Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Część polskich elit symbolicznych jest koniunkturalna

Adam Willma
Jarosław Kaczyński przywykł już, że śmieje się ostatni
Jarosław Kaczyński przywykł już, że śmieje się ostatni Karolina Misztal
Rozmowa z prof. RADOSŁAWEM SOJAKIEM, socjologiem z UMK w Toruniu, o tym którzy wyborcy dołączyli do PiS.

Nowe sondaże, stara sytuacja. Gdyby tak wniknąć w umysły tych wszystkich wyborców, którzy stanowią 46 proc. popierających PiS Polaków, jakie argumenty znajdziemy?
Przeprowadzenie psychoanalizy zbiorowej jest przedsięwzięciem karkołomnym i ryzykownym [śmiech] . Motywacji jest kilka. Pierwsza związana jest z twardym elektoratem, który głosuje na PiS, „bo PiS jest dobry dla Polski”. Dobry niezależnie od tego, co zrobi. Szacuję, że jest to około 20 proc. głosujących przy zwykłej frekwencji. Część elektoratu wspiera PiS ze względu na transfery socjalne, według zasady „wiemy, że kradną, ale przynajmniej się dzielą”. W poczuciu tego elektoratu, PiS nie musi być dobry, wystarczy, że jest najlepszy. Ten elektorat nie ma złudzeń co do uczciwości polityków, nie jest też motywowany wartościami narodowo-patriotycznymi. Docenia jednak to, że PiS spełnia swoje obietnice. Kolejną grupą zwolenników są ci, w wyobrażeniu których PiS wszedł w buty Platformy i stał się partią normalności – ciepłej wody w kranie. Tak samo jak PO wydawała się ostoją normalności w czasie gorączki smoleńskiej, PiS jawi im się obrońcą normalności na tle partii występujących z symbolami “wagino-Maryjek”. Ostatnia grupa to ludzie, którzy głosują na PiS z zaciśniętymi zębami – elektorat z prawej strony, który musi wybierać pomiędzy PiS a Kukizem czy Konfederacją. Dla tej grupy przerażająca jest wizja rządu z premierem Schetyną i wicepremierem Biedroniem.

Prof. Radosław Sojak
Prof. Radosław Sojak Adam Willma

Z drugiej strony barykady łamanie kolejnych rekordów sondażowych przez PiS jest postrzegane jako tryumf tępej telewizyjnej propagandy. Do jakiego stopnia propagandowy walec przyczynił się do tego wyniku?
W badaniach medioznawczych furorę robi kategoria „gabinetów echa”. Istnienie mediów o silnej tożsamości ideowej (głównie internetowych) powoduje, że ludzie dostają się do informacyjnych baniek, w których serwowane im są wyłącznie takie informacje, które potwierdzają ich poglądy. Mając internet, który teoretycznie daje nam dostęp do wszystkich możliwych informacji, zachowujemy się i tak jak inżynier Mamoń – oglądamy te filmy, które już znamy. Ten mechanizm nie dotyczy wyłącznie wyborców PiS, ale w równej mierze wyborców liberalnych. Owszem, istnieją takie zakątki w Polsce, w których media publiczne są jedynymi dostępnymi. Nie mamy jednak danych pozwalających na poznanie skali tego zjawiska. Podejrzewam że obszary, do których wyłącznie takie media dochodzą i tak głosowałyby akurat na PiS. A więc ta propaganda może mieć przełożenie głównie na siłę związania stałego elektoratu z partią rządzącą.

Politycy mają dostęp do naszych baniek informacyjnych, ale czy pozostały jeszcze jakieś sposoby, dzięki którym wyborcy mogą wyjść ze swoich baniek i zajrzeć do bańki sąsiada? Nie po to, aby się porozumieć, ale choćby dowiedzieć się jakimi argumentami kieruje się w swoich wyborach druga strona.
Nie. Dotyczy to zresztą procesu obserwowanego na całym świecie, który obejmuje wszystkie strony sceny politycznej. Demokracja liberalna funkcjonowała w oparciu o założenie, że w społeczeństwach istnieje coś, co socjologowie nazywają elitami symbolicznymi. Niekoniecznie są to osoby najbogatsze, ale ludzie, którzy w znacznej mierze kontrolują proces przepływu informacji i kształtują treści. To, z czym mamy dziś do czynienia w wielu krajach Europy, to właśnie utrata zaufania do owych symbolicznych elit. Dobrze byłoby, aby pojawiła się grupa osób gotowych na debatę w sferze publicznej nie poddając się płomiennym emocjom. Niestety, te osoby są rugowane z życia publicznego przez obie strony. Wypowiedzi innych, którzy mogliby zająć miejsce takich elit symbolicznych, przypominają “zrzuty z wątroby”, są wyłącznie emanacją emocji.

Jeśli scenariusze sondażowe się sprawdzą i PiS obejmie samodzielną władzę po raz kolejny, napięcie będzie zapewne rosło dalej. Aż do wybuchu?
Niekoniecznie. Zasoby wspierające elity symboliczne są wyjątkowo płytkie, a będą się jeszcze kurczyć. Może się okazać, że część tych osób będzie miała ochotę wyjść z klimatu ciągłego starcia. Poza tym część tych symbolicznych elit reprezentuje wysoki poziom koniunkturalizmu. Ta część nie będzie chciała trwać kolejnych 4 lat w totalnej opozycji. To może prowadzić do wyciszenia Samodzielna wygrana PiS może też być początkiem dezintegracji PO. Dziś jeszcze niezadowoleni z rządów Schetyny zaciskają zęby, ale po przegranej bitwie musi dojść do zmiany. Wiele będzie zależało od tego, co będzie się działo po lewej stronie i kto obejmie tam rząd dusz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska