Czym ta umowa obrodzi?

Władze Grudziądza cieszą się, że pozyskały kolejnego inwestora. A plantatorzy boją się, że wyrośnie im u boku konkurencja i na tym stracą.

Klamka zapadła:

list intencyjny z firmą ukraińską z Doniecka został podpisany w grudziądzkim ratuszu.

Ukraińcy zamierzają stworzyć w Grudziądzu plantację pomidorów, które - tak przynajmniej deklarują - będą wysyłać do marketów w swoim kraju i nie staną się dla naszych plantatorów zagrożeniem. Obiecują, że zatrudnią 150 osób.

Przeciwko budowie kombinatu ogrodniczego w Grudziądzu jest m.in. Zarząd Powiatowy Polskiego Stronnictwa Ludowego, który już w ubiegłym miesiącu stanowczo protestował przeciwko tej inwestycji. Prezes ZP ZSL Edmund Korgol ostrzega: - W Grudziądzu i okolicach są setki szklarń i tuneli foliowych, w których uprawia się warzywa, w tym także pomidory. Nowy, duży kombinat spowoduje upadek wielu małych gospodarstw ogrodniczych, dających utrzymanie tutejszym mieszkańcom. I bez zagranicznej konkurencji jest im trudno. Jako partia ludowa, będziemy ich bronić.

Niepokoją się przede wszystkim sami grudziądzcy plantatorzy. Zachodzą w głowę, dlaczego Ukraińcom u nas opłaca się uprawiać warzywa, skoro koszty pracy tańsze są właśnie na Ukrainie? Wiele firm zachodnich i polskich tam się lokuje, bo są niższe koszty produkcji...

Bez paniki

- Nie bójmy się na zapas - _uspokaja Joanna John-Błażyńska, kierownik Wydziału Promocji i Rozwoju Urzędu Miejskiego. - _Mamy deklarację ukraińskiej firmy, że warzywa będzie wysyłać na rynki wschodnie, głównie na Ukrainę. Poza tym musimy być poważnym partnerem dla każdego inwestora, a z Ukraińcami już dopięliśmy sprawę dzierżawy terenu. Zarobi też grudziądzki OPEC, od którego ukraińscy inwestorzy otrzymają ciepło do ogrzania obiektu.