Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekcje wychowania fizycznego. "Powinny zachęcać uczniów do uprawiania sportu, a one zniechęcają"

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Sport to ponoć zdrowie, a więc lekcje wychowania fizycznego też powinny pomóc w zachowaniu zdrowia i kondycji. Tyle mówi teoria...
Sport to ponoć zdrowie, a więc lekcje wychowania fizycznego też powinny pomóc w zachowaniu zdrowia i kondycji. Tyle mówi teoria... Tomasz Czachorowski/zdjęcie ilustracyjne
Wychowanie fizyczne w szkole, jak żaden inny przedmiot, dzieli uczniów na lepszych i gorszych. Tymi gorszymi są choćby ci, którzy podczas wybierania drużyn zostają zawsze na końcu. Wuef powinien zachęcać do sportu, a w rzeczywistości zniechęca do jego uprawiania.

Zobacz wideo: Bydgoscy "wywiadowcy" w służbie:

od 16 lat

Jak ktoś myśli, że matematyka czy fizyka należą do przedmiotów najbardziej znienawidzonych przez uczniów, ten się myli. Wielu jest tych, którzy nienawidzą wychowania fizycznego. - Praca klasowa z zakresu analizy danych pomiarowych to pikuś w porównaniu ze sprawdzianem z przewrotów w przód i tył - mówią ci, którzy wspominają szkolne lata.

Internautka opisuje swój wuef sprzed lat. - Powodów niechęci do niego miałam tyle, że nic, tylko przebierać i wybierać. Nudne zajęcia, mało inspirujący nauczyciele: większość moich miała nadwagę, na początku lekcji najbardziej lubiła rzucić uczniom piłkę i iść do kantorka.

Dochodził brud i kurz. Jeszcze mam dreszcze na wspomnienie niepranych od wieków materiałowych szarf, które zakładało się przy podziale drużyny.

Sekcja gimnastyczna

Swoista sekcja gimnastyczna, czyli część szkoły, w której znajdowały się sala gimnastyczna (później, w bardziej doinwestowanych szkołach - też siłownia), szatnie i kantorki, najczęściej prosiła się, aby zrobić prysznice. Często tych pryszniców w ogóle nie było.
Liczył się czas. Szczęśliwi byli ci, którym wychowanie fizyczne przypadało na lekcję przed przerwą obiadową. 20 minut wystarczyło na ubranie się. Wyścig z czasem trwał w przypadku uczniów, którzy kończyli ćwiczyć w sali gimnastycznej, a po niej następowała 5-minutowa przerwa. Jeszcze gorzej się działo, jeśli po takiej lekcji, już na tej kolejnej od razu, był sprawdzian.

Pan Filip, dzisiaj już dorosły, też nie wypowiada się dobrze na temat. - Wuef, jak żaden inny przedmiot, dzielił ludzi na lepszych i gorszych. Czy naprawdę żaden nauczyciel, żaden dyrektor szkoły nie był na tyle dokształcony i inteligentny lub nie miał odrobiny dobrej woli, by zauważyć, że wybieranie drużyn z zostającymi zawsze na końcu tymi samymi osobami nie jest fajne? I to nastawienie na rywalizację... Nienawidziłem wuefu, już dzień przed się stresowałem.

Jego zdaniem, ten przedmiot nie promuje aktywności sportowej, lecz do tej aktywności zniechęca.

Ostatni wybrańcy

Jedni przed lekcją się denerwowali, drudzy podczas tej lekcji się wstydzili. - Nie tylko ci, którzy czuli się odpychani przez drużynowych. Dzieciaki, które były mniej zwinne, wolniejsze, brały udział w grach zespołowych z przymusu. Koszykówka, siatkówka, sztafeta stanowiły dla nich karę - po trosze cielesną, po trosze psychiczną.

Do teraz tak jest, a okazji jest kilka w tygodniu, przeciętnie cztery. W klasach I-III szkoły podstawowej na zajęcia wychowania fizycznego przeznacza się po trzy godziny tygodniowo w każdej klasie. Dla klas IV–VIII szkół podstawowych średnia wynosi 5 godzin, a dla szkół ponadpodstawowych – 4 godziny.

Dzieciaki-niezwinniaki (takie określenie też funkcjonuje) wypadają słabiej na tle klasy. Zdają sobie sprawę ze swoich słabości. Rówieśnicy im te słabości wytykają. Nauczyciele ponoć nie reagują.

Nauczyciele wuefiści odbijają piłeczkę. Większość z nich podczas lekcji spotyka się z negatywnymi zachowaniami uczniów - agresją, lekceważeniem nauczyciela, nieposłuszeństwem. Takie są główne wnioski z opracowania „Uczeń podczas lekcji wychowania fizycznego. Zachowania utrudniające pracę nauczyciela”, przygotowanego przez Akademię Wychowania Fizycznego w Krakowie.

Być orłem

Mama ucznia, walczącego z lekką nadwagą, sama walczy o to, żeby syn się ruszał, m.in. na wuefie. Chłopak jest jednak oporny. - Niedawno powiedział, że wolałby pisać 10 prac klasowych z matematyki niż mieć jeden wuef. Zdziwiłam się, bo nie jest matematycznym orłem.

Syn wytłumaczył matce to w ten sposób: - Do matematyki się przyłożę, jak zechcę, i dostanę dobrą ocenę. Na wuefie nawet, jak się staram, to mi nie wychodzi.

Wychowanie fizyczne, niegdyś zwane kulturą fizyczną, z tą kulturą niewiele ma wspólnego. Tak uważają wybrani. Internauci wymieniają epitety, jakimi obdarowywani są uczniowie, którzy, po prostu, „źle się uczą na lekcji wychowania fizycznego”. Wśród określeń znajdują się: spaślak, nadwagowy, wolnobiegowy, biomasa albo hamulec. To ostatnie dlatego, że posiadacz tego przydomku powstrzymuje drużynę, której jest częścią, od zwycięstwa w zawodach.

Znawcy sportu szkolnego mówią o psychologicznym i pedagogicznym wymiarze wychowania poprzez sport. - Sport w nowoczesnym społeczeństwie pełni również funkcję integracji społecznej. Jest ważnym czynnikiem do włączenia młodych ludzi w życie publiczne. Zajęcia sportowe i rekreacyjne to jedna z możliwości procesu socjalizacji młodych ludzi - czytamy w książce „Wychowanie poprzez sport. Wielość spojrzeń i doświadczeń” pod redakcją naukową Piotra Mazura.

Według autora, inna funkcja sportu, wchodząca w szeroki zakres definicji, to ćwiczenie ciała i ducha oraz kształtowanie moralnych cnót przydatnych w życiu społecznym. Ta moralność i cnoty jednak nie zawsze są widoczne podczas szkolnego wuefu. Ten przedmiot kojarzy się niektórym nie tyle z komedią, ile z dramatem. Chcąc uniknąć tego dramatu, unikają lekcji na sali gimnastycznej.

Efekty widać. - Nawet co trzeci uczeń nie uczęszcza na lekcje wychowania fizycznego - alarmował w tegoroczne wakacje Kamil Bortniczuk, minister sportu i turystyki.

I zapowiadał zmiany. - Te statystyki zostaną wkrótce radykalnie zmniejszone. Zwolnienia z lekcji wychowania fizycznego, semestralne i dłuższe, będą respektowane tylko wówczas, gdy wystawi je specjalista, a nie, tak jak dotychczas, lekarz rodzinny - poinformował minister.

Część lekarzy oburzyła wypowiedź Bortniczuka. - Najpierw trzeba poznać przyczyny, dlaczego dzieci nie chcą ćwiczyć na wuefie. Zamiast zastanowić się, jak poprawić te lekcje, przedstawiciel Ministerstwa Sportu i Turystyki zamierza kontrolować kwalifikacje lekarzy do wystawiania zwolnień. Minister za przykład lekarza niespecjalisty podaje lekarza rodzinnego, czyli... specjalistę z szeroką wiedzą pediatryczną. Poza tym, pomysł nic nie poprawi, ewentualnie zwiększy liczbę wizyt rodziców z dziećmi w wieku szkolnym w prywatnych gabinetach lekarskich. Nagle wychodzi na jaw, że uczeń cierpi na chorobę przewlekłą, przy której wysiłek jest niewskazany albo zabroniony lub że doznał urazu uniemożliwiającego mu wykonywanie jakichkolwiek ćwiczeń fizycznych.

