MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Brodnica. Szydełkiem po jajach

Bogumił Drogorób
Bogumił Drogorób
Nitka, stalowy pręcik o niewielkiej średnicy, zakończony haczykiem - to najprostszy, banalny sposób opisu narzędzia pracy. - Jakiej pracy? - oburza się Barbara Balejko z Brodnicy. - Szydełkowanie to dla mnie żadna praca, raczej odpoczynek.

Jako dziewczynka

nie miała tego zacięcia, ani specjalnej ochoty przyuczenia się, obserwowania tego, co robi mama, u której szydełko w palcach tylko migało.
- Babcia pewnie też szydełkowała, robiła na drutach, ale babci nie znałam. Interesowała mnie szkoła, nauka w liceum pedagogicznym. Szydełko, to była domena mamy. Mogłam tylko podziwiać jej wyroby. Zaczęłam bardzo późno, gdy byłam w ciąży, miałam wiele czasu. Mama robiła wstawki do poduszek, no to ja też. Nawet nie wiem jak to się stało.
Urodziła córkę i syna, dzieci były małe, gdy zajmując się ich wychowaniem wzięła się na serio za druty. Sweterki, bluzeczki, serdaczki - wszystko co mogło się maluchom przydać.
- Skarpetki raczej nie. To już większa sztuka, wymagająca operowaniem czterem drutami. A później jakoś tak się złożyło, ze zaczęłam robić serwetki szydełkiem. Najpierw robiłam według pewnego schematu, starych wzorów, patrząc na jakąś serwetkę. W końcu nauczyłam się czytać opisy szydełkowania z książek. Potrafię zrobić wszystko. No, prawie wszystko. Autorką wzorów nie jestem, natomiast różne kombinacje, jakie stosować można przy szydełkowaniu, to już mój pomysł.

Jej wyrobami zachwycają się inni,

ona sama pozbawiona jest jakichś egocentrycznych emocji. Nie wpada w zachwyt nad tym co robi, a pewna monotonia, powtarzalność ruchów tylko ją uspokaja.
- To jest tak bardzo uspokajające zajęcie, że trudno opisać. Po prostu dobrze się czuję. Przede wszystkim nie jest to żadna praca. Pracuję, gdy jestem na działce, gdy trzeba pielić, przycinać, kopać, grabić. Gdy już to wszystko zrobię siadam wśród kwiatów, truskawek, w cieniu drzew. I wtedy szydełkuję. Wówczas najbardziej odpoczywam. Szydełkowanie, to dla mnie po prostu relaks, przyjemność. Podobnie jak rozwiązywanie krzyżówek. Namiętnie to czynię.
Wiosenne przebiśniegi ostatnio zauważone w pewnym brodnickim zakładzie fryzjerskim. To właśnie jej dzieło. Bukiet przebiśniegów, stających w wazonie. Forma przestrzenna. Dlaczego u fryzjerki?
- Kiedyś zadzwoniła do mnie kuzynka, Alina Knutt, właścicielka zakładu fryzjerskiego, która akurat robiła fryzurę pewnej pannie na ślub. Zapytała, czy mogłabym wykonać niewielki akcent na szydełku. Zrobiłam coś w rodzaju koronki, ona to fantazyjnie wpasowała we włosy. Byłam zachwycona, nie tyle swoją pracą co fryzurą. Jeden drobny detal może wiele odmienić. I tak współpracujemy, od czasu do czasu. Stąd te przebiśniegi w salonie fryzjerskim.

Szydełkuje z okazji

i przy okazji. Zamówienia specjalne to raczej wyjątek, tak jak z fryzjerką. Gdy zbliżają się święta Bożego narodzenia, rodzą się rozmaite ozdoby choinkowe, przed Wielkanocą przychodzi czas na pisanki.
- Trudno takie jajka nazwać pisankami, gdy są oplecione nićmi. Sięgam po wzór, okazuje się, że nie zgadza się do jajka. Wiec tu już sama kombinuję, żeby ta siateczka dobrze przylegała. Te oczka trzeba zmniejszać, powiększać, żeby wszystko było właściwie dopasowane. Inaczej mielibyśmy jajko w siatce …na zakupy, żeby wyglądało tak jak wygląda - w lekkiej, koronkowej sukience. Jajka na tegoroczne święta przygotowałam według wzoru z serwetki. Spodobał mi się środek szydełkowanej serwetki. Pokombinowałam. I jest, tak jak widać. Podoba się?
Szydełkuje dla siebie, dla rodziny, dla znajomych, dla znajomych znajomych, sąsiadki bliższej, dalszej. Wstawki do poduszek, poduszki, serwetki, obrusy, firanki, szydełkuje się suknia dla córki, bluzek jest bez liku.
- Moja mama mówiła, że kiedyś, panie, które robiły na drutach, na szydełku, przychodziły do siebie na tak zwane prządki. Znam kilka pań, które szydełkują, mają różne doświadczenia, ale jeszcze nie spotkałyśmy się, tak razem, na szydełkowaniu. Myślę, że kiedyś to nastąpi. Nie ma dziś problemów z nićmi - najlepsze są bawełniane, łatwo się z nich robi, nie ślizgają się - każda coś tam weźmie i posiedzimy, jak to drzewiej bywało.

Nic wystrzałowego?

Skromnie ocenia swoje osiągnięcia, o których najlepiej wiedzą najbliżsi, znajomi. Twierdzi wręcz, że nic wystrzałowego z jej rąk nie wyszło. Być może to wynik przyzwyczajenia? A jak ocenić firany, obrusy, dzieła wymagające wiele czasu, precyzji, misternego działania, cierpliwości, skupienia, żeby zachować symetrię, żeby oczko nie wypadło? Firanka czy obrus muszą być wykrochmalone, po krochmalu trzeba je naprężyć.
- Kiedyś były nawet takie zakłady usługowe: prężenie firan. Ja biorę firankę czy obrus i upinam na dywanie, szpilka za szpilką, precyzyjnie.
- Przecież to ciężka praca!
- Dla mnie to sama przyjemność. Naprawdę, ja przy tym odpoczywam - uśmiecha się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska