Rozmawiał ADAM WILLMA [email protected]

    Gazeta Pomorska

    Aktualizacja:

    Gazeta Pomorska

    Rozmowa z prof. TOMASZEM NOWAKOWSKIM, historykiem z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy
    - Nic nie zapowiadało, że królowanie Kazimierza Wielkiego zakończy się w tak dobrym stylu. Nie dość, że jedynak, to jeszcze maminsynek.
    - Niezupełnie, Kazimierz miał starszych braci, ale obaj zmarli tak wcześnie, że Kazimierz nie mógł ich pamiętać. Był więc jedynym synem, ale miał przecież siostry. Matka Kazimierza - Jadwiga pochodząca z książąt wielkopolskich była jedyną żoną Łokietka, co w tamtym czasie było zjawiskiem rzadkim.

    - Kazimierz monogamistą nie był. Chłopak co prawda przystojny i postawny, ale dowody męskości wolał dawać w łożu, a nie na polu bitwy.
    - Tak się w literaturze zwykło spoglądać na młodość Kazimierza. Ojciec bardzo obawiał się o jedynego syna, który pozostał przy życiu i robił wszystko, aby uchronić go od niebezpieczeństw. A co do matki - po śmierci Łokietka Kazimierz popadł z nią w konflikt. Chodziło o Annę Litwinkę, która miała być koronowana razem z Kazimierzem. Jadwiga zaprotestowała twierdząc, że to ona jest jedyną królową.

    - Tak to z teściowymi bywa.
    - Nie można wykluczyć, że powodowała nią zazdrość wobec młodej synowej. W końcu jednak rywalizację wygrała Anna. Jadwiga wstąpiła do klasztoru.

    - Jak było naprawdę z tchórzostwem Kazimierza? Tak piszą plotkarze z epoki.
    - Rzecz dotyczy bitwy pod Płowcami, kiedy to młody Kazimierz wystąpił jako dowodzący częścią armii. Do bitwy doszło dość przypadkowo, a jej przebieg był bardzo chaotyczny. Krzyżacy uderzyli na dowodzone przez Kazimierza rycerstwo krakowskie, które doszczętnie rozbili. Są informacje o licznych wybitnych rycerzach krakowskich i sandomierskich, którzy polegli w tej bitwie. Gdyby Kazimierz nie uciekł, zapewne zginąłby lub dostał się do niewoli. W czasie wojny polsko-krzyżackiej, w obliczu decydujących starć, wysłano Kazimierza na Węgry, gdzie wsławił się czynem niechlubnym...

    - Dokonując gwałtu na córce węgierskiego możnowładcy. Wstyd...
    - Wiele legend krąży na ten temat. Zapewne doszło do takiego wydarzenia, bo zakończyło się ono dyplomatycznym skandalem. Cóż, Kazimierz miał słabość do kobiet. Ale wiadomości o jego licznych romansach pochodzą dopiero z okresu rozpadu małżeństwa z Adelajdą Heską.

    - To była druga w kolejności żona. I wcale nie ostatnia.
    - Pierwsza żona zmarła w młodym wieku. Druga - Adelajda Heska była - jak byśmy to dziś powiedzieli - agentką Luksemburgów, stąd małżeństwo po kilkunastu latach rozleciało się.

    - Adelajda do śmierci była żoną króla...
    - Co nie przeszkodziło Kazimierzowi ożenić się po raz kolejny. Starania o unieważnienie małżeństwa trwały długo i okazały się bezskuteczne. Kazimierz miał przy tym pecha, bo Adelajda żyła dłużej niż on i nie zgadzała się na żadne pertraktacje rozwodowe. Swoje zrobiły też rozgrywki polityczne, dzięki którym przekonano papieża, aby małżeństwa nie unieważniał. Dlatego niektóre głośne romanse Kazimierza mogły wynikać stąd, że król chciał wywrzeć presję psychiczną na Adelajdzie i przekonać ją, że nie ma szans na powrót. Ten argument jednak nie zadziałał, więc dokument sfałszowano.

    - Ładne rzeczy - król, którego wizerunek zdobi 50-złotowy banknot fałszerzem!
    - Rzeczywiście, ludzie z otoczenia króla sfałszowali dokument papieski. Kazimierz udawał oczywiście, że wierzy w tę mistyfikację i wziął ślub z Jadwigą Żagańską.

    - Zaraz, a Krystyna Rokiczanka?
    - Krystynie tylko wydawało się, że jest żoną króla. Dziewczyna była w owych czasach znaną pięknością i Kazimierz obiecywał jej złote góry. Urządzono nawet ślub, podczas którego opat tyniecki przebrany za biskupa poprowadził ceremonię. Chyba jednak nie można tego ślubu uznać za ważny. W każdym razie Krystyna szybko straciła zainteresowanie króla. Ale żeby już nie wieszać psów na królu dodajmy, że kolejne małżeństwo, z Jadwigą, traktował bardzo poważnie.

    - Ale znowu nie wyszło tak, jak by sobie tego życzył.
    - Sprawa się zagmatwała, bo z małżeństwa narodziły się tylko córki. Są informacje o synu z nielegalnego związku, ale niesprawdzone.

    - Jakby tego było mało, to po ojcu odziedziczył Kazimierz wielki polityczny bałagan.
    - Władysław Łokietek był na pewno człowiekiem wielkiego ducha, ale politykiem słabym. W 1333 roku pozostawił synowi Polskę - jak piszą niektórzy historycy - wręcz na skraju przepaści. Kraj był bardzo okrojony i prowadził wojny prawie z wszystkimi sąsiadami. Jednym z wrogich państw był rosnący w siłę zakon krzyżacki, drugim - potężne w tamtym czasie Czechy.

    - Specjalistą od wojaczki Kazimierz raczej nie był.
    - Różnił się w tym względzie od ojca, który był człowiekiem niesłychanie walecznym, we wszystkich bitwach uczestniczył osobiście i wykazywał się wielką odwagą. Kazimierz takiej rycerskiej natury nie miał, ale zdarzało mu się osobiście prowadzić atak. Nie był więc takim tchórzem, jakim go malowali Krzyżacy. Okazał się za to znakomitym politykiem. Pozostawił Polskę jako silne i duże mocarstwo środkowoeuropejskie, które nie wojowało z żadnym sąsiadem.

    - Kazimierz zdobywszy Ruś Kijowską skupił się nie na wojowaniu, ale na interesach, a do tego miał nie lada głowę.
    - I dlatego "pozostawił Polskę murowaną" - w tym powiedzeniu jest dużo prawdy. Nawet Mysia Wieża króla Piasta została zbudowana właśnie przez Kazimierza. Nic dziwnego, że już za życia zwano go "Wielkim".

    - Pierwsze chronione prawem drzewa to również pomysł Kazimierza.
    - Ale przede wszystkim zainteresowało Kazimierza górnictwo. Nie bez powodu - każdy władca cierpiał na niedostatek gotówki. Jednym ze sposobów na ten problem było poszukiwanie kruszców. Nawet w akcie lokacyjnym Bydgoszczy znajduje się zapis pozwalający wójtom poszukiwać kruszców w Brdzie, pod warunkiem oddania jednej trzeciej znaleziska królowi.

    - Skoro już jesteśmy nad Brdą - to od Kazimierza Wielkiego datują się bydgosko-toruńskie antagonizmy.
    - Niektórzy uczeni uważają, że Bydgoszcz miała w zamyśle Kazimierza stanowić przeciwwagę dla krzyżackiego Torunia. Według mnie, rolę Bydgoszczy w tamtym czasie ocenia się przesadnie. Początkowo było to miasteczko bardzo małe i z Toruniem bez wątpienia równać się nie mogło. W Toruniu na pewno Kazimierz nie był władcą lubianym. Było to miasto krzyżackie z niemieckim mieszczaństwem. Toruń korzystał z przynależności do Państwa Zakonnego poprzez doskonałe zachodnie kontakty Krzyżaków. Kazimierz postawił barierę miastom wówczas zagranicznym, głównie Wrocławiowi, ale i Toruniowi. Najbardziej znany jest konflikt króla z Wrocławiem. Kazimierz odpowiedział kupcom wrocławskim, którym marzyły się rynki ruskie, że zdobył Ruś swoimi ludźmi, więc korzystać z tego będą mieszczanie polscy. Kupcom wrocławskim Kazimierz nigdy nie pozwolił na przejazd, a torunianom - gdy dbał o dobre stosunki z Krzyżakami - zezwalał jedynie na ograniczone formy handlu, ale na różne sposoby utrudniał im życie. Krzyżacy zresztą też utrudniali żeglugę do Gdańska polskim kupcom.

    - Z upodobaniem Kazimierz budował nowe miasta.
    - I często nadawał im swoje imię. To były bardzo udane inwestycje, które pod koniec życia Kazimierza zaczęły już przynosić zyski. Ogólnie stworzył Kazimierz państwo dobrze się rozwijające. Poddani odczuwali to i już pod koniec jego rządów obawiali się, czy następca króla będzie potrafił go zastąpić.

    - Słusznie przeczuwali - intrygi na dworze zaczęły się już pod koniec życia Kazimierza - bo Kazimierz odszedł bez potomka.
    - Ale jednak zadbał o przyszłość państwa, stawiając na Ludwika Węgierskiego - swojego siostrzeńca.

    - Choć gdyby kierował się sercem, wybrałby kogo innego.
    - Oczywiście - Kaźka, ulubionego wnuka, którego w 1369 roku adoptował. Z Kaźkiem również wiąże się pewna intryga, ponieważ za jego kandydaturą opowiadali się Luksemburgowie. Król postawił na Ludwika z węgierskich Andegawenów, ale Ludwik był człowiekiem chorowitym i bezpotomnym. Być może więc Kazimierz przewidywał, że zastąpi go Kaźko. Może i dobrze, że tak się nie stało, bo dalsze losy Kaźka pozwalają twierdzić, że nie był to władca wybitny, a i jego żywot nie był długi. Gdyby osiadł na polskim tronie, zapewne rzuciłby Polskę w ramiona Luksemburgów, co na pewno nie spodobałoby się małopolskim możnowładcom. Wszystko to były jednak odległe plany, ponieważ król, mimo 60 lat na karku, miewał się dobrze. A zmarł...

    - ...w sposób nie licujący z majestatem władcy.
    - Podczas polowania spadł z konia i złamał sobie nogę. Gdy leżał w łóżku dopadło go zapalenie płuc, z którego może i by wyszedł, gdyby posłuchał lekarzy. Ale Kazimierz słuchał tylko tych, którzy mówili mu to, co chciał słyszeć. Gdy więc zapragnął łaźni, na próżno mu odradzano. Zapalenie płuc się zaostrzyło i, przebywszy drogę do Krakowa, król wyzionął ducha.

    Czytaj treści premium w Gazecie Pomorskiej Plus

    Nielimitowany dostęp do wszystkich treści, bez inwazyjnych reklam.

    Najnowsze wiadomości

    Zobacz więcej

    Najczęściej czytane

    Wideo