MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krzyk za ścianą. Każdy z nas może to zmienić

Redakcja
Fot. archiwum
Monika ma złamany nos, Danka złe wspomnienia, a Ewa recepty na leki.

Być może nie byłoby tak, gdyby były silniejsze, mądrzejsze, bardziej pewne siebie. Gdyby inaczej wybrały. Gdyby zależało im na czymś więcej niż na szczęściu partnera, gdyby miały innego męża. Albo...

Gdyby Pana Męża nie było wcale.

Z perspektywy mycia naczyń
Monika: 45 lat, mężatka od 27 lat, bita przez męża przez 26. Wykształcenie zawodowe, trójka dzieci. Od męża pierwszy raz uciekła, gdy po kolejnej, czyli setnej już chyba z rzędu awanturze trafiła do szpitala, a tam okazało się, że ma złamany nos i zagrożoną ciążę. Monika była w ósmym miesiącu. Mąż kąpiąc ją, celował właśnie w brzuch. Poroniła.

Danka: 31 lat, mężatka od 10. Wykształcenie średnie, jedno dziecko - syn Kubuś. Majętny mąż znęcał się nad nią nie tylko fizycznie. Nie tylko ciągnął ją za włosy, popychał, ale i zamykał w pokoju na klucz, wydzielał pieniądze, nie pozwalał spotykać się z koleżankami i rodziną. Danka siedziała więc w domu. Nie pracowała, gotowała, sprzątała. Pachniała. Choć nie, tak napisać nie można - nie pachniała, bo na takie pachnienie szkoda było perfum.

Ewa 68 lat, mężatka z ponad czterdziestoletnim stażem. Wykształcenie średnie, dwójka dorosłych dzieci (każde ma swoją rodzinę, własne życie, z rodzicami kontaktują się sporadycznie). Ewa nie była bita. Nad Ewą mąż Waldemar znęcał się psychicznie. Mówił: "jesteś głupia", "do niczego w życiu nie doszłaś", "siedź cicho, bo na świat patrzysz z perspektywy mycia naczyń". Nie musiał pić, by wykrzykiwać: "pasożyt", "pijawka", "purchawa". A gdy przechylił jeden kieliszek, drugi i trzeci... Nie. Tego nie wypada cytować.

Silni mężczyźni też są bici
Trzy różne kobiety, z trzech różnych miast, z trzema różnymi historiami, ale z jednym, wspólnym poczuciem, że... - Polskie prawo nie pomaga maltretowanym kobietom, ofiarom przemocy - mówią jednym głosem Monika, Danka i Ewa, a pojedynczo: "Moje życie zmieniłoby się na lepsze dużo wcześniej, gdybym miała gdzie się podziać", "Uwolniłabym się od swojego męża szybciej, gdybym miała pewność, że po podjęciu takiej decyzji mąż nie będzie mnie nachodził", "Rozwiodłabym się, gdybym miała siłę, albo gdybym wiedziała, gdzie szukać wsparcia".

- To prawda. Polskie prawo nie jest w tej kwestii idealne - mówi Maria Pierzchała z Włocławka, przewodnicząca Zarządu Partii Kobiet Regionu Kujawsko-Pomorskiego.

- Dlatego powstał obywatelski projekt nowelizacji Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, którego inicjatorem jest Fundacja "Razem lepiej" Marka Szambelana i Anny Samusionek.

- By mogła ruszyć procedura legislacyjna w Sejmie, pod projektem musi podpisać się sto tysięcy Polaków - tłumaczy Joanna Gałka, torunianka, przedstawicielka tej samej partii, a Maria Pierzchała dodaje, że akcja zbierania podpisów trwa oraz że:
- Zależy nam, by ofiara przemocy mogła liczyć na wszechstronną pomoc, by wiedziała, że postępowanie wobec oprawcy będzie stanowcze. I nie mam tu na myśli tylko kobiet. Zdarza się bowiem, że bici są również mężczyźni, choć o tym nie mówi się głośno, choć nie wiemy na ten temat zbyt wiele. Panowie niechętnie dzielą się swoim problemem, a my chciałybyśmy, żeby to też się zmieniło.

Bez klucza i na odległość
Trzy najważniejsze zmiany w Ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie proponowane przez Fundację "Razem lepiej" zawarte w projekcie obywatelskim to:

- Przemoc w rodzinie nie może być uznawana za czyn o znikomej szkodliwości społecznej.

- Policjanci wezwani do interwencji w rodzinie sporządzają krótki protokół, którego kopię wręczają pokrzywdzonym, sprawcy oraz ośrodkowi pomocy społecznej. W przypadku stwierdzenia przemocy fizycznej oraz dalszego zagrożenia dla bezpieczeństwa pokrzywdzonych policjanci w w/w protokole wydają sprawcy nakaz opuszczenia mieszkania, nawet, gdy mieszkanie jest jego własnością;

- nakaz obowiązuje od chwili jego wydania, przez okres 14 dni i obejmuje zakaz przebywania w mieszkaniu oraz zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych na odległość 100 metrów.
- sprawca w terminie 7 dni może złożyć zażalenie na wydanie nakazu, kierując je do sądu opiekuńczego.
- sąd opiekuńczy przedłuża nakaz (maksymalnie do jednego roku) bądź uchyla go z urzędu lub na skutek zażalenia sprawcy.

- Zakazuje się pozbawiania władzy rodzicielskiej rodzicom, którzy nie potrafią zapewnić swoim dzieciom właściwych warunków materialnych, ale właściwie wykonują wszystkie inne obowiązki.

Ewa nie miała dość siły
Danka i Monika są w trakcie rozwodów. Zanim jednak złożyły pozwy, musiało minąć w przypadku tej pierwszej 8 lat, w przypadku tej drugiej ponad 20. Osiem lat wyzwisk, niewybrednych żartów, naśmiewania się. Dwadzieścia lat bicia. Bo...

Monika nie miała gdzie się podziać. Zaraz po ślubie zamieszkała w domu męża, które było "spuścizną" po mężowskich rodzicach. Gdy była bita "lekko", uciekała do sąsiadów; gdy "mocno" (złamana ręka, nos) - do siostry, która mieszkała w innym mieście. Za każdym razem zabierała ze sobą dzieci. Po tygodniu jednak wracała, bo "tam" był jej dom, a dzieciaki chciały do taty. Na pierwsze "prawdziwe" odejście zdecydowała się dopiero po poronieniu. Miała 37 lat. Po wyjściu ze szpitala mieszkała u siostry, żeby po trzech tygodniach przenieść się do schroniska.

Wytrzymała parę miesięcy. Wróciła do męża. I nic się nie zmieniło. I tak by pewnie działo się do dziś, gdyby Monika kogoś nie poznała, gdy się do niego nie przeprowadziła.

Danka? Spotkała na swojej drodze dobrą psycholożkę i koleżankę, która pozwoliła Dance zamieszkać u siebie. Ewa natomiast... Ewa nie ma dość siły. Nic się więc u niej nie zmieniło, z wyjątkiem tego, że zaczęła brać leki antydepresyjne.

Razem lepiej i to w regionie
Podpisy pod projektem obywatelskim zbierane są w całej Polsce. Robią to nie tylko przedstawiciele Fundacji "Razem lepiej" i przedstawicielki Partii Kobiet, ale i "zwykli" ludzie. Listy poparcia ściągają od organizatorek akcji, drukują z internetu. I podsuwają do podpisu znajomym, sąsiadom, rodzinie, kolegom z pracy. Organizują miejsca, w których można postawić stolik i krzesełko tak, by pod projektem ustawy mogły podpisać się osoby, do których lista jeszcze nie dotarła. Tak też jest i w naszym regionie. W Bydgoszczy, Toruniu, Włocławku, Ciechocinku, Inowrocławiu.

Maria Pierzchała: - Do tej pory, tylko w tych miastach, udało nam się zebrać około tysiąca podpisów.

Joanna Gałka: - Główna akcja jednak dopiero przed nami. W najbliższy wtorek, szesnastego grudnia...

W najbliższy wtorek, 16 grudnia, będziemy mogli złożyć swój podpis i spotkać się z Markiem Szambelanem, prezesem fundacji "Razem lepiej", oraz wiceprezes Anną Samusionek najpierw we Włocławku (plac Wolności, godz. 11-14), później w Toruniu (Stary Rynek, w pobliżu pomnika Mikołaja Kopernika, godz. 15-18). A jeśli ktoś nie będzie mógł? Nic straconego. Każdy może wejść na stronę www.razemlepiej.pl. Każdy może wydrukować listę, wpisać na nią swoje imię, nazwisko, adres, numer pesel i podpisać się, a później listem poleconym przesłać dokument na adres fundacji (ul. Jana Pawła II 17c, 05-077 Warszawa).
Monika, Danka i Ewa już to zrobiły.

I ja też.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska