MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cukiernia Sowa. Aleksandra Sowa wychowała się wśród słodkości. Córka pójdzie w jej ślady? [rozmowa]

Małgorzata Grosman
Jarosław Pruss
Rozmowa z Aleksandrą Sową, współwłaścicielką Cukierni Sowa, o atmosferze w firmie rodzinnej i przejmowaniu biznesu przez młode pokolenie.

Można powiedzieć, że wychowała się Pani w cukierni?

Można. I ja, i mój brat, dużo czasu spędzaliśmy jako dzieci u dziadków przy ulicy Pomorskiej, naturalne więc było, że bywaliśmy w ich cukierni. Tym sposobem od dziecka poznawaliśmy tajniki jej działania i pracowników, z których część do dziś z nami pracuje i jest jak rodzina.

Podobało się tam Pani?

No jasne, komu zresztą nie podobałoby się przebywanie wśród smakowitych słodkości.

Było więc oczywiste, że w przyszłości przejmiecie z bratem firmę?

Przejęcie firmy było dla nas rzeczywiście czymś całkowicie naturalnym. Może dlatego, że tata i mama tak nas nakierowali? Kto zresztą by nie chciał żyć w otoczeniu słodyczy.

Nie było żadnych wahań, wątpliwości? Mój brat od początku bardziej zainteresowany był ekonomiczną stroną działania firmy, wybrał taki kierunek studiów. W wakacje, gdy pomagaliśmy w firmie, bywał jednak i barmanem, i kelnerem. Mnie od początku bardziej interesowało cukiernictwo, gdy przychodziłam do firmy po szkole lub w wakacje, poznawałam więc wszystkie kolejne stanowiska pracy od tych najprostszych, obierałam owoce, przygotowywałam dekoracje.

Nie żal było Pani tak spędzać czas wolny, zamiast bawić się jak rówieśnicy?

Robiłam to, bo chciałam, nikt mnie do tego nie zmuszał. Po pierwsze wiązało się to z wyższym kieszonkowym, po drugie miło spędzałam czas. A jeśli chodzi o moich kolegów, to część z nich także pracowała. Teraz w sezonie letnim, pracują w firmie dzieci znajomych moich rodziców. To buduje w nich, tak jak w nas kiedyś, szacunek do osób starszych i pieniędzy, uczy obowiązkowości.

Te doświadczenia ułatwiły prawdziwe wejście do firmy?

Jak to się odbyło? Oficjalnie doszło to tego, gdy otrzymaliśmy z bratem udziały w firmie. Byliśmy bardzo młodzi, więc byliśmy bardzo dumni, że tata nam zaufał. Oczywiście cały czas czuwa nad firmą, ale daje nam wolną rękę, możemy więc się rozwijać, wdrażać swoje pomysły. Wszystkie nasze służbowe spotkania są rozmową, nie ma poleceń czy nakazów. Są różne modele działania firm rodzinnych, w niektórych wysyła się dzieci do konkurencji. Nasi rodzice uznali, że powinniśmy się szkolić u siebie, co oczywiście nie wykluczało udziału w rozmaitych szkoleniach w Europie i nie tylko. Bardzo wiele nam dała ta praktyka u siebie, z ludźmi.

70. urodziny Cukierni Sowa. Rodzina to siła bydgoskiej marki. Podbija Polskę i Europę

Ilu jest dziś pracowników w firmie?

Około tysiąca. I każdy ma jakieś sukcesy, jakieś problemy. Sprawy, które trzeba rozwiązać. Mamy ogromny szacunek dla wszystkich naszych pracowników, choć najbardziej wyjątkowe relacje wiążą nas z tymi osobami, które pracują w firmie bardzo długo. To tworzy klimat firmy.

Zamierzacie utrzymać rodzinny charakter firmy?

Takie są nasze plany. Co nie oznacza, że nie będziemy wprowadzać w firmie zmian. One są niezbędne, by móc cały czas być krok przed innymi. Mamy nadzieję, że uda nam się udoskonalać nasze produkty zachowując ich wysoką jakość. Problemem jest mniejsza liczba fachowców cukierników, choć jest to dobry zawód. Cukiernik jest trochę artystą, trochę rzemieślnikiem, może robić wszystko, co sobie wymarzy, może też godnie żyć, bo wynagrodzenia cukierników są satysfakcjonujące.

Ma Pani córkę. Czy kiedyś i ona znajdzie swoje miejsce w rodzinnej firmie?

Jeśli tylko będzie tego chciała, pomogę jej, by była dobrze do tego przygotowana. Będę ją zachęcać, ale nie zmuszać, bo to zniechęca. Chciałabym, by żyła zgodnie z maksymą, która jest mi bardzo bliska, a która mówi, że jeśli twoja praca jest twoją pasją, to nie przepracujesz ani jednego dnia w życiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska