Jak to dobrze, że jest taki tryb - ten 48-godzinny. Jak dobrze, że są takie sądy, jak ten, który wczoraj krótko i treściwie rozpatrzył pierwszy w regionie proces wyborczy. Bo tak po prawdzie tego typu spory to zawracanie głowy. Niestety, sądy muszą się nimi zajmować.
Dobrze więc, że jest taki szybki tryb orzekania w sprawie przedwyborczych pyskówek, bo spróbujmy sobie wyobrazić ten sam konflikt rozstrzygany w drodze zwykłego cywilnego powództwa o naruszenie dóbr osobistych. Proces taki mógłby się ciągnąć latami, a na ostatnich rozprawach nawet strony nie pamiętałyby już, o co poszło. Ech, chciałoby się, żeby wszystkie takie sprawy, nie tylko wyborcze, były załatwiane równie szybko - od Moczulskiego ("Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji" - rozpatrywani w różnych instancjach przez ponad 10 lat) aż po Kurskiego, Tuska i innych uczestników politycznych wymian "uprzejmości". Z pożytkiem dla tzw. ekonomiki procesowej i zdrowego rozsądku.
Dobrze też, że sąd nie dał się wciągnąć doświadczonemu adwokatowi, jakim jest Roman Jasiakiewicz, w rozważania, co wolno obywatelowi i do kiedy, a czego nie wolno i od kiedy "kandydatowi". To właśnie odróżnia procesy wyborcze od innych. Nietrudno sobie wyobrazić, jaka zabawa w ekspertyzy językoznawców odbywałaby się w zwykłej procedurze cywilnej.
A tak na marginesie. Gdyby Roman Jasiakiewicz bardzo dokładnie wsłuchał się wczoraj w uzasadnienie niekorzystnego dla siebie orzeczenia, nie wychodziłby z sali rozpraw tak całkiem niezadowolony. Może nawet dałby sobie już spokój z apelacją. W końcu nie każdy pozwany ma okazję usłyszeć o sobie, że jest "postrzegany nienajgorzej jako były gospodarz miasta". Wypada się żalić na coś takiego, panie mecenasie?
Michał Żurowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?