Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urodzeni 1 stycznia

Kuba Zajkowski
Mama rodziła mnie od sylwestra. Nie chciałam wyjść. Zaglądałam na zewnątrz i natychmiast zawracałam.
Mama rodziła mnie od sylwestra. Nie chciałam wyjść. Zaglądałam na zewnątrz i natychmiast zawracałam. zdjęcia oko cyklopa
Co łączy Olgę Borys, Ewę Kasprzyk, Andrzeja Andrzejewskiego i Witolda Pyrkosza? Oczywiście poza aktorską profesją. Otóż wszyscy przyszli na świat 1 stycznia.

Olga Borys

Na świecie pojawiłam się dokładnie o 13.45 - opowiada aktorka Olga Borys, laureatka pierwszej edycji show "Gwiazdy tańczą na lodzie". - Mama rodziła mnie od sylwestra. Nie chciałam wyjść. Zaglądałam na zewnątrz i natychmiast zawracałam. Cóż, widocznie niezbyt podobało mi się to, co zobaczyłam.

Byłam nieszczęśliwym dzieckiem. Co roku 1 stycznia rano przybiegałam do rodziców i wydzierałam się, że mam urodziny. A oni, oczywiście zmęczeni po całonocnej zabawie, zbywali mnie i spali do późnego popołudnia.

Potem było lepiej. W czasach, gdy zaczęłam chodzić na imprezy sylwestrowe, mama zawsze piekła mi tort. Mimo że nie lubię słodyczy, mogę go zjeść o każdej porze dnia i nocy, wszędzie. Jest tak pyszny, że zazwyczaj nie docierał na prywatki, bo ktoś go po drodze pożerał. A jak jakimś cudem udało mi się go przynieść, to i tak o 24.00 połowa ludzi spała już pod stołami.

Mimo to każda zabawa sylwestrowa po północy należała do mnie! W tym roku będziemy z mężem świętować w domu, w skarpetach przed telewizorem. Zagryzę szampana pierniczkami i też będę zadowolona.

1 stycznia to bardzo dobry dzień na obchodzenie urodzin. Daje poczucie odrobiny wyjątkowości, że przyszłam na świat akurat na początku roku. Może właśnie dlatego mam tyle energii? Jako dziecko byłam nie do wytrzymania. Rodzice zapisali mnie o rok wcześniej do szkoły, żeby mieć trochę spokoju.

Andrzej Andrzejewski

Ewa Kasprzyk
Ewa Kasprzyk

Andrzej Andrzejewski

Urodziny 1 stycznia to wyjątkowo niekomfortowa sytuacja - twierdzi aktor Andrzej Andrzejewski, znany m. in. z telenoweli "Tylko miłość". - Gdybym chciał je świętować, musiałbym urządzić w domu imprezę sylwestrową, a to raczej niemożliwe. Wolę nie zapraszać do siebie zbyt wielu ludzi jednocześnie, bo potem mógłbym nie poznać własnego mieszkania.

Czasami po północy przyjaciele przypomną sobie o moich urodzinach i śpiewają "Sto lat". To bardzo miłe. Nieraz podczas sylwestrowej zabawy, między kolejnymi toastami, dostaję też prezenty.

Dwa lata temu bliska osoba ofiarowała mi trzy złote kolekcjonerskie karty z "Gwiezdnych Wojen". Są bardzo efektowne, wyglądają trochę jak rzeźba.
W sumie jestem w dobrej sytuacji, bo - od końca listopada, gdy mam imieniny, aż do stycznia - cały czas dostaję prezenty. Czekam na ten moment 11 miesięcy.
Spotkałem dość dużo osób, które urodziły się 1 stycznia. Choćby Anię Bąk, moją koleżankę ze szkoły podstawowej. Żeby było śmieszniej, zawsze figurowałem na liście w dzienniku jako pierwszy, a ona - druga. Z kolei teraz gram w spektaklu z Olgą Borys, która też urodziła się pierwszego dnia roku.

Ewa Kasprzyk

Witold Pyrkosz
Witold Pyrkosz

Ewa Kasprzyk

Przyszłam na świat o godzinie 21.00 - zdradza Ewa Kasprzyk. - W domu odbywało się akurat przyjęcie noworoczne. Mama miała urodzić mnie później. W pewnym momencie ktoś opowiedział kolejny kawał, a ona poczuła, że zaraz będzie rodzić. Babcia wyprosiła większość gości, a ja urodziłam się w wielkim drewnianym łożu. W komfortowych warunkach. Przyszła matka chrzestna, która wzięła mnie na ręce i zakręciła jednego z licznych loków na mojej głowie, powiedziała: "Będzie artystka!". Taki jest przekaz rodzinny. Często w dniu urodzin o 21.00 myślę, że pojawiłam się na świecie o tej godzinie i próbuję odtworzyć tę sytuację. Nabrało to szczególnego znaczenia, gdy sama zostałam matką.

1 stycznia jest dla mnie rewelacyjną datą. Mam urodziny na początku roku, a potem żyję na kredyt. Zaczynam się starzeć dopiero w grudniu. Jest tylko jeden minus. W Wigilię są moje imieniny, potem sylwester i oczekiwanie na Nowy Rok. Wszystko się kumuluje. Ale może to i lepiej: przynajmniej się nie rozdrabniam!

Nie organizuję przyjęć urodzinowych, bo wszyscy są skacowani i nikt nie myśli o jedzeniu. Dlatego przez wiele lat, aż do momentu, gdy nabawiłam się kontuzji, urządzałam urodziny na stoku. Zawsze przygotowywałam na szczycie tort ze śniegu, zapalałam świeczki, wypijałam szampana, a potem zjeżdżałam na nartach. Z kolei zabawy sylwestrowe, na których byłam, zazwyczaj kończyły się na składaniu życzeń noworocznych. Po północy królowałam ja! Na jednej z imprez orkiestra góralska grała tylko dla mnie.

Witold Pyrkosz

Witold Pyrkosz

Tak naprawdę urodziłem się w Krasnymstawie 24 grudnia 1926 roku - ujawnia Witold Pyrkosz. - Po dwóch miesiącach przeniosłem się z mamą do Lwowa, jej rodzinnego miasta. Babcia nie chciała, żebym tracił rok i podała w urzędzie, że przyszedłem na świat pierwszego stycznia 1927 roku, oczywiście we Lwowie. Takie data i miejsce urodzenia do dziś widnieją we wszystkich moich dokumentach. W ten sposób chciała mnie ustrzec przed wojskiem. Ostatecznie nie zostałem żołnierzem dzięki szkole aktorskiej. Miałem za to o rok później emeryturę

Nie zapadła mi w pamięć żadna impreza urodzinowa, bo w mojej rodzinie obchodzimy jedynie imieniny. Czasami 1 stycznia ktoś złoży mi życzenia. To wszystko. Pamiętam za to mój chrzest. Miałem kilka lat. Niestety, ksiądz uznał, że rodzice powinni mnie przyprowadzić zdecydowanie wcześniej i odprawił nas z kwitkiem. Tata podszedł i powiedział: "Chodź synku, pójdziemy do rabina". Proboszcz złapał nas na schodach i uratował mnie od obrzezania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska