Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Droga na szczyt - na granicy życia

Rozmawiała: Maryla Rzeszut
Lech Flaczyński - grudziądzki himalaista, który szczęśliwie wrócił niedawno z wyprawy na Nanga Parbat
Lech Flaczyński - grudziądzki himalaista, który szczęśliwie wrócił niedawno z wyprawy na Nanga Parbat nadesłane
- Kaczkan się wyratował, znalazła go ekipa rosyjska na wysokości 6500 m. Dlaczego twierdzi on, że Hajzer nie żyje - jest dla mnie zagadką. Dopóki nie ma potwierdzenia, że zginął, nie można tak mówić. Nie wiemy wciąż, co dokładnie stało się z Hajzerem - ocenia himalaista Lech Flaczyński.

- Mamy czarną serię w polskim himalaizmie? Podczas zdobywania szczytu Gaszerbrum I zginął Artur Hajzer - tak twierdzi jego partner Marcin Kaczkan. Wcześniej na Broad Peaku zginęli Kowalski i Berbeka. W czerwcu pan z synem uszliście z życiem pod Nanga Parbat.
- To naprawdę nic niezwykłego. Wyjątkowy i niespotykany dotąd był tylko terrorystyczny atak w czerwcu na naszą bazę, podczas wyprawy na Nanga Parbat, gdzie zabito himalaistów. To się wcześniej nigdy nie zdarzyło. Natomiast dopatrywanie się jakiejś fatalnej serii w sytuacjach, kiedy wspinacze giną podczas zdobywania ośmiotysięcznika w warunkach zimowych - jest nieporozumieniem. Cała dyskusja i analizowanie, kto zawinił i czy zawinił podczas wyprawy na Broad Peak, mija się z celem. Winien jest ten, kto w ogóle ośmiela się atakować Broad Peak zimą. Himalaiści wiedzą, że godząc się na taką wyprawę, ryzykują życiem i to poważnie.

Przeczytaj także: Co się wydarzyło na Gaszebrumie? Marcin Kaczkan twierdzi, że Artur Hajzer nie żyje [wideo]
- Śledzi pan doniesienia z Pakistanu, co mogło się stać na Gaszerbrumie I?
- Dzięki łączności satelitarnej i błyskawicznej pracy mediów wiemy więcej niż sami członkowie wyprawy na Gaszerbrum, np. to, że Hajzer wysłał do żony SMS z telefonu satelitarnego, iż Kaczkan spadł kuluarem japońskim. Zapewne Hajzer szedł mu z pomocą. Kaczkan się wyratował, znalazła go ekipa rosyjska na wysokości 6500 m. Dlaczego twierdzi on, że Hajzer nie żyje - jest dla mnie zagadką. Dopóki nie ma potwierdzenia, że zginął, nie można tak mówić. Nie wiemy wciąż, co dokładnie stało się z Hajzerem. Poleciał, bo zeszła lawina? Snujemy domysły.

- Góra pokonała Hajzera, tak doświadczonego wspinacza, twórcę programu Polski Himalaizm Zimowy?
- Gdy schodzi lawina, nie wybiera, czy to wspinacz doświadczony czy z małym stażem. Niebezpieczeństwo jest dla każdego jednakowe. Ci z dużą rutyną, giną nawet częściej, bo dłużej przebywają w górach. Ludzie nieobeznani z himalaizmem nie zdają sobie sprawy, w jakim stanie jest organizm wspinacza powyżej 7,5 tys. m npm. Człowiek wolno myśli. Zapytany np. ile jest 7 razy 7 będzie zastanawiać się minutę zanim odpowie. Myśli są spowolnione, czas reakcji bardzo wydłużony. Każdy krok sprawia trudność. Pluje się krwistymi strzępami, ciężko jest oddychać. Nocą w obozie nie sposób spać, bo każdy kaszle, wskutek straszliwie suchego powietrza... Zdobywanie ośmiotysięczników przebiega w skrajnie ekstremalnych warunkach. Niemal na granicy życia i śmierci. Rozważanie, co powinno nastąpić np. podczas ataku na Broad Peak, żeby Berbeka i Kowalski nie zginęli - nic nie da.

Więcej wartościowych tekstów na www.pomorska.pl/premium

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska