Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bocian z amputowanym skrzydłem znalazł dom. Pomogli rolnicy z Wielkiego Stwolna. Zobacz wideo

Lucyna Talaśka-Klich
Lucyna Talaśka-Klich
Wideo
od 16 lat
Za domem Anny i Wojciecha Sukienników swój dom znalazł bocian z amputowanym skrzydłem, w ich stajni mieszka koń, który ma problemy z kopytem i kręgosłupem a w łazience pływał łabędź.

Spis treści

- Bocian trafił do nas 10 lipca tego roku - opowiada pani Ania. - Przywieziono go z Urzędu Gminy Płużnica. Nasze stowarzyszenie ("Twoja, Moja, Nasza Bajka") zarekomendowała znajoma weterynarz - Joanna Polak­. Urzędnicy nie znaleźli w tym czasie miejsca w ośrodkach, które zajmują się dzikimi zwierzętami.

A był to czas bardzo trudny dla wielu młodych bocianów, które z powodu suszy i braku pokarmu rodzice wyrzucali z gniazd.

- Nasz bocian jest co prawda dorosły, ale najprawdopodobniej zderzył się z jakimś obiektem, ponieważ miał otwarte złamanie lewego skrzydła - dodaje. - Dostaliśmy tubkę z antybiotykiem i życzenia powodzenia w opiece nad boćkiem.

Tajniki bocianiego życia

Trzeba było szybko zorganizować dla niego bezpieczne miejsce. Woliera i miejsce do spania powstało w jedno przedpołudnie. W międzyczasie szukali informacji o tym co jada, czego potrzebuje do życia...

Znali się na koniach, bo mają ich 18 w gospodarstwie (liczącym ok. 10 ha), ale o bocianach wiedzieli tyle co każdy, czyli za mało.
Uczyli się szybko. Starali się, by rana jak najszybciej się zagoiła i żeby zminimalizować stres u ptaka. - Nie bał się nas, nie atakował choć mógł, bo jego dziób to sprawne narzędzie - dodaje pani Ania. - Nasza pani weterynarz od koni (Maja Kotońska) przyjechała i prześwietliła skrzydło. Niestety diagnoza nie była dobra. Skrzydło zostało złamane w kilku miejscach i jedynym rozwiązaniem była amputacja.

Trzeba było szybko szukać ratunku. - Wojtek z naszym sąsiadem pojechali do kliniki Mirak w Toruniu - opowiada pani Ania. - Tam doktor Martyn Mączyński, specjalista od ptaków, amputował połamane skrzydło. Rana była pięknie zszyta, po 14 dniach zdjęliśmy szwy i niestety nasz bociek rozwalił sobie wszystko na nowo. Przez kolejny miesiąc było dwa razy dziennie mycie, dezynfekcja, smarowanie...

Przyznaje, że dopiero w klinice pan doktor uświadomił im, że na posiadanie ptaka pod ochroną jest potrzebne zezwolenie z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Na początku października Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Bydgoszczy wydał decyzję w sprawie bociana białego z amputowanym skrzydłem. Zezwolił na przetrzymywanie ptaka na terenie siedziby stowarzyszenia pod warunkiem zapewnienia mu odpowiednich warunków bytowych zapewniających jego dobrostan.

Dwa podobne światy - ludzi i zwierząt

Państwo Sukiennikowie cieszą się, że bociek czuje się u nich dobrze, bezpiecznie. Pielęgnuje pióra, nie ucieka przed nimi. Odwiedzającym zawsze zwracają uwagę, że można go obserwować tylko z daleka.

- Boćkowi apetyt dopisuje - mówi pan Wojciech. - Uwielbia drobiowe serduszka i małe ryby.

W jego menu są też ślimaki, dżdżownice, myszy, miażdżone skrzydełka, mielone mięso drobiowe.

Rolnicy cieszą się, że otaczają ich cudowni ludzie o których mówią "zwierzolubni". Są to nie tylko członkowie stowarzyszenia. - Na przykład sąsiad przynosi rybki - dodaje pan Wojciech.

Wykarmienie i leczenie bociana sporo kosztuje, wiele rzeczy rolnicy sami finansują. Tym bardziej, że nie jest on jedynym podopiecznym stowarzyszenia.

Rolnicy adoptowali kontuzjowanego konia

- Adoptowaliśmy konia, którego rehabilitujemy - dodaje pani Ania. - Jest po kontuzji, ma problemy z kopytem i z kręgosłupem.
Dzięki odpowiedniej diecie, ziołom, dodatkom, ćwiczeniom ruchowym oraz wizytom rehabilitantki koni Agnieszki Kitzermann i weterynarz Mai Kotońskiej, Over jest w całkiem dobrej kondycji. Masaże raz w miesiącu, raz na 6 miesięcy ostrzykiwanie kopyta i jeśli to konieczne kręgosłupa, pozwalają mu nawet na lekkie treningi pod małymi, lekkimi dziećmi.

To też może Cię zainteresować

Bo stowarzyszenie powstało, by pomagać niepełnosprawnym dzieciom. Potem okazało się, że będą pomagać także schorowanym dorosłym. Żeby móc pomagać niepełnosprawnym zwierzętom, zmienili regulamin.

- Uznaliśmy, że te dwa światy - ludzi i zwierząt świetnie się uzupełniają - mówi pani Ania. - Nawzajem możemy sobie pomagać.

Potrzebujących zwierząt trafia do nich coraz więcej. Opiekowali się nawet pisklęciem łabędzia, którego pan Wojtek znalazł na ulicy (ptaka atakowały koty). Maluch świetnie czuł się w ich wannie, ale rósł i musiał trafić do ośrodka, w którym jest więcej wody do pływania.

Każdy może pomóc

Bociek z nimi zostanie do końca jego dni. Dzieci nazwały go Kajtuś Klekot. - Trochę nam smutno, gdy trzepocze tym jednym skrzydłem i nie może nawet podfrunąć - dodaje pani Ania. - Ale odnalazł się w nowej sytuacji.

Osoby, które chcą wesprzeć Stowarzyszenie "Twoja, Moja, Nasza Bajka" mogą wpłacać pieniądze na konto mBank: 42 1140 2004 0000 3802 7885 3845. Wpłaty tytułem: na działalność statutową stowarzyszenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska