Ksiądz molestował i gwałcił chłopców. A biskupi przenosili go z parafii na parafię
Ksiądz molestował i gwałcił chłopców
Arek korzysta z pomocy psychologa. Czy zaproponowała to archidiecezja wrocławska lub diecezja bydgoska?
A gdzież tam! Już po pierwszym spotkaniu z Arkiem wiedziałam, że trzeba mu pomóc, ale nie wiedziałam, w jaki sposób. Zaczęłam czytać na temat molestowania seksualnego dzieci. Przeczytałam chyba wszystko na temat pedofilii w Kościele. Na temat traumy, którą dzieciak przeżywa i co można z tym zrobić. Ale im więcej czytałam, tym bardziej byłam przerażona. Coś takiego nigdy nie mija bez echa. Zawsze zostają rany, tylko umiejętna, wieloletnia terapia sprawi, że ofiara pedofila nie będzie tej rany rozdrapywać. Ona dalej będzie, ale powstanie blizna, z którą można żyć, choć z tym jest różnie. Przede wszystkim zależało mi na tym, żeby Arek szybko otrzymał jakąkolwiek fachową pomoc. I nie bardzo wiedziałam, co i jak mam z tym zrobić.
Dlaczego księża i biskupi z Wrocławia i Bydgoszczy nie wpadli na to, że skrzywdzonym przez księdza Kanię dzieciom trzeba pomóc?
Myślę, że nikogo ich los nie obchodził. Los tego dzieciaka kompletnie nikogo nie obchodził! Kompletnie. Jeśli chodzi o sąd - Arek zrobił swoje - złożył obciążające księdza zeznanie. Wizyta we Wrocławiu była dla niego kolejną traumą, bo na sądowym korytarzu spotkał Kanię. Na widok człowieka, który tak potwornie go krzywdził, Arek znowu się rozsypał. Później, prawdopodobnie matka, poprosiła sąd, ażeby Arek mógł zeznawać bez obecności oskarżonego. Na szczęście sąd się do tego przychylił i Pawła Kani nie było na sali. Ale byli jego adwokaci, którzy postanowili zrobić z dzieciaka „wiatrak”, bo plątał się w zeznaniach. Biegli psychologowie stwierdzili jednak, że chłopak ma prawo zmieniać zeznania, dopowiadać różne rzeczy, bo on to wszystko sobie przypomina i będzie przypominał w kolejnych latach. A może i do końca życia.
Aby przeczytać całą rozmowę kliknij strzałkę w prawo na klawiaturze lub na zdjęciu.