Przeszukanie prowadzą policjanci z Centralnego Biura Śledczego i prokurator z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Zabezpieczyliśmy materiały i przesłuchaliśmy świadków - powiedział wczoraj rzecznik komendanta głównego policji Zbigniew Matwiej.
Wyjaśnił, że zabezpieczono różne dokumenty, nośniki danych informatycznych, a także przesłuchano w charakterze świadków kilka osób.
Przeszukania są związane ze śledztwem prowadzonym przez warszawską Prokuraturę Okręgową. Mają one związek z aferą korupcyjną w Ministerstwie Finansów.
- Pan prezes Stokłosa nie będzie rozmawiał z dziennikarzami - powiedział wczoraj rzecznik prasowy Stokłosy Marek Barabasz.
W maju prokurator krajowy Janusz Kaczmarek potwierdził, że w jednym z wątków badanych przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie, w związku z rozbiciem korupcyjnego układu w Ministerstwie Finansów pojawia się nazwisko Stokłosy.
W maju poinformowano o rozbiciu przestępczego układu w Ministerstwie Finansów; układ przez lata działał na styku biznesu, urzędników i przestępców. Zatrzymano siedmiu podejrzewanych o korupcję urzędników resortu. Według śledczych, mieli oni tworzyć w ministerstwie w latach 1994-2004 przestępczy układ, który za łapówki załatwiał uszczuplenia podatkowe dla firm. Grozi za to nawet do 12 lat więzienia.
Wczoraj pokrzywdzeni zorganizowali przed komendą policji w Pile pikietę przeciwko ujawnieniu przez policję danych osobowych osób, które interweniowały w sprawie nie- prawidłowości w funkcjonowaniu zakładów należących do Stokłosy. Przed siedzibą policji zebrało się 20 osób, które pikietowały przez godzinę. Miały ze sobą transparenty: "Czy policja donosi Stokłosie?" oraz "997 - telefon zaufania?".
- Domagamy się wyjaśnienia sprawy i ukarania winnych. Dodatkowo chcemy, aby poszkodowani zostali przeproszeni - powiedziała organizatorka pikiety Irena Sienkiewicz ze Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej.
Według protestujących, to z policji miały się wydostać dane osób, które dzwoniły z prośbą o interwencję w związku z odorem, który wydobywał się z zakładów utylizacji odpadów w Śmiłowie, należących do byłego senatora. Listę z nazwiskami osób interweniujących w tej sprawie otrzymali radni powiatu pilskiego oraz dziennikarze jednego z ogólnopolskich tygodników. Lista ta miała trafić też do rąk Henryka Stokłosy.
- Naszym zdaniem złamano tu ustawę o ochronie danych osobowych oraz ustawę o policji, która w tym wypadku nie chroni dostatecznie obywateli - dodała Sienkiewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?