Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inowrocławianie pisali sportowe dyktando. Sprawdźcie, czy wyszło bezbłędnie [zdjęcia]

(FI)
W inowrocławskiej hali widowiskowo-sportowej zorganizowano doroczne sportowe dyktando.
W inowrocławskiej hali widowiskowo-sportowej zorganizowano doroczne sportowe dyktando. Dominik Fijałkowski
W inowrocławskiej hali widowiskowo-sportowej zorganizowano doroczne sportowe dyktando.

Inowrocław. Pisali sportowe dyktando

Do sprawdzianu przystąpiło ponad 40 osób.

W tym roku nowością było to, że pisali go tylko mieszkańcy Inowrocławia.

Tekst dyktanda przygotowała Elżbieta Piniewska, polonistka z I LO im. Jana Kasprowicza. Zatytułowała go "Ćwiczyć albo nie ćwiczyć - oto jest pytanie". Bohaterem dyktanda był Horacjusz, hungarysta, Kaszub z krwi i kości. Wyniki sprawdzianu znane będą w marcu.

Tekst dyktanda

Ćwiczyć albo nie ćwiczyć - oto jest pytanie
Horacjusz, dwudziestosiedmioipółletni niewydarzony hungarysta, Kaszub z krwi i kości, w tużpoświątecznej przerwie doszedł do wniosku, że nie może poddawać się wszechogarniającej apatii i epidemii lenistwa. Poczuł się mało ważny, małowartościowy aż tak, że zrzedła mu chojracka mina. Niczym w końcu nie przypominał cherubina. Dieta cud okazała się trudna na co dzień do wdrożenia, więc znowu dopadł go efekt jo-jo. Wiedział, że trzeba by odstawić niezdrową żywność, tzw. fast foody, a zacząć spożywać rzeżuchę i niskokaloryczne twarożki. "Co teraz mam zrobić, żeby do końca nie sczeznąć?" - pomyślał naprawdę zażenowany z sarkastycznym półuśmiechem na twarzy.

Szast-prast (,) i wpadł na genialny pomysł! Musi zacząć uprawiać sport. To nie żadne koszałki-opałki, ani gadka szmatka, ale konkretne postanowienie. Jego pseudoprzyjaciel, ćwierćinteligent Dezyderiusz, którego nie mógł nazwać druhem, bez wahania zachichotał na wieść o postanowieniu ekskolegi. Horacjusz nie popadł w chandrę, rad nierad w mżyste sobotnie popołudnie zaczął biegać ze supernowoczesnymi słuchawkami w uszach, słuchając symfonii Pastoralnej, a nie żadnego heavymetalowego zespołu. Nie przestraszył się nadciągającego niżu znad Skandynawii. Minął jeszcze niespocony rzędy perłowoszarych azalii, żółto-czerwonych gardenii, bladoróżowych lwipyszczków. Rozmarzony zdążył jeszcze zwrócić uwagę na pół rozkwitniętą różę przed budynkiem PZMotu. Spojrzał mimochodem na inowrocławskie zabytki (,) tak cenione w województwie kujawsko-pomorskim: kościół pod wezwaniem Zwiastowania Najświętszej Maryi (Marii) Pannie i popularną "Ruinę". Następnie skręcił w ulicę 3 Maja. Biegł coraz to wolniej, niczym babcia po niedzielnych nieszporach, ale nie dawał za wygraną. Mimo hartu ducha zaczął odczuwać dokuczliwe zimno, więc wyobrażał sobie pustynię Saharę, kotlinę Kongo, Kanał Mozambicki i wyspę Madagaskar. Czytał o tych niezwykłych miejscach w "Dookoła Świata", a może w "Czasopiśmie Geograficznym". Jednak ten quasi-umysłowy wysiłek na nic się nie przydał.

Jego bieg zaczął przypominać trucht zharowanej chabety. "Mogłem dla zrzucenia wagi wybrać nie jogging, ale tai-chi, kung-fu lub fitness, nie mówiąc już o taekwondo" - pomyślał, ocierając pot z czoła. Nie pomogły ekstranowoczesne buty kupione przez jego przyjaciółkę Żanetę, uważaną powszechnie za zakupoholiczkę.

Rozhasana hałastra hip-hopowców zaczęła gwizdać na jego widok. Już wiedział, że lepszy dla niego byłby triathlon (triatlon), miałby wówczas rzadszy kontakt z niepotrafiącymi się zachować małolatami. Realność dopadła go nieoczekiwanie przez sensor dotyku i ilasto-gliniastą maź, w której pogrążył swoje stopy. Hipsterowskie okulary zmieniły swoją pozycję z pierwotnej na przypadkową. Istne Waterloo! A przecież principia były inne. Jego wilgotnościomierz wskazywał apogeum, ale Horacjusz postanowił odrzucić złe myśli na pohybel hip-hopowcom i dopiero na ostatnim odcinku trasy przypominał filmowego Supermana. To było istne przepoczwarzenie się. Nawet piękna Tahitanka nie byłaby w stanie tak roziskrzyć oczu tego współczesnego hominidy, jak ten niekrótki przecież bieg. Rzadko zdarza się taka euforia u nieprofesjonalisty nieposiadającego ani osobistego trenera, ani godnych sparingpartnerów. Tak oto nie głupi, ale mądry Horacjusz rozpoczął nowy rozdział w swoim życiu. Poprzysiągł sobie, że będzie ćwiczył co najmniej trzy razy w tygodniu. Oby dotrzymał raz danego słowa i okazał się honorowym, hardym i nierozrzewniającym się nad sobą człowiekiem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska