Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Frankowicze to dla niektórych czysty zysk. Żyła złota! Kto zarabia na nich najwięcej i ile? [kwoty]

Agnieszka Domka-Rybka
Agnieszka Domka-Rybka
Na kredytobiorcach zarabiają m.in. banki. Nieraz oferują ugody, ale korzystne dla siebie
Na kredytobiorcach zarabiają m.in. banki. Nieraz oferują ugody, ale korzystne dla siebie Grzegorz Jakubowski
Posiadacze kredytów we frankach to dla niektórych czysty zysk. Najwięcej zarabiają na nich banki otrzymując zawyżone raty. To również intratni klienci dla kancelarii prawnych, najczęściej spółek kapitałowych. Kuszą one szybkim i prostym procesem niemal za darmo. A to nie proces o pietruszkę!

Zobacz wideo: Ugody frankowiczów z bankami. Jaka uchwała obejmie je w marcu?:

Frankowicz idzie do sądu. Ile to kosztuje?

Banki czerpią zyski, ponieważ zastosowały nieuczciwe postanowienia umowne. Utrzymują także wielokrotnie wyższe saldo zadłużenia, niż powinno ono być w rzeczywistości. Z kolei pseudo kancelarie nie tłumaczą klientom, że na końcu muszą zapłacić ogromną premię za sukces.

Polecamy także: Frankowicze będą wkrótce szturmować sądy z pozwami. Uda się zmusić banki do ugód na korzyść kredytobiorców?

Są bardzo natarczywe i nie analizują indywidualnych sytuacji, a nie każda umowa pseudofrankowa nadaje się, aby ją unieważnić czy odfrankowić!

- Niestety, na rynku pojawiły się firmy, które po wygranym procesie pobierają nawet 30 procent kwoty, którą udało się zaoszczędzić kredytobiorcy. Zamiast prawnika, jest konsultant na infolinii w obcym mieście. Nie wiadomo nawet, kto w korporacji pilnuje danej sprawy, kto stawi się w sądzie - mówi Rafał Przybyszewski, adwokat z Bydgoszczy. - Co prawda, proces frankowy nie jest prosty. To nie typowa sprawa o pietruszkę - jak żartujemy wśród adwokatów. Doświadczona kancelaria jest w stanie dokładnie ocenić sytuację frankowicza i rzetelnie poprowadzić długi proces, pobierając przy tym wynagrodzenie adekwatne do trudności sprawy. Oszukani przez korporacje finansowe, wciąż szukają prawników, którzy zaproponują im przede wszystkim uczciwą ofertę.

Opłata sądowa od pozwu została ograniczona w sprawach frankowych do 1 tys. zł. Do tego trzeba doliczyć 1-2 tysięcy zaliczki na biegłego z zakresu rachunkowości. Strona przegrywająca proces ponosi koszty sądowe, również te poniesione przez przeciwnika. Oznacza to, że w przypadku sukcesu, to bank zwróci równowartość tych kosztów. Na początku jednak trzeba wyłożyć z własnego portfela. Proces frankowy trwa, często 2-3 lata i nie jest najprostszy. Zarówno pozew, odpowiedź na pozew i inne pisma są bardzo obszerne. Taka usługa nie może kosztować 2 czy 3 tysiące złotych.

- Kancelarie i firmy oferujące wsparcie w sporach z bankami unikają przedstawiania ogólnych informacji o wysokości wynagrodzenia za prowadzenie spraw „frankowych” - twierdzi dr Michał Kisiel, analityk portalu Bankier.pl. - Są one zazwyczaj zależne od konkretnej sprawy i wysokości przedmiotu sporu.

Zdaniem Kisiela, mamy tutaj do czynienia m.in. z wynagrodzeniem dwuskładnikowym, na które składają się ryczałt za prowadzenie sprawy pobierany na początku oraz tzw. opłata za sukces (success fee) regulowana po wygranym sporze. W przypadku wariantowego klient wybiera między wyższą opłatą początkową i niższą za sukces lub niższym wynagrodzeniem na początku i wyższą success fee. Niektóre kancelarie (a także firmy niebędące kancelariami adwokackimi) proponują kilka typów „miksu”, gdzie opłata za sukces waha się od kilku procent do ponad 20 procent i więcej. W grę wchodzi także wynagrodzenie jednoskładnikowe - bez procentowej prowizji od wygranej sprawy. Należność za prowadzenie sprawy jest w tym przypadku zwykle wyższa niż w pozostałych modelach.

Ugoda z bankiem. Korzystna głównie dla banku

- Oczywiście, proces frankowy sporo kosztuje, ale musimy sobie uświadomić, że wygrana frankowiczów jest niemal pewna - przekonuje zaś Angelina Sielewicz, autorka artykułów poradnikowych na mam kredytwefrankach.pl. - Zatem to, co odzyska kredytobiorca, pokryje poniesione koszty.

Polecamy także: Frankowicze czekają na pomoc. Burza pomysłów! [zdjęcia, wideo]

- Najwięcej na umowach frankowych nadal zyskują banki, bo dalej na nich zarabiają, choć szala może się niedługo przechylić i kredyty wyjdą bokiem bankom, co zdecydowanie odbije się na ich finansach - twierdzi Wanda Sielewicz, doktorantka na Uniwersytecie Warszawskim, ekonomistka, młoda prawniczka ze stołecznej kancelarii. - Stąd pojawiają się propozycje ugód. Jednak są po to, by ratować przede wszystkim sytuację banków. Klienci nie mają z nich większych korzyści. Naprawdę, lepiej iść do sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska