Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joanna Czerska-Thomas: Mieszkańcy chcą wizji Bydgoszczy. I zmiany na lata

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Joanna Czerska-Thomas mówi, że pierwsze rozmowy na temat jej kandydatury w wyborach samorządowych z list Trzeciej Drogi w Bydgoszczy miały miejsce w pierwszej połowie 2023 roku
Joanna Czerska-Thomas mówi, że pierwsze rozmowy na temat jej kandydatury w wyborach samorządowych z list Trzeciej Drogi w Bydgoszczy miały miejsce w pierwszej połowie 2023 roku Dariusz Bloch
Z Joanną Czerską-Thomas, radną, kandydatką Trzeciej Drogi w wyborach samorządowych do Rady Miasta i na prezydenta rozmawiamy o jej pomysłach na Bydgoszcz. "Jeżeli dla mieszkańców to komunikacja publiczna jest priorytetem i mówią o tym wszędzie, to znaczy, że powinniśmy położyć nacisk na jej uzdrowienie".

- Kiedy zdecydowała się pani kandydować z listy Trzeciej Drogi?
- Pierwsze pytania dostałam już rok temu. Dla mnie jednak ważna jest lojalność. To było trudne, w końcu kiedy zdecydowałam się wejść do polityki, weszłam do Nowoczesnej. Porwała mnie tym, że działa na rzecz przedsiębiorców, jest opozycją do PO-PiS-u. Ta formuła niestety się skończyła. Chciałam już odejść z polityki. W listopadzie Radek [Radosław Rataj, Polska 2050, red.] odezwał się, umówiliśmy się na kawę.

- I padła propozycja startu w roli kandydatki na prezydenta?
- Chciałam się dowiedzieć, czy w ogóle kobieta w Bydgoszczy ma szansę zaistnieć na stanowisku prezydenta miasta. Zleciłam badania, wyszło, że 90 proc. pytanych jest na tak. Przypuszczałam, że większość będzie za, ale to było zaskoczenie, że aż tyle osób wyraziło się pozytywnie na ten temat.

- Radni KO są zaskoczeni tą decyzją
- O listach kandydatów rozmawiać chciałam w listopadzie. Niestety nie było na to przestrzeni u decydentów, więc podjęłam taką decyzję. A start w wyborach to potrzeba ludzi aktywnych w polityce. Ktoś jest aktywny, to jest zapraszany, by pracować na wynik całej listy. Tak było. Teraz chcę pracować na rzecz mieszkańców całej Bydgoszczy.

- Próbowano panią zatrzymać w KO?
- Nie.

- Podobno w ratuszu odradzano pani start w wyborach.
- Ze mną nikt się nie spotykał w tej sprawie.

- Na listach Trzeciej Drogi jest senator Jan Rulewski, ale też znana z poglądów antyszczepionkowych Klaudia Śmigielska-Skutecka i Karol Kwiatkowski, były asystent posła Brauna. Dogadacie się?
- To papierek lakmusowy tego, jak będziemy w stanie dogadać się z mieszkańcami. Oczywiście, musimy więcej czasu spędzać na rozmowach, ale tak naprawdę każdy mieszkaniec ma inne zdanie na jakąś rzecz. Kiedy dyskutowano o rozszerzeniu strefy płatnego parkowania, z jednego domu szły do ratusza dwie inne petycje. Moja mama zmarła na covid w pandemii. Wspiera i popiera mnie osoba, która poddała swego czasu pod wątpliwość szczepienie najmłodszych dzieci, to świadczy o sprawności komunikacyjnej.

- W badaniu IBRiS z grudnia 2023 o jakości życia w Bydgoszczy ponad połowa pytanych chciała zmiany. Jakiej?
- Słucham ludzi, a oni chcą wizji miasta. Brakuje planu na lata. Na pierwsze miejsce wybija się sprawa komunikacji publicznej. Zgłaszaliśmy prezydentowi, że ludzie nie są zadowoleni. Chodzi o to, by to była zmiana na lepsze i na lata.

- Na otwarciu kampanii mówiła pani o przykładzie Warszawy.
- W autobusach zamontowano czujniki, mierzono natężenie liczby pasażerów. Jakie są oczekiwania, to może wyjść tylko z takich badań. Zlikwidowany tramwaj do Myślęcinka, na przykład, to jest błąd. Namawiamy ludzi do komunikacji, musimy dać im możliwość dojechania tam, gdzie chcą. Nie może być też tak, że o godz. 7.50 odjeżdża autobus jednoprzegubowy, a tuż po godz. 8 dwuprzegubowy, pusty.

- To też sprawa rynku przewozów, stawek.
- Najważniejsze jest ułożenie priorytetów. Jeżeli dla mieszkańców to komunikacja publiczna i mówią o tym wszędzie, to znaczy, że powinniśmy położyć nacisk na jej uzdrowienie. Mówimy o zielonej Bydgoszczy, o zmianach klimatycznych. Jeśli damy mieszkańcom możliwość dotarcia do pracy na czas, to wtedy ma to sens.

- Mówi pani o Bydgoszczy, która ma być jak magnes. Jak tu zatrzymać choćby młodych ludzi?
- 80 proc. młodych deklaruje, że mogą wyjechać z Bydgoszczy. To dramat. Jesteśmy na pierwszym miejscu wyludniających się miast. Będziemy mieli mniej radnych, nie 31, a 28. Jeżeli chce się załatwić jakąś sprawę, na przykład dotyczącą młodych ludzi, trzeba ich włączyć do rozmowy. Narzekamy na nich, że siedzą w galerii handlowej, głośno się zachowują, grają w gry, oglądają filmiki. A gdzie oni mają się podziać? Rozwiązaniem jest budżet zrównoważony, w którym zauważa się każdą z grup społecznych i jej potrzeby: małe dzieci, nastolatki, dorosłych i osoby starsze, które potrzebują ławeczki w drodze do sklepu, przystanku przy cmentarzu, który odwiedzają często.

- Chce pani przywrócić dyżury prezydenta miasta.
- Nie wyobrażam sobie funkcjonowania miasta bez kontaktu z mieszkańcami. Jeżeli tygodniowo można umówić 10 mieszkańców, to daje ponad pół tysiąca ludzi rocznie, z którymi prezydent może się spotkać na kawie, w gabinecie.

- Co z biznesem?
- Przedsiębiorcy czują się w Bydgoszczy pominięci. A mikro i małe przedsiębiorstwa to połowa PKB. Sama jestem przedsiębiorczynią. Boli, kiedy firmy znikają, są na skraju bankructwa. Trzecia Droga proponuje powrót do stałych składek zdrowotnych. Kiedy wiadomo, jakie są koszty prowadzenia działalności co miesiąc, można prowadzić biznes.

- Jakie tu jest zadanie miasta?
- Miasto nie może regulować składki zdrowotnej, ale np. rozmawiać z przedsiębiorcami. We Włocławku powstała obwodnica, z której nie można było zjechać do zakładu pracy. Po jednym ze spotkań prezydent zdecydował, że przebada, jak to się ma do bezpieczeństwa; czy można zbudować zjazd. Udało się. Przedsiębiorcy muszą uczestniczyć w opiniowaniu ważnych inwestycji.

- Konsultacje były w Bydgoszczy w przypadku Hali Targowej. To nie wypaliło.
- Ludzie zostali spytani, czego chcą w hali. Powiedzieli jasno, że chodzi im o regionalne produkty z Bydgoszczy, z okolic.

- Co poszło nie tak?
- Badania przeprowadzono, ale nie znaleźli się najemcy. Ktoś zdecydował jednak by otworzyć halę, czyli pieniądze z badania wyrzucono w błoto. Otwarto z tym, co było – wiadomo, teraz wszyscy mówią o frytkach i szybkim jedzeniu, tyle że nieco droższym niż poza halą. I co? Wystarczyło p[ół roku, by zamknąć halę. To mi bardzo zgrzyta, nie posłuchano ludzi, którzy poświęcili swój czas na to, by odpowiedzieć, jak chcą, by ta hala funkcjonowała.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska