Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Referendum, czyli demokracja partyjna?

Jacek Deptuła
Paweł Kukiz, największy zwolennik jednomandatowych okręgów wyborczych, ciągle ma nadzieję, że zmiana ordynacji wyborczej spowoduje rozbicie partyjnego, zabetonowanego  układu PO-PiS. Idea JOW ma być granatem rzuconym na scenę polityczną.
Paweł Kukiz, największy zwolennik jednomandatowych okręgów wyborczych, ciągle ma nadzieję, że zmiana ordynacji wyborczej spowoduje rozbicie partyjnego, zabetonowanego układu PO-PiS. Idea JOW ma być granatem rzuconym na scenę polityczną. Piotr Smoliński
6 września do urn na pewno nie pójdzie 15,3 mln Polaków. Regionalni działacze ruchu Kukiza też nie wierzą w sukces JOW.

Mówiąc wprost - referendum z 6 września będzie ważne, jeżeli do urn pójdzie 15 243 374 Polaków. To ponad połowa uprawnionych do głosowania. Jednak szanse na to są niewielkie, wręcz bliskie zeru.

Trzy razy - ale jak?

W niedzielnym plebiscycie padną trzy pytania:
1. Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej?
2. Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa?
3. Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika?

Jeśli jest prawdą, że powstały one na kolanie w kancelarii prezydenta Bronisława Komorowskiego i to w jedną noc, nic dziwnego, że referendum okaże się kosztowną porażką. Natomiast większość pytanych przez nas Czytelników po prostu nie wie, co to są jednomandatowe okręgi wyborcze. - Słyszałem tylko sprzeczne opinie - mówi Ryszard Jaworski, pracownik umysłowy z Bydgoszczy. - Kukiz twierdzi, że są znakomite, a reszta, że jeszcze bardziej zabetonują scenę polityczną, jak w senacie. A podobno jest w ogóle kilka odmian JOW.

Drugie pytanie o finansowanie partii jest zrozumiałe. Tyle że nikt nie wie, jakie byłyby tego konsekwencje i w jaki sposób będą później finansowane partie polityczne.

Natomiast trzecie pytanie to otwieranie otwartych drzwi: - Wątpliwości zawsze powinny przemawiać na korzyść podatnika - twierdzi Ewa Radecka, gospodyni domowa z Solca Kujawskiego. - To urząd powinien udowodnić petentowi, że on nie ma racji, a nie odwrotnie.

Jak wynika z majowych badań, chęć uczestnictwa w referendum wyrażało ok. 45 proc. ankietowanych. Czerwcowy sondaż CBOS pokazał, że prawie 60 proc. Polaków nie wie, czego ma dotyczyć zarządzone przez prezydenta Komorowskiego referendum, a tylko 40 proc. zapowiada w nim udział.

Wszystko wskazuje na to, że koszty referendum wynoszące ok. 100 mln zł zostaną zmarnowane, a sama idea demokracji bezpośredniej zniekształcona.

Przeczytaj również: Wkrótce referendum. Jak Państwo odpowiedzą na pytania? [SONDA]

Referendum obywatelskie albo PO-PiS-owe

Mirosław Piesak, jedynka na kujawsko-pomorskiej liście ruchu Pawła Kukiza nie kryje rozczarowania: - W niedzielę byłem na manifestacji "Tak dla JOW" i wtedy przekonałem się, że referendum nie będzie ważne. Było nas najwyżej kilkuset, a zainteresowanie warszawiaków niemal zerowe.

Kandydat ruchu Kukiza dodaje, że zaczyna mieć wątpliwości, co do politycznych rozgrywek. - To chyba nie tak miało być - mówi.

Politolog bydgoskiego UKW dr hab. Paweł Malendowicz także nie przewiduje wysokiej frekwencji: - Szkoda, bo idea demokracji bezpośredniej jest zbyt wartościowa, by ją trwonić.

- Jeśli frekwencja osiągnie 20 procent, to i tak będzie sukces - od początku byłem sceptyczny wobec pomysłu ówczesnego prezydenta Komorowskiego. Referendum włączono do arsenału walki politycznej Platformy z PiS. Zarówno PO i PiS - prowadzą polityczną grę, gdzie nie liczy się wola obywateli - przekonuje Łukasz Chojnacki, bydgoski działacz SLD.

Polacy są bardzo nieufni wobec instytucji referendów podszytych partyjną walką polityczną. Od 1989 roku odbyły się cztery referenda. 50-procentowy próg frekwencyjny przekroczony został tylko w 2003 roku, kiedy decydowaliśmy o wejściu Polski do Unii Europejskiej. Mimo że plebiscyt trwał aż dwa dni - do urn poszło zaledwie 59 proc. uprawnionych.

Z kolei na referendum konstytucyjne w 1997 roku pofatygowało się zaledwie 42 proc. uprawnionych, ale wówczas nie obowiązywał 50-procentowy próg ważności plebiscytu.

Paradoksalnie ani Platformie, ani PiS nie zależy na niedzielnym referendum. Obie partie nie są zainteresowane zmianą ordynacji wyborczej. PiS odrzuca też całkowicie postulat, by partie polityczne utrzymywały się ze składek i darowizn. Najbardziej zainteresowany referendum jest ruch Pawła Kukiza, lecz sądząc po niewielkim zainteresowaniu samych działaczy ugrupowania, nadzieje na jednomandatowe okręgi wyborcze w Polsce są nikłe.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska