MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz. W kolejce po zdrowe serce czekają miesiącami...

Marta Pieszczyńska, [email protected], tel. 052 326 31 19
Zdzisław Sawrutin pilną operację serca będzie miał przeprowadzoną dopiero 23 marca
Zdzisław Sawrutin pilną operację serca będzie miał przeprowadzoną dopiero 23 marca fot. Tytus Żmijewski
Nawet do 190 dni czeka się na pilną operację zastawki serca w Szpitalu Uniwersyteckim im. Jurasza. Powód? Limity finansowe - efekt z kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia.

www.pomorska.pl/bydgoszcz

Więcej informacji z Bydgoszczy znajdziesz na www.pomorska.pl/bydgoszcz

Pan Zdzisław Sawrutin, mieszkaniec Wzgórza Wolności, spędził w bydgoskim "Juraszu" osiem dni. - Wykonano mi wszystkie badania, w tym echo serca - relacjonuje bydgoszczanin. - Opieka była naprawdę fachowa. Nawet jedzenie dobre - dodaje z uśmiechem.

Okazało się, że pan Zdzisław musi mieć przeprowadzoną operację zastawki serca. I to w trybie pilnym. Niestety, najbliższy wolny termin znalazł się dopiero 23 marca. - Byłem bardzo zaskoczony, bo jednak pilna operacja dotychczas kojarzyła mi się z natychmiastową hospitalizacją - mówi Czytelnik.

Na pilną operację czeka 50 pacjentów

Jak opowiada dalej, w sekretariacie kardiochirurgii na liście widniało wielu pacjentów zapisanych na pilny zabieg. - Obecnie na operację zastawki serca z pilnym wskazaniem czeka 50 pacjentów - informuje Kamila Wiecińska, rzecznik prasowa bydgoskich szpitali uniwersyteckich.

Tymczasem zgodnie z kontraktem z Narodowym Funduszem Zdrowia, do końca roku oddział kardiochirurgii może wykonać jedynie 20 planowanych operacji wysokospecjalistycznych. - Każda kolejna operacja będzie generowała nadwykonania - tłumaczy Kamila Wiecińska.

Przypomnijmy, że bydgoski "Jurasz" wykonał już ponadlimitowe zabiegi na łączną sumę 19 milionów złotych. - Żeby nie zadłużać się jeszcze bardziej, będziemy musieli zacisnąć pasa - zapowiada rzecznik prasowa bydgoskich szpitali uniwersyteckich. W praktyce oznacza to, że pacjenci postoją w kolejkach jeszcze dłużej. - Oczywiście czekanie szkodzi - przyznaje dalej Kamila Wiecińska. - A my tak naprawdę moglibyśmy wykonywać dwa razy więcej operacji, bo dysponujemy zarówno fachową kadrą, jak i świetnie wyposażonymi salami.

Szpital obawia się kolejnych długów

Sęk w tym, że brakuje pieniędzy, a szpital boi się jeszcze większego zadłużenia. Niestety, Narodowy Fundusz Zdrowia za nadwykonania na razie nie zapłaci, bo wpływy ze składek zdrowotnych są mniejsze niż w latach ubiegłych. Barbara Nawrocka, rzecznik prasowa bydgoskiego oddziału NFZ zapewnie jedynie, że fundusz na bieżąco pokrywa koszty zabiegów ratujących życie. - Te świadczenia są nielimitowane - wyjaśnia. - Do końca września zapłaciliśmy szpitalowi za wszystkie takie zabiegi. Nie rozwiązuje to jednak problemu osób, które na pilną operację serca muszą czekać nawet pięć miesięcy.

- O wszystkim decyduje lekarz - mówi Barbara Nawrocka. - Jeżeli uzna, że stan zdrowia pacjenta wymaga natychmiastowej hospitalizacji, powinien go od razu skierować na operację.
- A co, jeśli pacjent z powodu tak długiego oczekiwania nagle umrze, albo choćby jego stan nieodwracalnie się pogorszy? Kto wówczas ponosi za to odpowiedzialność? - pytamy.
- Stan zdrowia może się znacznie pogorszyć nawet w trakcie trzech dni oczekiwania na zabieg - odpowiada Barbara Nawrocka. - Powtarzam: to lekarz musi wiedzieć, czy pacjent powinien być natychmiast operowany, czy też może poczekać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska