MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Darmowe owoce i warzywa dotarły w końcu do włocławskich szkół

(goz)
Wojciech Alabrudziński
Koniec z niezdrowym jedzeniem na przerwach!. Zamiast chipsów i fast foodów - jabłka i marchewka. Dostają je za darmo dzieci w tych włocławskich szkołach, które przystąpiły do programu "Owoce w szkole".

Program "Owoce w szkole" to inicjatywa Unii Europejskiej", która przeznaczyła na zdrowe jedzenie w tym roku szkolnym 90 mln euro. Włocławskie szkoły na początku września zgłosiły akces do tej akcji. Ale rozruch okazał się niewypałem. - Nie znaleźliśmy dostawcy owoców i warzyw - mówi Elżbieta Dratwińska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 10 we Włocławku.

Jak się okazało, dostawcy, którzy znaleźli się na liście przygotowanej przez Agencję Rynku Rolnego wycofali się m.in. ze względu na zaostrzone rygory sanitarne. Większość więc włocławskich szkół dopiero od niedawna dostaje dla swoich uczniów z klas I - III darmowe owoce i warzywa.

W Szkole Podstawowej nr 8 we Włocławku dzieciaki zajadają jabłka i marchewki od kilku dni. - Już się przyzwyczaiły do porcji witamin, więc dopytują się o nie - mówi Magdalena Tomaszewska, kierowniczka szkolnej świetlicy.

Do Szkoły Podstawowej nr 12 owoce i warzywa dostarczane są drugi tydzień. - Jabłka uczniowie jedzą chętnie, ale z marchewką, choć jest pokrojona, jest większy problem - przyznaje intendentka Jolanta Jałoszyńska. - Tym, którzy nie przepadają za marchewką, radzimy, by włożyli plasterki do kanapek i wszystko razem zjedli.

Od 1 marca darmową porcję witamin dostają też uczniowie Szkoły Podstawowej nr 18. - Dzieci są zadowolone - podkreśla Jolanta Zygmunciak, wicedyrektor szkoły. - Kto nie lubi marchewki, wymienia się z kolegami lub koleżankami na jabłko.
Akcja jest tym bardziej cenna, że w sklepikach szkolnych owoców i warzyw na ogół nie ma. - Były jabłka, ale uczniowie nie kupowali - mówi Elżbieta Dratwińska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 10. - Staramy się jednak dodawać witaminy do obiadów. W stołówce uczniowie dostają więc jabłka, banany, mandarynki.

Także w SP nr 12 sklepik szkolny nie oferuje owoców. - Są natomiast soki owocowe - podkreśla dyrektor Grzegorz Malendowicz. - Chipsów nie mamy, ale słodycze, owszem.
Owoce dzieci przynoszą na tzw. drugie śniadanie z domów. Są to najczęściej jabłka, czasami mandarynki lub banany. Darmowe witaminy szkoły otrzymują trzy razy w tygodniu. Czy ta akcja zmieni nawyki żywieniowe uczniów? Dyrektorzy mają taką nadzieję. Bo do tej pory znacznie częściej dzieciaki jadły na przerwie chipsy niż chrupały marchewkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska