Jacek Deptuła - Mój biznes - "Modły o cud"

"Wszechmogący Boże, pobłogosław nas i daj nam siłę, abyśmy obniżyli te wysokie ceny. Prosimy o interwencję w życie tych samolubnych i chciwych ludzi, którzy pozwalają na tak wysokie ceny paliwa" - tymi słowami modlił się na jednej ze stacji benzynowych przywódca ruchu "Modlitwa przy dystrybutorze".

Gdzie? Kto? - pytam. W Toruniu? Nie. W Częstochowie, może Licheniu? W Łagiewnikach? Też nie. W Waszyngtonie, proszę Szanownej Publiczności, w samym sercu Ameryki. Niejaki Rocky Twyman, zwyczajny obywatel USA, wściekł się, kiedy w ostatnich miesiącach cena benzyny wzrosła do 4 dolarów za galon (ok. 4 litrów). I założył ruch "Prayer at the Pump", czyli modlitwa przy dystrybutorze.

Zbiorowe modły o niższą cenę benzyny popularne są też w San Francisco - tam Twyman zebrał w ostatni weekend owczarnię 200 wyznawców, którzy wznosili modły przed największą stacją.

Mam nadzieje, że ta moda przyjmie się i u nas. Oczyma duszy widzę już rozmodlone tłumy przed sklepami z nabiałem, mięsiwem, ubraniami, w pubach, przed kinami i salami koncertowymi. Bo na razie polski cud premiera Tuska to milczące przyzwolenie na galopującą drożyznę. Jasne, rozumiem, że światowe giełdy, że globalizacja, Chiny, Indie i tak dalej. Ale rząd jest od tego, by łagodził skutki drożyzny i pilnował, aby inflacja trzymana była w ryzach.

Jak tak dalej pójdzie pozostanie nam tylko błagać Opatrzność o interwencję w życie tych chciwych ludzi, którzy pozwalają na tak wysokie ceny. Często najwyższe w Europie.