Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Łęgu rozpadła się rada sołecka. Członkowie ustąpili, bo mieli pretensje do sołtysa

(KL)
Sołtys Łęga Janusz Smoleń wręcza podziękowania i bombonierki Jarosławowi Babińskiemu i Ewie Reszce
Sołtys Łęga Janusz Smoleń wręcza podziękowania i bombonierki Jarosławowi Babińskiemu i Ewie Reszce Anna Klaman
Skład rady sołeckiej uzupełniono z trudem.

8 sierpnia na święcie "Łęskie Kapuśniaki" sołtys Janusz Smoleń otrzymał rezygnacje czterech członków rady sołeckiej: Zbigniewa Gołoty, Jarosława Babińskiego, Andrzeja Koseckiego i Ewy Reszki. Powód: względy osobiste.

Już od początku wtorkowego zebrania atmosfera była ciężka. W porządku obrad było uzupełnienie składu rady sołeckiej, a Zbigniew Sapiński wytknął, że zebranie nie było prawidłowo zwołane, bo na tablicy ogłoszeń odpowiednia informacja pojawiła się dopiero w ubiegły piątek, a nie siedem dni przed, jak należy. To był pierwszy przytyk do sołtysa, bo to on wiesza te ogłoszenia.

Długo dyskutowano, czy zebranie w takim razie powinno się odbyć. Ostatecznie łężanie uznali, że tak. Argument - gdyby ogłoszenie było wzorcowe, to i tak więcej osób na sali by nie było. Wzięto też pod uwagę głos burmistrz Jolanty Fierek, że komunikat o zebraniu opublikowano na lokalnym portalu.

Przez godzinę próbowano dokooptować nowych członków do rady. Miało to wymiar komediowy ze śmiechami, gdy wywoływano obecnych po nazwisku. - Marek, ty chcesz? Też nie! - tak przekrzykiwano się co chwilę.

Kilka głosów z sali: - To dobrze płatna fucha! - ironizowano. - To jest na odpier... - namawiano i tak. - Może zapytamy sołtysa, dlaczego nie ma chętnych.

W końcu udało się skompletować nową radę. Nowi członkowie to: Marcin Stefaniak, Stanisław Juchniewicz, Andrzej Górnowicz oraz Stanisław Ważyński. Sam sołtys Janusz Smoleń zaskoczył czterech byłych członków rady, wręczając im podziękowania i bombonierki. Ci je przyjęli, ale szybko otworzyli i poczęstowali uczestników zebrania.
Oczywiście udało się też podzielić budżet na przyszły rok, choć nie obyło się bez zgrzytów, bo interesy łężan bywają rozbieżne. Przed 22 głos zabrali ustępujący członkowie. - To, że zrezygnowałem, nie oznacza, że nic nie będę robił - mówił Jarosław Babiński. - Znacie mnie, wiecie, że lubię działać. Ale nie lubię patrzeć na coś, co jest marnowane.

Ewa Reszka powiedziała wprost, co ją bolało. - Osobiście nic nie mam do sołtysa, ale ostatnimi czasy trudno było o współpracę. By odbyło się zebranie, musiałam dzwonić sama, a później przychodził SMS, że zebranie jest dzisiaj o danej godzinie. Gdyby nie było naszych kontaktów, sołtys nic by nie robił. A ja chcę działać, więc będę, tyle że teraz w kole gospodyń wiejskich.

Sołtys publicznie nie odniósł się do ostrych słów. Zapytany, powiedział, że - owszem - skoro jest taka atmosfera - niech będzie, że wszystko jest jego winą. - Tak, zdarzało się, że nie odbierałem telefonu - jak byłem za granicą, byłem chory, czy niosłem akurat akwarium - mówił. - Ale to jest teraz tak, że niektórzy myślą, że sołtys musi być z telefonem niemal na uwięzi jak pies na łańcuchu.

Unikał komentarzy, ale stwierdził, że mimo okrojonego składu rady łężanie na dożynkach zaprezentowali się świetnie. Poparło go kilka osób przysłuchujących się rozmowie. Uznali, że zarzuty do sołtysa to takie ludzkie czepianie się.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska