MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Hipolit Lipiński, były tajny współpracownik SB: - Zazdrościłem oficerowi. On to robił z przekonania

Adam Willma
Jedna z najgrubszych teczek w bydgoskiej delegaturze IPN od ćwierćwiecza leżała nieruszona.
Jedna z najgrubszych teczek w bydgoskiej delegaturze IPN od ćwierćwiecza leżała nieruszona. akta pochodzące ze zbiorów IPN
Szok w środowisku toruńskich plastyków po naszej piątkowej publikacji. Hipolit Lipiński zdecydował się na rozmowę z nami.

- Ma pan żal do siebie o te 10 lat współpracy z SB?
- Oczywiście, że tak. Ale nigdy potem nie próbowałem działać w takiej strefie, w której nie powinienem. Nie bawiłem się w żadne zajęcia publiczne. Między innymi dlatego nigdy nie byłem czynnie związany z "Solidarnością", chodziło o to, żeby nie być już nigdy wykorzystywany siłowo.

Współpraca w pana przypadku była bardzo intensywna.
- O tym decydował prowadzący. Nie ja wyznaczałem terminy spotkań. Dziś się nawet zastanawiam, czy pisałem, czy tylko podpisywałem informacje. Naprawdę nie pamiętam, wyparłem to.
- Nie był pan chłopcem z biednej rodziny. Ojciec był dyrektorem dużego przedsiębiorstwa. Nie musiał pan...
- Chciałem przekonać ojca, że dobrze wybrałem zawód, ale on do końca nie miał wyobrażenia jak funkcjonuje plastyk. Bo pierwotnie miałem inne plany na życie, fascynowało mnie żeglarstwo, myślałem o szkole morskiej. Wie pan, gdy opublikowane zostały listy współpracowników, dowiedziałem się o kilku innych osobach pośród znajomych, którzy podjęli współpracę. Żaden z nas nie był prostym chłopcem ze wsi. Zastanawiają mnie osoby, które zrobiły to dla kariery, żeby rozwijać kontakty, robić karierę: mój dobry znajomy - kultowy reżyser albo nasi astronomowie. Jeśli chodzi o mnie, to trudno mnie podejrzewać - bo nie ma żadnych śladów w moim życiu, żebym wykorzystywał to w sprawach zawodowych.

- Finansowo - bez wątpienia korzystał pan; pieniądze od SB.
- Wtedy liczył się każdy grosz. Obydwoje z poprzednią żoną wykonywaliśmy zawód plastyka. Mieliśmy w tamtych czasach wszystkiego 800 zł. Bywały dramatyczne sytuacje. Ale nie były to kwoty, które mogły budować biznes. Bardziej prowadzącemu zależało, żebym kwitował wypłaty niż miało to dla mnie osobiście znaczenie. Te kwoty wpływały do rodzinnego budżetu.

Cały wywiad i opinie środowiska tylko w poniedziałkowej "Gazecie Pomorskiej". Możesz kupić też e-wydanie

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska