MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gostycyn. Czas wyznaczy reguły gry - co z fabryką czekolady?

Ramona Wieczorek
Nie milkną kontrowersje wokół powstania w Gostycynie nowego przedsiębiorstwa. - Jakie kontrowersje? Takie są prawa demokracji, że nie musi być na wszystko stuprocentowej zgody - uważa wójt Gostycyna Jacek Czerwiński.

- Przez cztery lata nikt się tą działką nie interesował - mówi Michał Mróz, szef Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska" w Gostycynie.
Mowa o gruncie po bazie towarowej, który w planie zagospodarowania przestrzennego gminy ma stać się terenem przeznaczonym na produkcję i handel.

Bez emocji

GS zaciera ręce, że wreszcie udało się znaleźć inwestora, bo utrzymanie działki kosztowało ponad 20 tys. zł rocznie. Poza tym teren nie jest ozdobą wsi i warto go uporządkować. Tylko co z obawami mieszkańców, że zamiast mało uciążliwej produkcji czekoladek będą mieli w pobliżu hałaśliwą fabrykę? Wójt Jacek Czerwiński przyznaje, że nie wie, jaki będzie profil produkcji w zakładzie. - Czemu przekreślać wszystko już na samym początku? Czas wyznaczy reguły gry, a emocje są złym doradcą - uważa.
Trudno jednak studzić emocje mieszkańców, którym nie podoba się przyszłe sąsiedztwo. - Nie jesteśmy przeciw miejscom pracy, ale czemu coś ma się dziać na korzyść jednych, a ze szkodą dla drugich? Czujemy się zastraszani - mówią.
- Ich uwagi zostały przekazane planistom - tłumaczy Czerwiński.
Jest też zdania, że całe zamieszanie robi garstka osób. - Naszym zadaniem jest umożliwianie rozwoju gminy i tworzenie miejsc pracy, jeśli jest taka możliwość. Wójt byłby durniem, gdyby nie wykorzystał takiej szansy na zmniejszenie bezrobocia - mówi.

Był prywatnie

Teren co prawda ma w wieczystym użyłkowaniu GS, ale wójtowi tak zależy na powodzeniu przedsięwzięcia, że jedną z fabryk pojechał obejrzeć osobiście. Do niemieckiego Weissenfels razem z radną Barbarą Kołomyjską, radnym Andrzejem Kłosem i pracownikiem urzędu. - Dostałem osobiste zaproszenie od niemieckiego inwestora, który współpracuje z Łuczniczką. Wyjazd był prywatny i finansowany z własnych pieniędzy. Nikt nie wziął na to delegacji - mówi Czerwiński.
Na ostatniej sesji o wyjazd szczegółowo dopytywała radna Helena Ciżmowska. Wójt obiecał, że odpowie jej na piśmie, przedstawi też koszty wyprawy, gdy tylko je wyliczy. Po co, skoro wyjazd był prywatny? - Jestem taki uczciwy, że powiem wszystko - mówi wójt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska