Już nie "Pomorze"

     Kuratorowi "Pomorza", wyznaczonemu w styczniu przez sąd, nie udało się doprowadzić do walnego zebrania członków i wyborów nowych władz organizacji. - O braku takiej możliwości poinformowałem prezydenta Grudziądza - _mówi Wojciech Karaszewski, kurator Stowarzyszenia.
     Aby walne zgromadzenie, a tym samym wybory nowych władz Stowarzyszenia, mogły się odbyć, o terminie zebrania trzeba listami poleconymi poinformować wszystkich 1,2 tys. członków organizacji. To kosztuje, a pieniędzy w kasie Stowarzyszenia nie ma. Bo składki płacą nieliczni. - Kto nie płaci składek, może być skreślony z listy członków, ale o takim zamiarze również trzeba każdego poinformować _- mówi Karaszewski. W tej sytuacji nie pozostało mu nic innego jak tylko rozłożyć ręce.
     Pismem kuratora zajmują się teraz prawnicy Urzędu Miejskiego. Rozważają możliwość skierowania wniosku do sądu o rozwiązanie Stowarzyszenia "Pomorze". Jeśli sąd poprze wniosek, organizacja przestanie istnieć.
     Wojciech Karaszewski był już drugim kuratorem przejmującym władzę w "Pomorzu". Pierwszy raz nadzór nad organizacją nałożono w 1998 roku, kiedy to w atmosferze skandalu, stawiając zarzuty defraudacji pieniędzy, z "Pomorza" wyrzucono, założyciela stowarzyszenia, Zbigniewa C. Kuratorem była wówczas Barbara G., która po walnym zebraniu członków organizacji, została wybrana szefową "Pomorza". G. wygrała także następne wybory, które... zostały unieważnione z powodów formalnych. Wówczas władzę przejął kurator Karaszewski.
     Niegdyś Stowarzyszenie "Pomorze" próbowało pomagać bezrobotnym w znalezieniu pracy, organizowało pomoc prawną dla swoich członków. Utrzymywało się m.in. z miejskiej dotacji, która została cofnięta, bo była "niejasno rozliczana".
     **