Kobieta zginęła w pożarze w gminie Barcin w powiecie żnińskim. Spłonęły zwierzęta w oborze. Gospodarze potrzebują pomocy!

Po tragicznym pożarze w Mamliczu dobrzy ludzie - a takich jest w gminie wielu! - ruszyli z pomocą. Jest duża szansa, że poszkodowana rodzina szybko stanie na nogi. My też możemy pomóc!

Mija miesiąc od tragedii w Mamliczu w gminie Barcin, w powiecie żnińskim.

10 czerwca, przed godz. 17.00, w jednym z tamtejszych gospodarstw wybuchł pożar. Ogniem szybko zajęły się budynek gospodarczy z garażem i obora, gdzie pan Tomasz hodował bydło. Wewnątrz była także 57-letnia kobieta, siostra gospodarza.

Niestety, zginęła wyjeżdżając traktorem z płonącego garażu.

Mieszkała w Barcinie, pracowała w urzędzie gminy. Do Mamlicza przyjeżdżała pomagać bratu.

W pożarze śmierć poniosło również kilka sztuk bydła, inne zostały ranne.

- Oparzenia niektórych zwierząt były tak duże, że z bólem serca, ale trzeba je było uśpić - mówi nam miesiąc od dramatu Jakub Jurek, sołtys wsi Mamlicz, który od początku jest bardzo zaangażowany w pomoc pogorzelcom, za co chwali go nie tylko cała wieś, ale cała gmina, łącznie z jej władzami.

Jednak nie robi tego dla poklasku, po prostu tak już ma.

- Ludzie z całej wsi i z gminy ruszyli z pomocą! - podkreśla sołtys. - Założyliśmy specjalny komitet społeczny, który prowadzi publiczną zbiórkę pieniędzy i darów. Potrwa ona do listopada. Zbieraliśmy pieniądze na ten cel podczas pikniku. Wspólnie odbudujemy to gospodarstwo, z którego utrzymywała się poszkodowana rodzina. Jeden z rolników obiecał, że podaruje jałówki, żeby można było odbudować także hodowlę. Odezwał się do mnie nawet strażak ze Śląska, który również zebrał pieniądze. Sporo rzeczy już mamy, np. cegły kupił rolnik z naszej wsi, ale potrzeba jeszcze m.in. stali, elementów dachu, fundamentów, może ktoś ma niepotrzebną płytę obornikową.

Jakub Jurek mówi, że wciąż jeszcze nie ma decyzji firmy, która ubezpieczała gospodarstwo i wypłaci odszkodowanie: - Potem pozostanie już tylko rozebrać pogorzelisko i wtedy ruszymy z odbudową.

- Przy takim wsparciu ta rodzina szybko stanie na nogi, chylę czoła sołtysowi i wszystkim, którzy pomagają. Mieszkańcy stanęli na wysokości zadania i to zarówno Mamlicza, jak i całej gminy, wielu ludzi się w to zaangażowało. Wielkie brawa! - komentuje w rozmowie z „Pomorską” Hubert Łukomski, wiceburmistrz Barcina. - Straszna tragedia!

Po chwili dodaje, że doszły go słuchy, jakoby samorząd nie angażował się wystarczająco w pomoc pogorzelcom.

Wiceburmistrz wyprzedza nasze pytanie w tej sprawie, bo, rzeczywiście, niektórzy w gminie uważają, że ludzie robią dużo, a gmina... nic.

- Zrobiliśmy to, co może samorząd w takiej sytuacji - twierdzi Łukomski. - Nasza opieka społeczna wypłaciła rodzinie okolicznościową zapomogę, byłem tam osobiście z dyrektor MOPS. Ponadto formalnie jako gmina jesteśmy inicjatorem założenia zbiórki publicznej. Zapewniliśmy też pomoc psychologiczną dla syna kobiety, która zginęła w pożarze. Była naszą pracownicą. Jestem w stałym kontakcie z sołtysem, pan Jakub tam na miejscu najlepiej zna bieżące potrzeby. Mam także kontakt z ubezpieczycielem gospodarstwa.

Osoby, które chcą pomóc rodzinie z Mamlicza, mogą kontaktować się bezpośrednio z sołtysem Jakubem Jurkiem - tel. 605 170 396, wpłacić pieniądze na konto 36 8167 0008 0000 0308 3000 0010 lub na pomagam.pl (https://pomagam.pl/mamlicz). LINK do POMOCY NA POMAGAM.PL