Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli nie wiatraki to co? Rozmowa z Katarzyną Michałowską-Knap z Instytutu Energetyki Odnawialnej

Katarzyna Hejna [email protected]
Energia odnawialna. Wyznaczenie odległości w jakiej można zbudować elektrownie wiatrowe tworzy zbędne bariery dla inwestorów
Energia odnawialna. Wyznaczenie odległości w jakiej można zbudować elektrownie wiatrowe tworzy zbędne bariery dla inwestorów nadesłane
- Od czasu do czasu, pojawiają się doniesienia o rzekomym występowaniu tzw. "syndromu turbin wiatrowych". Jednakże rzadko wspomina się o tym, że niezależne badania medyczne, które zostały przeprowadzone w celu weryfikacji tych tez nie stwierdziły istnienia takiego - mówi Katarzyna Michałowska-Knap z Instytutu Energetyki Odnawialnej w Warszawie.

"Ster na Bydgoszcz" - zobacz jakie atrakcje czekają na gości podczas wodnego festiwalu

- Marszałek województwa kujawsko-pomorskiego wydał niedawno zalecenia dotyczące zasad stawiania elektrowni wiatrowych (np. dopuszcza budowanie ich w odległości min. 1000 m od zabudowy i 10 km od osi rzek: Wisły, Noteci, Drwęcy, Brdy). Inwestorzy wiatrowi twierdzą, że są bardzo restrykcyjne i w praktyce zablokują tego typu przedsięwzięcia. Czy te obawy są uzasadnione?

- Nie wiem, czym się kierował marszałek wyznaczając właśnie takie odległości. Na pewno nie wynikają one z analiz o charakterze technologicznym - oddziaływania turbiny wiatrowej w konkretnej lokalizacji nie można wprost przełożyć na ścisłe odległości. Wyznaczenie odległości w jakiej można zbudować wiatrak tworzy jedynie zbędne bariery inwestycyjne i eliminuje dużą ilość terenów z rozwoju energetyki wiatrowej. Być może to rozwiązanie jest wygodne dla urzędników, bo nie muszą wówczas rozwiązywać problemów szczegółowych, które mogą się pojawić w przypadku takiej inwestycji. Wystarczy tylko, że sprawdzą odległości. Ale może to doprowadzić do tego, że farmy wiatrowe nie będą powstawały w tym regionie.

Stosowanie ostrych kryteriów będzie miało wpływ głównie na firmy lokalne - duże firmy deweloperskie znajdą inne lokalizacje w regionach podchodzących do energetyki odnawialnej bardziej pozytywnie. Stracą natomiast przedsiębiorcy lokalni, małe firmy wykonawcze, które mogłyby zarobić na etapie budowy farm wiatrowych, rolnicy dzierżawiący grunt pod elektrownie, a także samorządy, dla których wpływy z tytułu podatku od nieruchomości od turbin wiatrowych mogłyby stanowić znaczącą pozycję w budżecie.

Przykładem takiego wylania dziecka z kąpielą są Czechy. Wprowadzono tam wiele obostrzeń na skalę podobna jak w Kujawsko-Pomorskiem np. nie wolno było budować elektrowni wiatrowej w ściśle określonej odległości od dróg, zamków itd. W rezultacie nie można było zbudować jej praktycznie nigdzie, a już w szczególności w miejscach, gdzie były dobre zasoby wiatru. I w Czechach energetyka wiatrowa się nie rozwija. Ostre ograniczenia są wygodne dla decydentów, ale nie mają żadnego naukowego uzasadnienia

Na podstawie jakich kryteriów należy więc decydować o tym, gdzie elektrownie wiatrowe można stawiać?
- Jako instytut uważamy, że są dwie możliwości. Albo nie powinno się wprowadzać żadnych obostrzeń odległościowych. Tylko rozpatrywać każdą farmę wiatrową oddzielnie w procesie uzyskiwania decyzji środowiskowych, jak to ma miejsce obecnie. Wówczas wszystkie oddziaływania takiej farmy zostaną zbadane. I będzie możliwe dokładne wykazanie, w jakiej odległości może znajdować się od różnych obiektów, które w danej gminie się znajdują.

Alternatywą do restrykcyjnych obostrzeń, a drugiej strony - traktowania każdej farmy indywidualnie, może być ogólny plan, w którym wyznaczano by obszary, gdzie lokalizacja turbin wiatrowych jest dozwolona. Ale sporządzenie realistycznego planu wymagałoby zaangażowania ekspertów i byłoby kosztowne.
W Polsce dobrą praktyką jest ta dotycząca ograniczeń hałasu. Analizuje się na specjalnych modelach rozprzestrzenianie się hałasu z danej elektrowni w konkretnym miejscu. Rozważa się najgorszą możliwą sytuację - czyli gdy wiatrak pracuje z najwyższą możliwą mocą, przy najsilniejszym wietrze, w warunkach nocnych.
I dopiero na tej podstawie buduje się elektrownię, tak by dla wszystkich terenów zamieszkanych w okolicy dotrzymana była norma. Czasem wystarczy 300 m, a czasem 500 i więcej. Wiele zależy od ukształtowania i pokrycia terenu - tego, czy są tu góry, rzeki, jeziora, drzewa.

Poza tym, w decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji inwestycji można wymagać monitoringu porealizacyjnego i zredukowania hałasu, gdyby się okazało, że przekracza dopuszczalne normy. Można również wymagać monitoringu innych elementów środowiska, np. ornitologicznego. I nałożyć na inwestora obowiązki dotyczące usuwania negatywnych skutków takich inwestycji. Mogą polegać np. wyłączaniu elektrowni w określonych sytuacjach.

A co z infradźwiękami?
- Infradźwięki to jeden z mitów związanych z energetyką wiatrową. Są to dźwięki o niskiej częstotliwości, czyli poniżej 20 herców, poza zakresem słyszalnym przez ucho ludzkie. Ludzkie ucho jest stosunkowo słabo wrażliwe na dźwięki o niskiej częstotliwości - aby wyczuć taki o częstotliwości 100 Hz musi on osiągnąć poziom 25 dB, przy 50 Hz - 40 dB, a przy 20 Hz - 70 dB, przy dalszym obniżaniu częstotliwości wartości te rosną. Według niektórych źródeł infradźwięki o poziomie powyżej 130 dB mogą powodować negatywne skutki dla zdrowia w postaci uszkodzeń słuchu i organów wewnętrznych (stąd biorą się sugestie możliwego wykorzystania infradźwięków jako broni), jednak badania nie udowodniły tego.

Infradźwięki są naturalnym elementem środowiska, w którym żyjemy. Pojawiają się przy różnego rodzaju drganiach - emitują je urządzenia AGD (lodówki, suszarki do włosów - są stosunkowo silnym źródłem infradźwięków), wszystkie formy transportu (zwłaszcza silniki dieslowskie), a także zjawiska naturalne - wiatr, burza, falowanie morza. W krajach przodujących w rozwoju energetyki wiatrowej przeprowadzono szereg studiów na temat możliwej emisji infradźwięków przez elektrownie wiatrowe. Wykazano w nich, że elektrownie wiatrowe emitują infradźwięki na bardzo niskim poziomie, zdecydowanie poniżej poziomu wyczuwalności oraz poniżej wartości mogących wpływać negatywnie na zdrowie. Podobne badania, z podobnym wynikiem przeprowadzano także na działających farmach wiatrowych w Polsce. Przy wyższych prędkościach wiatru samo środowisko, bez farm wiatrowych, staje się silniejszym źródłem infradźwięków - są one emitowane przez drgające elementy konstrukcji, drzewa itp.

Mit o dużej emisji infradźwięków przez turbiny wiatrowe pochodzi z czasów, kiedy produkowano elektrownie starego typu, tzw. down-wind. Miały one taką konstrukcję, że generator zamocowany był przed wirnikiem (teraz jest odwrotnie). Pojawiła się wówczas teoria, że mogą one wytwarzać infradźwięki w dużym natężeniu. Jednak nie została potwierdzona po badaniach, a konstrukcji takiego typu już się nie stosuje.

Czy żadne badania nie dowiodły negatywnego wpływu elektrowni wiatrowych na człowieka?
- Od czasu do czasu, pojawiają się doniesienia o rzekomym występowaniu tzw. "syndromu turbin wiatrowych" (ang. "wind turbine syndrome"), który rzekomo ma się objawiać w postaci m.in. podwyższonego poziomu stresu, bezsenności, bólów głowy itp. Jednakże rzadko wspomina się o tym, że niezależne badania medyczne, które zostały przeprowadzone w celu weryfikacji tych tez nie stwierdziły istnienia "syndromu turbin wiatrowych". W ciągu ostatnich lat na świecie zainstalowano ich dziesiątki tysięcy, w sąsiedztwie których mieszkają ludzie i tylko w jednostkowych przypadkach notuje się skargi na uciążliwość tych urządzeń. Oczywiście wśród tak wielu inwestycji mogły znaleźć się takie, które źle zaprojektowano i są faktycznie uciążliwe.

Polska zobowiązała się, że do 2020 r. będzie produkowała co najmniej 15 proc. energii z OZE (odnawialnych źródeł energii). Czy zalecenia marszałka mogą sprawić, że nie wywiążemy się z tych zobowiązań?
- Gdyby chodziło tylko o jedno województwo to można by powiedzieć, że inwestorzy pójdą sobie do innego. Niepokojące jest jednak to, że ta praktyka się rozszerza. Kujawsko-pomorskie jest już kolejnym województwem, które podchodzi negatywnie i zbyt zapobiegawczo do wiatraków. W podobnym kierunku zmierza np. woj. zachodniopomorskie, wprowadzając obostrzenia do wojewódzkiego planu zagospodarowania przestrzennego i dolnośląskie, które wydało już podobne zalecenia.

Jeśli takie nastawienie rozprzestrzeni się na resztę kraju to poważnie ograniczymy możliwości realizacji inwestycji. A co jeśli nie wiatr? Biogaz? To niespecjalnie się jeszcze opłaca i także wzbudza szereg kontrowersji. Biomasa? Skąd weźmiemy jej tyle, aby pokryć nasze zapotrzebowanie na energię odnawialną? Tak naprawdę, jeśli chodzi o energię elektryczną technologia wiatrowa jest najtańszą z metod pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych. Mamy jej w Polsce ogromne zasoby, a rozwój technologii umożliwia jej efektywne wykorzystanie w naszych warunkach. Co więc jeśli nie energetyka wiatrowa?

Krajowy Plan Działania w zakresie produkcji energii ze źródeł odnawialnych przewiduje, że do 2020 roku ma powstać 5 600 megawatów elektrowni wiatrowych na lądzie oraz dodatkowo 550 megawatów małych elektrowni wiatrowych. W tej chwili mamy ok. 1300 megawatów. Taka ilość musi więc być gdzieś rozmieszczona. Dobrze by było, gdyby elektrownie były stawiane na terenach o najlepszych warunkach wiatrowych. A to jest przede wszystkim Polska północna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska