Choć jasełkowa oferta skierowana była do młodych, ale niewątpliwie co inteligentniejszych adeptów sztuki teatralnej, to znienacka odniosłem nieodparte wrażenie, iż należy podjąć wyzwanie i ofercie tej śmiało wyjść naprzeciw.
Jako dziecię stateczne, wówczas na twarzy dość inteligentne i - co ważne - słusznie wyrośnięte, miałem predyspozycje do ról pierwszoplanowych. Zaraz też otrzymałem angaż na Świętego Józefa (wtedy - choć to już lata posoborowe - w konserwatywnych kręgach kościelnych pozywanego jeszcze niekiedy Starym):
- Ty, Bernadetko, wystąpisz jako Matka Boska, a ty, Piotrusiu, z twarzy i prezencji jesteś jak Święty Józef, niech więc tak będzie! - w tych prostych słowach siostra Gracjana zawarła wizję swej inscenizacji i żeby powagę decyzji podkreślić, zagrała na bałałajce, z której to artystycznej umiejętności słynęła i chętnie nam w ochronce różne piękne melodie ze swego repertuaru serwowała.
Promyk sławy
Zatem po długich, trudnych i skrajnie wyczerpujących próbach zadebiutowałem aktorsko z pewnym umiarkowanym sukcesem, prezentując się - pamiątkowa fotografia to poświadcza - pięknie i bogobojnie wraz z Matką Boską i aniołami. I nie ukrywam, że z rolą się zżyłem, co niestety miało kiepskie konsekwencje, bo przez następne miesiące tkwiłem w złudnym przeświadczeniu, że promyk sławy, który mnie znienacka opromienił, już na wieki wieków będzie mi dany.
O tym że to wierutna złuda przekonałem się szybko, bo na progu adwentu roku 1967, kiedy inna już dominikanka rozdzielała role do kolejnej inscenizacji. Nie byłem przy tym obecny, bo akurat w łożu boleści leżałem złożony jakąś tam niepoważną anginką. Kiedy się opamiętałem i do ochronki wróciłem, to i Święty Józef, i Matka Boska, i wszystkie co intratniejsze role aniołków czy pastuszków już dawno rozdrapano.
Krakowiaczek jeden
Przydzielono mi na odczepnego rolę… krakowiaczka! Ale co taki krakowiaczek, który nie wiadomo skąd w ogóle do Betlejem się przyplątał, miał tu do pokazania? Bądźmy poważni - nic nie miał! Wywołany na koniec na środek sceny, kręciłem się przed żłóbkiem w kółko, wrzeszcząc jednocześnie wniebogłosy jak pijany zając: „Krakowiaczek jeden miał koników siedem, pojechał na wojnę, został mu się jeden. Siedem lat wojował, szabli nie wyjmował, szabla zardzewiała, wojny nie widziała!”. Każdy widział i słyszał, że to nie miało żadnego sensu.
Co znamienne, Bernadetkę - Matkę Boską z pamiętnego roku 1966 - też wykolegowano i innemu dziewczęciu tę rolę powierzono. Matka Boska wszelako była jednak z charakteru nader harda, bezkompromisowa i od żłóbka odgonić się nie dała. Stała potem przy Świętym Józefie i to dopiero była sensacja: jedyne jasełka w całym Kościele rzymskokatolickim z dwiema Maryjami przy żłóbku!
Błyski z aureoli
A Święty Józef’67? Ten uzurpator to było - muszę uczciwie przyznać - istne cudo techniki. Dość powiedzieć, że w aureoli miał zamontowane żaróweczki z kabelkiem, a pod szatką trzymał bateryjkę. I kiedy tylko chciał (a chciał i miał z tego wielką radość), to sobie raz po razie aureolką błyskał. Wrażenie na widzach robił wielkie i co rusz z widowni zrywały się burzliwe oklaski. Czy muszę dodawać, że jak ten sobie błyskał, to na krakowiaczka nikt nawet nie spojrzał, a przecież - powtórzę - to był oryginalny i pierwszorzędny Święty Józef, tylko tak akurat dziwacznie ucharakteryzowany i zmarginalizowany.
I tyle tej opowieści, a jako że pierwsza gwiazdka już na niebie i sezon jasełkowy rusza, wszystkim Matkom Boskim i wszystkim Świętym Józefom ślę serdeczne braterskie pozdrowienia: trwajcie w swych rolach z godnością, ale i miejcie się na baczności, niech was te oklaski i rąbek sławy nie zwiodą, bo już, niestety, na wasze miejsca młodsi i bezwzględnie ambitni aktorzy czyhają!
INFO Z POLSKI odc.16 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju:
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?