Dla Artego niech ten rok się już skończy

ŚLĘZA WROCŁAW - ARTEGO BYDGOSZCZ 71:61 (20:17, 17:13, 19:11, 15:20)
[b]ŚLĘZA: Zoll 22 (1), 11 as., Skobel 13 (1), Kastanek 11, 3 as., 3 prz., Greene 9, 10 zb., Kaczmarczyk 8 oraz Majewska 5 (1), Rymarenko 3, Sklepowicz 0.
ARTEGO: Reid 20 (1), 7 zb., 6 as., 3 prz., Międzik 16 (4), 3 as., Stallworth 13, Suknarowska 8 (2), 3 as., Armstrong 2 oraz Szczechowiak 2, 6 zb., Szybała 0, Niedźwiedzka 0.[/b]

Artego nie jechało do Wrocławia w roli faworyta, bo kłopoty kadrowe wciąż trwają.

Zespół zagrał bez Koc, 4-minutowy epizod zaliczyła Szybała (urazy), nie ma już Zohnovej, będąca po chorobie i prawdopodobnie na „wylocie” Armstrong (ma ją od stycznia zastąpić Amerykanka Bernice Mosby) statystowała (1/2 z gry, 4 straty, 4 zb., 2 as. w 21 minut), nadal nie w pełni formy i sił (po kontuzji łydki) była Międzik (wolna w obronie), choć pokazała swoją silną broń, czyli rzuty z dystansu (4/6).

Do tego niektóre zawodniczki były dziwnie rozkojarzone, jakby myślami już przy świętach. Szczególnie Stallworth, która nie tylko popełniała błędy kroków (3 razy), ale dawała się łatwo blokować wysokiej Majewskiej, nie stanowiła zagrożenia na deskach. Kilka prostych strat popełniły też Armstrong i Reid. W sumie w pierwszej połowie nasz zespół popełnił aż 14 błędów, przez co przegrywał 7 punktami. W całym spotkaniu aż 23 (9-22 w punktach ze strat!).

Dwa razy prowadziły

Zaczęło się od trafienia Suknarowskiej, ale potem to rywalki łatwo wjeżdżały w obronę i prowadziły 6:2, 11:4 po „3” Skobel” i 16:10 po akcjach Greene. Wrocławianki sporo rzucały (w całym meczu 63-47 w rzutach z gry), także dzięki zbiórkom w ataku (11-6). Dokładając straty Artego, mogły zdobywać łatwe punkty z szybkiego ataku (22-5!).

Dopiero w końcówce 1. kwarty wolne i „3” Międzik pozwoliły zmniejszyć straty do 3 pkt. Bardzo dobrze zaczęła się 2. odsłona, bo z dystansu trafiła Suknarowska, a po akcji Reid było 21:22. Nasze prowadziły także w 16. min, gdy, po przestoju Ślęzy, za 3 pkt. trafiły Suknarowska i Międzik (27:28). Niestety, fatalnie wypadła końcówka. Seryjne błędy, bloki Majewskiej pod koszem i dobra zbiórka napędzały szybki atak, a Skobel, Zoll i Kastanek wyprowadziły gospodynie na prowadzenie 37:30. Artego tak naprawdę powinno przegrywać wyżej, ale 4/8 za 3 uratowało sytuację.

Popis Zoll w końcówce

Mecz tak na dobrą sprawę rozstrzygnął się na początku 3. kwarty. Jeszcze po rzucie Szczechowiak (1/5) było 39:32, ale Ślęza szybko odskoczyła na 50:34. Najwyżej prowadziła 54:36, gdy w kolejnym szybkim ataku nie pomyliła się Kaczmarczyk.

Na szczęście nasze dziewczyny nie załamały się. Poprawiły obronę, a nie mając atutów pod koszem, postawiły na szybszą grę w ataku i rzuty z dystansu. Te wpadały (7/14) i gdy na początku 4. odsłony trafiły Międzik oraz w ostatniej sekundzie akcji Reid, przewaga rywalek zmalała do 56:47.

Niestety, zmęczona Reid coraz ciężej poruszała się po boisku (5/6 za 1, 7/14 z gry), Stallworth (6/10) i Międzik (5/9) nie miały wsparcia w koleżankach, a w wyrównanej ekipie Ślęzy drugi oddech złapała weteranka Zoll. Napędzała atak (11 asyst!), do tego trafiała seryjnie, często z faulami i jej 10 pkt. z rzędu wyjaśniło losy wygranej (67:51). Amerykanka trafiła 10/17 z gry i głównie dzięki niej wrocławianki spokojnie mogły rozgrywać końcowe minuty.

Trzeba się odbudować

Niech ten rok, a właściwie jego końcówka, już się skończy. Koszykarki muszą odpocząć, Koc, Szybała i Międzik wrócić do zdrowia. Jeśli sprawdzą się nasze informacje, od stycznia będzie nowa skrzydłowa (Mosby), podobno także wzmocnienie na obwód. Artego może się odbudować i w play off znów będzie w gronie faworytów.