Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Nawotczyński z Zawiszy Bydgoszcz: - Liczy się nasz kolektyw

Dariusz Knopik
Łukasz Nawotczyński pochodzi z Ciechanowa. Przygodę z futbolem rozpoczynał SP 3 Ciechanów. Stamtąd jako junior trafił do Lechii Polonii Gdańsk, ale już po pół roku przeniósł się do Wisły Kraków. W klubie z ul. Reymonta przebywał blisko 5 lat. W tym czasie zdobył dwa mistrzostwa kraju, dwa Puchary Polski i Puchar Ligi. Zaliczył także półroczne wypożyczenia do Arki Gdynia, Górnika Polkowice i GKS Katowice. Następnym jego klubem była Jagiellonia. W Białymstoku spędził 3,5 roku. Kolejnym przystankiem w jego karierze była Korona Kielce. W niej występował przez dwa sezony. Kolejne półtora roku spędził w Cracovii. Stamtąd w 2012 roku trafił do Zawiszy. Jest mistrzem Europy do lat 19 i wicemistrzem Europy do lat 16.
Łukasz Nawotczyński pochodzi z Ciechanowa. Przygodę z futbolem rozpoczynał SP 3 Ciechanów. Stamtąd jako junior trafił do Lechii Polonii Gdańsk, ale już po pół roku przeniósł się do Wisły Kraków. W klubie z ul. Reymonta przebywał blisko 5 lat. W tym czasie zdobył dwa mistrzostwa kraju, dwa Puchary Polski i Puchar Ligi. Zaliczył także półroczne wypożyczenia do Arki Gdynia, Górnika Polkowice i GKS Katowice. Następnym jego klubem była Jagiellonia. W Białymstoku spędził 3,5 roku. Kolejnym przystankiem w jego karierze była Korona Kielce. W niej występował przez dwa sezony. Kolejne półtora roku spędził w Cracovii. Stamtąd w 2012 roku trafił do Zawiszy. Jest mistrzem Europy do lat 19 i wicemistrzem Europy do lat 16.
Łukasz Nawotczyński to jeden z nielicznych piłkarzy, którzy zostali w Zawiszy po spadku z ekstraklasy. Na nim opiera się defensywa bydgoszczan.

Dla pana jako obrońcy chyba zero po stronie strat było najważniejsze po meczu z Pogonią?
Wiadomo, że odpowiadamy za grę defensywną zespołu i jeśli nie dopuścimy do straty gola to jest dobrze. W ofensywie mamy duży potencjał i koledzy zawsze coś strzelą.

Jakich elementów zabrakło w waszej grze, by we wcześniejszych meczach nie stracić goli?
Po spotkaniu z MKS Kluczbork była duża niepewność, bo nikt nie zakładał porażki z beniaminkiem i tego, że stracimy u siebie aż trzy gole. Remis z Arką Gdynia był zasłużony, chociaż gola straciliśmy po stałym fragmencie gry. Dużo nad tym pracujemy, a daliśmy się zaskoczyć. Musimy być bardziej skoncentrowani oraz iść mocno i zdecydowanie na piłkę.

Czy racji doświadczenia czuje się pan liderem formacji defensywnej Zawiszy?
Nie mam takiego charakteru i predyspozycji do tego. Nigdy tego nie robiłem. Postawiliśmy na działania kolektywne i staramy się uzupełniać i sobie pomogać. Poza tym z tyłu mamy Łukasza Sapelę w bramce, który wszystko lepiej widzi i kieruje nami na bieżąco. U nas w zespole generalnie nie ma liderów. Liczy się nasz kolektyw.

Po długiej kontuzji trudno było wrócić do treningów i do gry?
Już na wiosnę byłem zdrowy, ale wtedy dyspozycja kolegów była bardzo dobra. Ciągle byłem w gotowości, ale siedziałem na ławce rezerwowych, bo Andre Micael i Luka Marić spisywali się bez zarzutów, może z wyjątkiem tych meczów w grupie spadkowej. Trener słusznie na nich stawiał.
Te dwa okazałe zwycięstwa - pucharowe nad Chrobrym Głogów i ligowe z Pogonią Siedlce - to początek dobrej serii w waszym wykonaniu?
Wszyscy mamy taką nadzieję, że to początek naszych dobrych wyników. Czujemy, że forma idzie w górę. Mentalnie jesteśmy podbudowani. Wiadomo, że zwycięstwa budują atmosferę w zespole. Jak są wygrane, to przyjemniej się trenuje i z większą pewnością wychodzi się na boisko na kolejne mecze. Jednak z Kluczborkiem mieliśmy nauczkę, że jeśli na boisku się nie zasuwa, to same umiejętności niewiele pomogą.
Czy już rozumiecie się na boisku jako zespół?
Jest z tym coraz lepiej. Mamy praktycznie nowy zespół. Z grających piłkarzy wiosną został tylko Kamil Drygas. Mica jest kontuzjowany, a Alvarinho odszedł do Jagiellonii Białystok. Chociaż z Piotrkiem Malarczykiem i Krzyśkiem Nykielem znany się długo i nawet ze sobą wcześniej graliśmy, to musimy się zgrać.

Chyba brak czasu był największym waszym problem w budowie nowego Zawiszy?
Chociaż przygotowania trwały sześć tygodni, to czasu ciągle brakuje. Jednak wszystko idzie w dobrym kierunku.

Wielu piłkarzy po spadku z ekstraklasy odeszło z Zawiszy. Pan się nie nosił z taką myślą?
Szczerze? Długo nie było wiadomo co będzie dalej z klubem? Czy zostanie właściciel? Wcześniej kilka razy było nieprzyjemnie, a rozłożenie trumien na boisku było już przegięciem poniżej wszelkiej krytyki. Ze sportowego punktu widzenia cieszę się, że zostałem, bo przez rok nie grałem w piłkę i mogę się teraz odbudować. Nie mam zamiaru jeszcze kończyć kariery i chcę jeszcze parę lat pograć.

W piątek czeka was mecz z Miedzią Legnica, która oprócz was przed sezonem była typowana w gronie faworytów do awansu. Czy ten mecz będzie dla was papierkiem lakmusowym waszych możliwości?
Zobaczymy. Mecz meczowi nie jest równy i ciężko porównywać. Pokonaliśmy Chrobrego 4:1, a on wygrał na wyjeździe z Miedzią 2:0, więc wydawałoby się, że jesteśmy faworytem, ale tak to nie działa. Postaramy się zagrać dobry mecz i zrobimy wszystko, by trzy punkty zostały w Bydgoszczy.

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska