Przedszkola dla wybranych?

     - Jak to? U nas w gminie przedszkola nie ma, ja pracuję w mieście, więc wygodnie byłoby mi odwozić dziecko do Rypina. A teraz co? Przecież za 50 złotych miesięcznie nikt mi dziecka nie będzie pilnować, a nie stać mnie, żeby więcej płacić - skarżyła się zbulwersowana kobieta.
     Okazuje się, że w rypińskich przedszkolach obowiązuje zasada nie przyjmowania dzieci spoza miasta. Są jednak wyjątki.
     - Gmina Rypin nie podpisała z nami porozumienia i nie zgodziła się płacić za "swoje" dzieci - tłumaczy skarbnik miasta Violetta Szkopańska. - Organizacja przedszkola to zadanie własne gminy. My swoje placówki finansujemy z budżetu, więc chcemy, by gminy się dokładały. Oczywiście, w przypadku jednego dziecka wydaje się, że nie powinno być problemu. Ale jeżeli odstąpimy od zasady w tym jednym przypadku, pojawią się kolejne mamy i już koszty będą wzrastać. Zwrócę uwagę też na to, że na przykład gmina Osiek płaci nam za dzieci z jej terenu. I w tym przypadku nie ma żadnych problemów z przyjęciem do przedszkola.
     _Przewodniczący Rady Gminy Rypin Piotr Pawłowski przyznaje, że sprawa dotowania przedszkolaków z gminy była poruszana, ale skończyła się w zasadzie na niczym:
     - _Pamiętam, że był problem prawny z przekazywaniem pieniędzy. Poza tym jestem zdania, że przyjęcie dzieci z okolicznych wsi do miejskich przedszkoli to dobry interes dla miasta. Bo przecież one w przyszłości pójdą do szkół w Rypinie, a za nimi subwencja. Jeżeli jednak ten temat powrócił i jest społecznie ważny, to podejmę działania zmierzające do uregulowania tego problemu.
     Rozwiązanie kwestii to po prostu podpisanie międzygminnego porozumienia, w którym gmina Rypin deleguje wykonanie zadania własnego, czyli prowadzenia przedszkola, na miasto. Czekamy na efekty.