Zwolnienie z wuefu

Bywają bardziej oryginalne powody. Matka trzecioklasisty z podstawówki pod Toruniem chwaliła się na forum, że zwolniła syna z wuefu w semestrze zimowym, bo mały miał zaczynać tę lekcję o godz. 7.10, a matka chciała, żeby syn się wyspał. Kobieta zachęcała innych zainteresowanych rodziców do kontaktu na priv. Obiecała im podać namiary na lekarza, który pomoże wystawić zwolnienie.

O tym, że dzieci nadmiernie się pocą, rodzice tak samo informują dyrekcje szkół. Wybrani dostrzegali związek z - uwaga! - ochroną środowiska. Pewna matka wykazała specyficzny tok rozumowania. Uzasadniała, iż jeśli jej pociecha (w internetowym komentarzu posługiwała się określeniem „latolośr” i to raczej nie była literówka, bo z jednakowym błędem napisała kilka razy) nie weźmie udziału w lekcji wuefu, to się nie spoci, a jak się nie spoci, to będzie miało to pozytywny wpływ na środowisko, a więc na ochronę tegoż środowiska.

Dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Pewna włocławska podstawówka, jako jedyna w Kujawsko-Pomorskiem, od roku szkolnego 2022/2023 wprowadziła koedukacyjne lekcje wychowania fizycznego. To znaczy, dziewczynki i chłopcy mają razem zajęcia. - Chcemy, żeby były prowadzone osobno dla dziewcząt i oddzielnie dla chłopców - mówiły matki uczennic z owej SP. - Chodzi głównie o najstarsze roczniki. Siódmo- i ósmoklasiści krępują się pokazać w strojach gimnastycznych płci przeciwnej. Dzieci zaczęły niemal hurtem prosić rodziców o załatwienie zwolnienia z ćwiczeń.

Eliminacja ryzyka

Niektórych rodziców nie trzeba prosić. Wuefistka z Bydgoszczy opowiada: - Ojciec jednej z moich uczennic napisał odręcznie zwolnienie na miesiąc wskazując, że „powyższe jest podyktowane koniecznością eliminacji ryzyka wypadku z udziałem dziecka”. Miał na myśli ochronę córki przed upadkiem np. podczas meczu czy biegów. Zwolnienie odrzuciłam. Uznałam powód za absurdalny. Ojciec nie zrezygnował. Sprawa trafiła do wicedyrektora. Ten uznał moją rację. Po paru dniach rodzic przepisał córkę do innej szkoły. Z uczennicą spotkałam się kilka lat później, przypadkowo w markecie. Była w klasie maturalnej. Zapytałam, co zamierza robić po ogólniaku. Otóż wybierała się na kierunek wychowanie fizyczne.

Rodzice często zaznaczają, że nie byłoby kombinowania ze zwolnieniami, gdyby wychowanie fizyczne było bez ocen. - Nasze córki i nasi synowie unikają lekcji właśnie z tego powodu. O wiele chętniej uczestniczyliby w ćwiczeniach, gdyby one były prowadzone dla przyjemności, nie dla ocen - sądzą matki i ojcowie.

A propos stopni z wychowania fizycznego: decyzją Ministerstwa Edukacji Narodowej o ocenie z wychowania fizycznego, decydują umiejętności ucznia, ale także jego postawa i zaangażowanie, zatem obecność na zajęciach, posiadanie stroju do ćwiczeń i wykonywanie poleceń nauczyciela. Jeśli więc dziecko nie potrafi wykonać danego ćwiczenia, chociaż się stara, do tego ma strój sportowy, to wuefista nie wstawi jedynki na półrocze bądź koniec roku szkolnego. Uczeń przejdzie do następnej klasy.

Zmiana oczekiwana

O konieczności zmiany systemu oceniania z tego przedmiotu, przekonywał Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka. Napisał w tej sprawie list otwarty do ministra edukacji. Czytamy: „Dzieci sygnalizowały, że często unikają zajęć wychowania fizycznego (np. korzystając ze zwolnień lekarskich) ze względu na obawę, że niska ocena z tego przedmiotu wpłynie na obniżenie średniej ocen na świadectwie, a tym samym będzie rzutowała na możliwość dostania się do wymarzonej szkoły, otrzymania świadectwa z wyróżnieniem lub stypendium za dobre wyniki w nauce. Zatem sytuacja ta często dotyczy bardzo dobrych uczniów. Z roku na rok zmniejsza się zainteresowanie uczniów aktywnością ruchową na zajęciach wychowania fizycznego. Stan taki wpływa bardzo niekorzystnie na rozwój fizyczny dzieci, o czym świadczy liczba uczniów z wadami postawy. Ma też negatywny wpływ na kształtowanie zdrowego stylu życia i zdobywania cennej umiejętności rozładowywania stresu poprzez wysiłek fizyczny”.

MEN mu odpowiedziało: - Przeanalizujemy problem.

Pokolenie słabeuszy

Brak sportu stanowi minus. Dzieci, które nie ćwiczą na wuefie, często też nie trenują poza nim. Niektórzy specjaliści z zakresu medycyny sportowej twierdzą, że rośnie nam pokolenie słabeuszy. Aktywna Szkoła Multisport i Akademia Wychowania Fizycznego przeprowadziły badania, którymi objęto 9500 dzieci. Autorzy analizy pod uwagę wzięli m.in., jakie wyniki osiągają uczniowie w skoku w dal, zwisie na drążku oraz sile ścisku.

Młode pokolenie wypadło marnie. Przykładowo: przeciętnie tylko 8 sekund udaje się dzisiaj utrzymać w zwisie na drążku na ugiętych ramionach dziecku, które ma 10,5 roku. Jego rówieśnik w 1979 roku był niczym strongman. Wytrzymywał prawie trzy razy dłużej. Teraz skok w dal: teraźniejszy 10,5-latek skacze na średnią odległość 149 centymetrów. To o 10 cm mniej niż jego rówieśnik, żyjący w 1979.

Zmiany kosmetyczne, ale mają znaczenie. - Jeżeli tendencja spadkowa się utrzyma, wkrótce sprawność fizyczna nawet 60 procent dzieci może być na słabym lub bardzo słabym poziomie w odniesieniu do rezultatów z 1979 roku - podkreślali autorzy raportu.
Nie tylko bezruch, towarzyszący uczniom, ale i kiepska dieta, prowadzą do pogorszenia kondycji młodych rodaków. Parę lat temu Vibovit zapytał dzieci i dorosłych, dlaczego lubią jeść słodycze, fast foody czy słone przekąski. Odpowiedzi nie były skomplikowane: bo to jedzenie jest dobre, bo pyszne, bo smakuje, bo jest okej.

Nie do końca są okej. W chipsach ilość soli jest przesadna. W 100 gramach tej przekąski kryje się około dwóch gramów soli. To aż 40 procent dziennego zapotrzebowania. Nadmiar chlorku sodu w diecie przyczynia się do zatrzymywania płynów w organizmie. Człowiek jest opuchnięty i ociężały. zaczyna mieć kłopoty z nerkami i nadciśnieniem.

Czipsy, słodycze, podjadanie prowadzą do otyłości i nadwagi. Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się wadze naszych dzieci i młodzieży. Kontrolerzy NIK w czasach pandemii przeanalizowali dokumenty medyczne Polaków w wieku 2-18 lat. - Nadwagę lub otyłość stwierdzono u 22 procent pacjentów, z tego 65 proc. miało nadwagę, a 35 proc. - otyłość.

Bieg na dzień dobry

Bydgoszczanin wypowiada się na forum: - To, że ktoś nie lubił wuefu za młodu, nie znaczy, że był patałach. Przez niemal całą podstawówkę i technikum miałem na świadectwie tróję z wychowania fizycznego. Teraz jestem w wieku 40 plus i trzy, cztery razy w tygodniu pyknę sobie po siedem, osiem kilometrów w biegu. Gdy chodziłem do szkoły, obiecałem sobie, że po jej ukończeniu żadnemu wuefiście nie będę się kłaniał. Zmieniło mi się. Biegam trasą akurat obok domu mojego dawnego nauczyciela. Od lat przebywa na emeryturze. Gdy go mijam, mówię „dzień dobry”, a jakże.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska