Energa Toruń nie zdobyła Pucharu Polski

W meczu finałowym gdy-nianki od razu pokazały, że nie zamierzają czekać długo z ofensywą. Mocna obrona strefowa znacznie ograniczyła poczynania naszej drużyny i w konsekwencji Lotos najwięcej punktów zdobywał po szybkich kontrach. Brylowała w nich zwłaszcza Monica Wright, na którą w pierwszej kwarcie torunianki nie miały recepty (11 pkt).

"Katarzynki" wyszły na pakiet dziwnie rozkojarzone, grały zdecydowanie za wolno i nie potrafiły wykorzystać swoich atutów. Co więcej, znowu miały wyraźne problemy ze zbiórkami i to zwłaszcza pod własną tablicą. Do tego doszła katastrofalna skuteczność z rzutów wolnych, poniżej 50 procent do przerwy.

Energa ratunku szukała u niezwykle skutecznej dzień wcześniej Very Perostijskiej, ale Buł-garka tym razem radziła sobie dużo gorzej. Nieco ożywienia wprowadziła Natalia Małasze-wska, pod koszem aktywna była Hajdana Radunović (za to fatalnie z wolnych - 2/8), ale to było za mało i przewaga gdynianek stale rosła.

W trzeciej kwarcie losy trofeum zostały rozstrzygnięte. Nie mogło być inaczej: dopiero w 23. minucie pierwsze punkty zdobyła Jelena Maksimović, ani razu z gry nie trafiła Alicia Gladden. Przez 7 minut Energa tylko raz umieściła piłkę w koszu i w połowie kwarty przewaga Lotosu przekroczyła 20 punktów (51:30)

Szkoda straconej szansy na trofeum, ale już sam awans do finału była dla torunianek ogromnym sukcesem. Tym większym, że w półfinale podopieczne trenera Omanicia ograły lidera ekstraklasy i czołowy zespół Euroligi, Wisłę Kraków.

Lotos - Energa 78:50 (22:11, 18:17, 23:8, 15:14) Lotos: Wright 28, Babkina 17, Tomiałowicz 12, Swanier 6, Bjelica 6, Krawczyk 5, Jujka 2, Sosnowska 2, Misiuk 0. Energa: Małaszewska 9 (1), Tłumak 7 (1), Radwan 7 (1), Radunovic 6, Perostyjska 5, Gajda 5 (1), Maksimovic 4, Bortelova 4, Murphy 2, Gladden 1, Olszak 0.