Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znałem majora Żychonia

HANKA SOWIŃSKA
Mieczysław Staszak (obecnie i sprzed 66 laty) bardzo interesuje się historią Polski, a przede wszystkim II wojną światową
Mieczysław Staszak (obecnie i sprzed 66 laty) bardzo interesuje się historią Polski, a przede wszystkim II wojną światową Wojciech Wieszok
Gdy w "Pomorskiej" przeczytał o przedwojennym, polskim wywiadzie i szefie Ekspozytury nr 3 Oddziału II Sztabu Głównego, odżyły wspomnienia: - Znałem majora Żychonia - zdradził nam Mieczysław Staszak z Kotomierza.

Pochodzi z Inowrocławia. Mimo 88 lat ma fenomenalną pamięć. Wymienia nazwiska dowódców, kolegów z plutonu wartowniczego i pracowników bydgoskiej Ekspozytury nr 3.

Podawał mi rękę

- Służyłem w Bydgoszczy w plutonie wartowniczym. Moim dowódcą był kpt Karol Waguła, Ślązak z pochodzenia. Wraz z kolegami ochraniałem m.in. siedzibę dowództwa 15. dywizji piechoty i Pomorskiej Brygady Kawalerii, która znajdowała się na rogu ul. Czartoryskiego i ul. Focha oraz Ekspozyturę nr 3. Stąd miałem okazję poznać Jana Henryka Żychonia, legendarnego szefa tej jednostki wywiadowczej. Major nie tylko pracował w gmachu przy ul. Poniatowskiego (róg Powstańców Wielkopolskich), ale tam również mieszkał - wspomina Staszak.
Służbę wartowniczą w Ekspozyturze pełnił kilka razy w tygodniu. - Major Żychoń, choć piastował tak wysokie stanowisko, zauważał prostych żołnierzy. Kiedy schodził do biura, zawsze podawał rękę na powitanie, pytał, jak się czujemy - opowiada Mieczysław Staszak.

Znałem majora Żychonia

Pluton wartowniczy, w ktorym służył Mieczysław Staszak, na ćwiczeniach w okolicach Grudziądza, 1938 r.

Dezerterzy i bandyci

Pewnego razu przyprowadzono niemieckiego dezertera; złapano go w okolicach Grudziądza. - Wydostali od niego informacje, które mogły interesować polski wywiad. Potem umieścili go w jakiejś firmie. Dali też w mieście pokoik. Oczywiście, przez cały czas pozostawał pod dyskretną "opieką" ludzi z Ekspozytury.
Pewnej nocy trójka policjantów przyprowadziła jakiegoś człowieka. Wtedy dyżur miał por. Bazali. - Bardzo się przestraszył tego osobnika. "Panie żandarm. To jest bardzo niebezpieczny bandyta" - wołał do mnie porucznik. Sam się trząsł i mnie napędził strachu. Poprosiłem policjantów, by zeszli ze mną do piwnicy i tam umieścili zatrzymanego. W Ekspozyturze nie było specjalnego aresztu. Tę rolę pełniło pomieszczenie, do którego prowadziły drzwi z dykty. Bez wielkiego wysiłku można je było wyważyć - wspomina pan Mieczysław.
W piwnicy mieściła się też kotłownia, w które palono dokumenty. Mieczysław Staszak pamięta, że w czasie niszczenia akt zawsze obecni byli żołnierze z 62. pułku piechoty. - Wiadomo, w wywiadzie nawet pojedynczy świstek papieru może mieć kolosalne znaczenie - konstatuje.
Nocą wartownicy korzystali z dyżurki. Z tego pomieszczenia Mieczysław Staszak zapamiętał... odbiornik radiowy. - Cudowny wynalazek. Uprzyjemniał nam służbę. Mogliśmy też czytać, ale ile można było ślęczeć nad książką - śmieje się.
Doszedłem do Modlina

W plutonie wartowniczym był do marca 1939 r. Wtedy przeniesiono go do Torunia, na lotnisko przy IV Pułku Lotniczym. Gdy wybuchła wojna znalazł się w oddziale dyspozycyjnym przy dowódcy armii "Pomorze", gen. Władysławie Bortnowskim.
- Wraz z dwoma żandarmami stanąłem na moście drogowym, od strony Podgórza. Był rozkaz, by oddziały, które wycofują się w kierunku Włocławka i Warszawy, kierować do fortów.Tam było dowództwo i na nowo organizowało wojsko - opowiada.
Kiedy w końcu chciał dołączyć do swojego oddziału, okazało się, że wojsko opuściło już Toruń. Gonił swoich, a jednocześnie nie przestawał pełnić służby. - Do nas należało kierowanie ruchem, by umożliwić przemarsz wycofującym się wojskom. 17 września nie wiedzieliśmy o sowieckiej agresji, ale Niemcy nasilili bombardowania. Pod Sannikami widziałem zabitą dziewczynkę, obok leżał żołnierz bez głowy.
W jednej z potyczek w Puszczy Kampinoskiej został ranny. Trafił do Modlina. W twierdzy pozostawał aż do jej kapitulacji 29 września 1939 r.

***

MJR JAN HENRYK ŻYCHOŃ

Ekspozytura nr 3 Oddziału II Sztabu Głównego powstała w Bydgoszczy w 1930 r. Do wybuchu II wojny kierował nią mjr Jan Henryk Żychoń. Dziś historycy mówią, że był to jeden z najzdolniejszych oficerów polskiego wywiadu. Jego pomysłem była m.in. akcja "Wózek", polegająca na wydostaniu z niemieckich pociągów poczty, kopiowaniu jej i podrzucaniu do wagonu. Mjr Żychoń został ciężko ranny 17 maja 1944 r. pod Monte Cassino. Zmarł następnego dnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska