Czas syndyka

O złej sytuacji finansowej targów pisaliśmy już latem tego roku. Ich prezes Krzysztof Windorbski, wbrew faktom, zaprzeczał jednak tym informacjom. Wkrótce do sądu trafił jednak wniosek MTPiK o ugodę z wierzycielami. Ponieważ był źle przygotowany, sąd zwrócił go do poprawki. Nim targi sporządziły kolejny dokument, o pieniądze upomniał się syndyk Rometu, od którego targi kupiły obiekt przy ulicy Fordońskiej w Bydgoszczy. Zażądał upadłości firmy. Na rozprawie wycofał swój wniosek, bo otrzymał pieniądze. Wtedy powróciła sprawa ugody z wierzycielami. Sąd powołał biegłego, który ocenił kondycję finansową firmy jako zlą. Orzekł, że zaprzestała spłacać długi, co według prawa jest wystarczającą przesłanką, by ogłosić upadłość. Więcej wątpliwości miał biegły co do wartości majątku MTPiK. Brakowało pewności, czy sprzedaż całego majątku targów wystarczy na spłatę wszystkich długów. W dniu kolejnej rozprawy o ugodę do sądu trafił wniosek innego wierzyciela, który, jak wcześniej syndyk Rometu, domagał się upadłości targów. Sąd przychylił się do jego stanowiska.
Wyrok nie jest prawomocny. MTPiK mają kilka dni na podjęcie decyzji czy będą odwoływać się od wyroku. Zapewne tak się stanie. Mimo to powołany został syndyk masy upadłości MTPiK. Zarząd, w chwili ogłoszenia upadłości, traci bowiem natychmiast prawo dysponowania majątkiem.