Nie ma dobrych wujków

Marek Słabiński nie wie jeszcze, ile pieniędzy uzbiera na kampanię wyborczą. Zapewnia, że na pewno nie przekroczy 39 tys. zł, czyli sumy, którą w Inowrocławiu zgodnie z ordynacją może zebrać. Ma listę sponsorów, osób prywatnych. Ich nazwisk nie chce podać. - Nie mam upoważnienia, by publikować je w gazecie - mówi. Ryszard Brejza zamierza prowadzić kampanię głównie za swoje pieniądze. Ma jednego sponsora, który wsparł go kwotą 2 tys. zł. Jego nazwiska również nie poznamy.

Nie ma dobrych wujków

Mirosław Mendelewski do tej pory wydał 2 tys. zł. Na tę sumę złożył się on oraz dwóch innych kandydatów na radnych. - Nie przewiduję żadnych dodatkowych sponsorów. Nie mam dobrych wujków - mówi. Janusz Radzikowski wydał już 4 tys. zł, wyda kolejne 2 tys. Na kampanię zrzuciła się jego rodzina. Z pomocy sponsorów nie chce korzystać, choć jak twierdzi sami pukają do jego drzwi. - Odmawiam. Po wyborach oczekiwaliby ode mnie wdzięczności - zdradza. Podobnego zdania jest Marcin Wroński: - Polityka powinna być czysta. Kampania powinna być prowadzona za swoje pieniądze albo wcale. On do tej pory wydał kilka tysięcy zarobionych przez siebie złotych.

Mercedes i reklama

Stanisław Kwiatkowski nie wie, ile ostatecznie wyda na promocję własnej osoby. Finansowo wspiera go jedynie rodzina. - Komitet wyborczy nie ma środków. Sami musimy sobie radzić - mówi. Janusz Kiszka na kampanię wyłoży z własnej kieszeni około 5 tys. zł. Jacek Olech do tej pory też tyle wyciągnął ze swojego portfela. Obaj zgodnie twierdzą, że z pomocy sponsorów nie będą korzystać. Również około 5 tys. zł wydał Jan Koziorowski. Są to pieniądze pochodzące ze składek jego i kandydatów na radnych. - Nie planujemy robić hucznej kampanii. Wychodzimy z założenia, że mercedes nie musi się reklamować.