Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"I kolejny covid poszedł do aniołków" - sms zza zamkniętych drzwi szpitala zakaźnego w Grudziądzu

Aleksandra Pasis
Aleksandra Pasis
Szpital w Grudziądzu z dnia na dzień został przemianowany na zakaźny. Od połowy marca 2020 roku
Szpital w Grudziądzu z dnia na dzień został przemianowany na zakaźny. Od połowy marca 2020 roku Aleksandra Pasis
Sms od mojego przyjaciela, dla mnie - bohatera, pracownika jednego z oddziałów zakaźnych w Grudziądzu. On chciał się po prostu też z tym kimś podzielić. Nie dlatego żeby „sprzedać” mi newsa… Ale, by wyrzucić to z siebie…Dużo rozmawialiśmy w tym czasie. Bo i podobnych sms-ów było więcej.

Szpital w Grudziądzu przez ostatnie dwa miesiące stał się miejscem odejścia 38. chorych na koronawirusa, ale także kilkudziesięciu ozdrowieńców. Z dnia na dzień od specjalistycznej opieki medycznej zostali odcięci mieszkańcy Grudziądza i okolic. Musieli – i niestety nadal muszą – tułać się po innych ośrodkach oddalonych po kilkadziesiąt kilometrów z dziećmi, z dziadkami, rodzicami.

Koronawirus nie zatrzymał bowiem innych chorób, nie spowodował tego że przestano łamać sobie nogi czy ręce, że dializowane osoby cudownie ozdrowiały, że przestało dochodzić do wypadków, pożarów. Takich przykładów można byłoby mnożyć.

Grudziądzki „Biegański” jest jedynym szpitalem w mieście, który – jak mantrę podczas każdej konferencji prasowej powtarzał prezydent Grudziądza, Maciej Glamowski – decyzją Wojewody został przekształcony w jednoimienny zakaźny. Bez wątpienia ta nowa sytuacja, w której znaleźli się mieszkańcy ale przede wszystkim pracownicy szpitala – ratownicy medyczni, lekarze, pielęgniarki, laboranci, personel sprzątający, opiekunowie medyczni była i nadal jest pewnego rodzaju „sprawdzianem” dla nas jako społeczeństwa.

Grudziądzanie, lokalne firmy ale także ogólnopolskie koncerny zachowały się i w dalszym ciągu zachowują pięknie i szlachetnie: organizując zbiórki czy to finansowe czy rzeczowe, by wspomóc medyków ale także wyposażenie szpitala. To wsparcie jest szacowane łącznie na blisko ok. 8 mln zł!

Szpital w Grudziądzu z dnia na dzień został przemianowany na zakaźny. Od połowy marca 2020 roku
Szpital w Grudziądzu z dnia na dzień został przemianowany na zakaźny. Od połowy marca 2020 roku Aleksandra Pasis

Nigdy w życiu tak się nie bałem

- „Jestem tak zestrachany, że nie pytaj… Już wśród innych pracowników są „dodatni”. Będziemy mieli testy” - kolejny sms od mojego przyjaciela z „pierwszej linii frontu”. - „Nigdy w życiu się tak nie bałem”.
Czas, gdy czekał na test, a potem na wynik był bardzo trudny. Codziennie jak tylko mogłam wspierałam. Sama drżąc o niego, by wszystko było OK. Znamy się długo. Znam rodziców, dziadków. Wszyscy trzymaliśmy kciuki, by był „ujemny”. Był. Uff…

Niestety, nie wszyscy medycy mieli tyle szczęścia. W sumie koronawirusem zaraziło się kilkunastu pracowników szpitala w Grudziądzu. Przeprowadzono 2775 testów, w tym 1320 to pracownicy szpitala.

Nie sposób nie wspomnieć, że wśród ofiar pandemii była też 52-letnia pielęgniarka z Torunia, która zakaziła się w tamtejszym oddziale zakaźnym niosąc pomoc innym pacjentom. Gdy sama złapała wirusa trafiła do szpitala w Grudziądzu. Długo walczyła.

„Była osobą, która kochała pacjentów” - napisały o swojej koleżance znajome pielęgniarki. Tak zapamiętano panią Kasię: "Nie zważając na trudny czas pandemii z zaangażowaniem wypełniała swoje obowiązki. Pełna ciepła, ciesząca się sympatią i uznaniem współpracowników, którzy zawsze mogli liczyć na jej pomoc i wsparcie. Niestety będąc na pierwszej linii walki z koronawirusem, poniosła najwyższą cenę."

Odeszło 5 zakonnic, które trafiły do grudziądzkiej lecznicy z Chełmna. Odchodzili czyiś ojcowie, matki, bracia, siostry, żony, mężowie… - Smutne, że odchodzili sami, z dala od bliskich. No, ale nie było innej możliwości – mówi mój przyjaciel. - Czasem, gdy mówiliśmy że stan się pogarsza i trzeba będzie podłączyć do respiratora, prosili by podać im telefon, by mogli się pożegnać. To są trudne momenty. Jednak pracuję w takim oddziale, w którym nawet bez pandemii, dużo osób umiera. Zwykle w nocy… i wtedy też jesteśmy przy nich tylko my. Personel.

I dodaje: - Tutaj naprawdę budujące było to gdy rodziny dziękowały za opiekę przy ich bliskich, ale też miłe było gdy wychodziło się z tej tzw. „brudnej strefy”, a tam czekał na nas obiad z restauracji, pizza czy nowe maski, obuwie ochronne. To było nieocenione wsparcie zewnętrze.

Kombinezony ograniczały ruchy, maski wbijały się w twarz

Praca medyków w strefie gdzie byli zakażeni pacjenci, była trudniejsza niż w normalnych warunkach ze względu na zabezpieczenie.
- Maski, kombinezony, przyłbice powodowały większe zmęczenie i dodatkowy stres. Każdy pracował, ale w zamyśle miał to, by tak to robić aby nie wynieść tego do rodziny – opowiada mój bohater, który absolutnie zarzeka się – o czym będzie dalej – że nim nie jest. Dla mnie podkreślę – jest. On i każdy kto przekraczał próg szpitalnych wejść by nieść pomoc pacjentom. Od najniższego personelu, który sprzątał przez ochronę, pracowników którzy zajmowali się zmarłymi, po medyków z pierwszej „linii frontu”.

Pytam mojego przyjaciela, czy mając już tę wiedzę którą zdobywał podczas każdego dyżuru od ponad dwóch miesięcy wszedłby kolejny raz w tę „paszczę lwa”? - Przy pełnym zabezpieczeniu, tak. Mam trochę siły fizycznej, jestem zdrowy. Myślę, że tak jak teraz, też bym się przydał – bez chwili zawahania odpowiada. Nim zdążyłam zadać kolejne pytanie, uprzedził mnie odpowiedzią: - Oluś nigdy nie uważałem się i nie uważam za bohatera. Taki zawód. Kto to pokona jak nie ratownicy, pielęgniarki, lekarze, opiekunowie?!?… - cały On. I to samo słyszałam od innych moich znajomych z karetek, oddziałów.

Chocholi taniec pod oknami szpitala

Jednym z piękniejszych gestów wykonanych dla służby zdrowia był koncert Zbigniewa Kulwickiego z teatru, a który odbył się pod szpitalem. W oknach w maseczkach stanęły pielęgniarki, lekarze, opiekunowie. Z niektórych okien wyglądali i słuchali medycy w pełnym zabezpieczeniu. Ten widok robił wrażenie. Wzruszał. To była chwila wytchnienia dla nich. Dla nas – dziennikarzy, myślę wszystkich tam obecnych, lekcja pokory. Przyznam się, łzy same napływały do oczu. Jak rozmawiałam z koleżankami z innych redakcji, towarzyszyły im podobne refleksje.

Gdy brzmiały piękne utwory znaleźli się też i tacy, którzy tańczyli pod szpitalnym blokiem na oczach medyków, którzy na co dzień walczyli ze śmiertelnym wirusem.

Kartki z życzeniami zdrowia dla pacjentów od grudziądzan

O pacjentach leczonych w szpitalu pomyślała Marianna Gitner – Sawistowska, plastyk z teatru. Wpadła na pomysł akcji „Otucha dla ucha”. Na jej kanwie dzieci, seniorzy, dorośli wykonali ponad 850 kartek z życzeniami dla hospitalizowanych, które podarowano chorym w Grudziądzu oraz rozesłano je po innych szpitalach zakaźnych w Polsce.

Wypłaty z opóźnieniem. Worki na śmieci - zabezpieczeniem

W trakcie trwającej pandemii grudziądzcy medycy borykali się też z problemem związanym z terminowymi wypłatami wynagrodzeń oraz naliczeniem dodatku z tytułu opieki nad pacjentami zarażonymi koronawirusem. Zwolniono też niektórych ordynatorów. Na początku szerokim echem odbiło się to, że brakowało środków ochrony osobistej. Ratownicy ubierali m.in. worki na śmieci.

Wyliczono, że w czasie pandemii szpital osiągnął dodatni wynik finansowy na poziomie 15 mln zł. Spowolniła dynamika zadłużenia. Mimo tego, „Biegański” boryka się nadal z ponad pół miliardowym długiem, w zdecydowanej większości – inwestycyjnym.

Szpital w Grudziądzu z dnia na dzień został przemianowany na zakaźny. Od połowy marca 2020 roku
Szpital w Grudziądzu z dnia na dzień został przemianowany na zakaźny. Od połowy marca 2020 roku Aleksandra Pasis

Quo vadis szpitalu?

A mieszkańcy Grudziądza? Są w zdecydowanej większości zdenerwowani z powodu odcięcia od jedynego szpitala. Wielu w tym czasie musiało korzystać z oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów ośrodków w Toruniu, Bydgoszczy, Świeciu, Łasinie, co generowało dodatkowe koszty, a przede wszystkim narażało na stres. Niektórzy rodzice nie posłali dzieci do przedszkoli, maluchów do szkół w obawie przed wypadkami, „jelitówkami” i innymi dolegliwościami, których w razie konieczności nie będzie można leczyć w Grudziądzu.

Gdy pod koniec maja pojawiała się nadzieja, że lecznica zaczyna odmrażać niektóre oddziały i wracać do normalności to na grudziądzan spadła kolejna hiobowa wieść… do miasta zostało przeniesione z Ciechocinka izolatorium dla zakażonych koronawirusem z całego województwa.

Do szpitala wracają planowe zabiegi, ale nadal ponad 100 łóżek jest tylko i wyłącznie dedykowana dla pacjentów z koronawirusem. Zostały one zlokalizowane w części kompleksu pediatrycznego. Czy to oznacza, że mieszkańcy wkrótce odzyskają w całości szpital? Z prognoz ani statystyk zakażeń, nie wynika by tak się stało. Czy przemianowanie szpitala w "covidowski" stanie się przysłowiowym gwoździem do trumny dla tego kolosa na glinianych nogach? Czy stanie się ratunkiem i po pandemii rozpocznie on swój nowy, lepszy rozdział? Czas pokaże.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska