach leżą także dzieje lipnowskiego rzemiosła i teraz poświęca im każdą wolną chwilę. Towarzystwo Miłośników Ziemi Dobrzyńskiej ma bowiem w planach wydanie kilkutomowej monografii.
- Tu pracę podzieliłam sobie na konkretne zawody. Opracowałam już kowali, fotografów i rzeźników, którzy byli zrzeszeni w lipnowskim cechu – opowiada. – Dotarłam do ksiąg cechowych z 1827 roku. Z kolei pierwsze wzmianki o szewcach pochodzą z XVII wieku. Z tymi fachowcami będę miała mnóstwo pracy, bo stanowili wyjątkowo liczną grupę zawodową.

Ożywia stare zwyczaje

Z wielką starannością prowadzi kronikę Towarzystwa Miłośników Ziemi Dobrzyńskiej, Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Lipnie. Ponadto stara się przywracać stare zwyczaje. Jednym z nich jest wicie wianków z polnych kwiatów i ziół na zakończenie oktawy Bożego Ciała.
Pani Dorota udowadnia, jak ważne są pamięć i tradycja. Dlatego chętnie spotyka się z dziećmi i młodzieżą, by opowiadać im o historii rodzinnego miasta. Chce bowiem swą pasją dzielić się z innymi.

od 7 lat
Wideo

Polacy badają kosmos

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska