Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duńskie inspiracje, czyli kiedy Polacy będą szczęśliwym narodem?

Roman Laudański
Małgorzata Schmidt, Anna Pawlicka-Zabojszcz i Marzena Dybowska.
Małgorzata Schmidt, Anna Pawlicka-Zabojszcz i Marzena Dybowska. Roman Laudański
W Danii także kradną rowery, a Duńczycy kłócą się między sobą. Co sprawia, że są najszczęśliwszym narodem? - zastanawiamy się z architektami: Anną Pawlicką - Zabojszcz, Małgorzatą Schmidt i Marzeną Dybowską.

- Niedawno odwiedził Bydgoszcz ambasador Danii, który otworzył wystawy m.in. o duńskiej przestrzeni publicznej i na rowerze przejechał przez miasto z Bydgoską Masą Krytyczną i przedstawicielami bydgoskich architektów. Czym mogą zainspirować nas Duńczycy?

Marzena Dybowska: - Kulturą rowerową, ale również podejściem do życia, pracy, społeczeństwa i państwa.
Małgorzata Schmidt: - To nie tylko kultura rowerowa, ale kultura szeroko rozumiana. Uczestniczyłyśmy w spotkaniu ambasadora z rowerzystami, ale mówił on nie tylko o rowerach, ale i o zaufaniu do polityków, współdziałaniu społeczeństwa i władzy, co ciągle jeszcze nam się nie udaje.
Anna Pawlicka - Zabojszcz: - Zwróciłam uwagę na ich praktyczność. Przecież tam nie było tradycji rowerowej, nawet padały żartobliwe uwagi, że wikingowie nie jeździli na rowerach. W latach 60. Duńczycy przeżywali czas dobrobytu, każdy miał własny samochód i były one tak popularne, że Kopenhaga sprzedała swoje tramwaje egipskiej Aleksandrii, gdzie jeżdżą do dziś.

- Co skłoniło ich do przesiadki na rowery?

AP-Z: - Kryzys paliwowy w 1973 roku spowodował, że w ciągu jednej nocy ceny paliw poszybowały niebotycznie i Duńczyków nie było stać na jazdę własnymi autami. Jako praktyczny naród uznali, że nie ma co rozpaczać, tylko trzeba znaleźć proste i szybkie rozwiązanie - postawili na rowery. Wielokrotnie ambasador Danii w czasie wykładu podkreślał, że infrastruktura dla rowerów jest o wiele tańsza. Autostrady rowerowe i gładka nawierzchnia z nielicznymi skrzyżowaniami pozwalają na szybką jazdę rowerami i nagle okazało się, że do pracy czy na spotkania dojeżdżają szybciej niż samochodami, które stały w zakorkowanym mieście! W komunikacji publicznej ważna jest przewidywalność - wiemy, ile czasu zajmie nam podróż tramwajem czy autobusem. Tak samo jest z rowerami. Ambasador powiedział, że kiedy ma gdzieś jechać samochodem w Warszawie, to nie wie, czy jazda zajmie mu godzinę czy półtorej, a rowerem - 10 - 15 minut. Dłuższy czas debatowali również w parlamencie nad tym, czy rowerzyści mogą jeździć po spożyciu. Jeśli jedziesz rowerem, to tak, ale jeśli samochodem, to - nie. Wybrali mniejsze zło, bo jazda po alkoholu jest zła, ale wypadków wśród pijanych rowerzystów jest u nich niewiele. Jeden w roku.

- A u nas więzienia były pełne rowerzystów zatrzymanych za jazdę po spożyciu.

MD: - Duńczycy nie narzekają na to, co przynosi los, tylko reagują. Np. gdy musieli zamknąć zakłady tekstylne, to przekwalifikowali krawcowe i teraz mają silny rynek usług projektowych.

- To co powinniśmy zmienić w naszych miastach, żeby dostosować je do potrzeb rowerzystów?

MS: - Nadal brakuje tras rowerowych. Bezpiecznie jechaliśmy z Masą Krytyczną i ambasadorem rowerami po Bydgoszczy, ale w asyście policji. Samemu ulicą - strach. Kierowcy samochodów mają za nic rowerzystów, tu brakuje nam kultury dla innych użytkowników drogi. Ruch, drogi powinny zostać przystosowane dla rowerów. Duńczycy od 1973 roku mieli ponad 40 lat na wypracowanie kultury rowerowej, a u nas? Rower miejski był świetnym pomysłem, korzysta z nich wielu ludzi. A dlaczego nie ma go w Fordonie, o co pytają ludzie? Teraz budowana jest linia tramwajowa do Fordonu. Ona nie prowadzi do wszystkich osiedli i jaki byłby problem, żeby rowerem dojechać do przystanków, zostawić rowery i przesiąść się na tramwaj czy autobus?

- Nad budową linii tramwajowej do Fordonu czuwa Anna Pawlicka - Zabojszcz.

AP-Z: - Podpisuję się pod tym pomysłem. W Danii przewóz rowerów tramwajem czy pociągiem jest bezpłatny. Oni od razu założyli, że także rowerzyści będą korzystali z miejskiego czy podmiejskiego transportu, bo przecież każdy pojedzie na rowerze tylko tyle, na ile wystarczy mu sił i ochoty. W Danii nawet każda taksówka ma obowiązkowo bagażnik rowerowy minimum na dwa rowery. Spojrzeli na komunikację rowerową kompleksowo - dostosowując do potrzeb rowerzystów całą komunikację i infrastrukturę.
MD: - Może ścieżek rowerowych jest coraz więcej, ale np. ze Wzgórza Wolności do Myślęcinka brakuje trasy. Pewnie podobnie jest z innymi częściami miasta. Przepisy o ruchu drogowym też nie pomagają rowerzystom. No i nie jest do tego dostosowany transport. Jak często można spotkać rowery przewożone tramwajami lub autobusami? I jeśli nie są to pojazdy niskopodłogowe, to jak rowery wciągnąć do środka?

- Kto powinien kompleksowo o tym pomyśleć?

AP-Z: - W Danii chyba jednak zalecenie dostosowania infrastruktury do potrzeb rowerzystów przyszło z góry. To rząd promował, zmusił władze lokalne do pracy. W Polsce mamy do czynienia z ruchem oddolnym. To np. działacze Masy Krytycznej piszą listy do Zarządu Dróg Miejskich, który odpowiada, że ścieżki nie będzie, bo nie ma pieniędzy. Tam władza nakazała. Może tak powinno być i u nas?

- A to nie jest tak, że projektując nową drogę musicie pamiętać także o ścieżkach?

MS: - Obowiązku nie ma...
AP-Z: - ...także obowiązku przebudowania dróg istniejących. Przy nowej można próbować coś przeforsować.
MD: - A politycy duńscy słuchają wyborców i realizują to, czego oni się domagają.

- Polacy chcą jeździć rowerami, wystarczy się rozejrzeć. Jak przyspieszyć zmiany?

MD: - Rządzący zawsze powiedzą, że pieniędzy jest za mało.
AP-Z: - A silne lobby samochodowe i handlowe? W Bydgoszczy był potężny problem ze znalezieniem miejsca dla rowerzystów na ulicy Gdańskiej, bo klienci muszą gdzieś parkować samochody.

- Powstały w mieście buspasy, może powinny być np. szersze, żeby zmieścili się tam również rowerzyści?

AP-Z: - Trudno pogodzić kierowców z rowerzystami.
MS: - Przypominam, że jest także lobby pieszych, którzy chcą spokojnie korzystać z chodników.

- Nie czuję się komfortowo, kiedy idę chodnikiem i rowerzysta zaczyna na mnie dzwonić, bo to ja mam mu ustąpić miejsce.

MD: - Dlatego potrzebne są odgórne decyzje godzące różne interesy. Jest mnóstwo fanów rowerów, ludzie chętnie pojechaliby do Myślęcinka i co szkodziłoby, żeby Bydgoszcz stała się miastem przyjaznym rowerom? Czy to nie byłby dobry pomysł na promocję miasta?
AP-Z: - Kolega z Gdańska niedawno opowiadał, że nadmorska trasa rowerowa jest tak zatłoczona, że strach tamtędy jeździć. Rowery stały się popularne i nawet ta nieliczna, istniejąca już infrastruktura stała się niewystarczająca.
MS: - "Gazeta Pomorska" zamieszcza mapy dróg rowerowych w województwie, jest ich coraz więcej nie tylko w Bydgoszczy. Dobrym przykładem jest ścieżka rowerowa do Koronowa, choć komentarze internautów są najróżniejsze, bo czegoś do końca nie przemyślano, czy nie zrobiono. Są skargi, że nawierzchnia nie jest gładka. To po co tak zrobiono? Zabrakło pieniędzy? Ale to i tak krok w dobrą stronę. Trzeba pracować nad połączeniem sieci ścieżek rowerowych, żeby można spokojnie dojechać rowerem np. do pracy. Wprawdzie Duńczycy nie jeżdżą rowerem do pracy, jeśli mają do przejechania więcej niż 6 kilometrów.

- Plany promocji rowerowej Bydgoszczy są przepiękne, tylko w kraju mamy złą markę - powstała Trasa Uniwersytecka bez chodnika i ścieżki, a ścieżka prowadzącą w dół do ul. Toruńskiej przypomina koszmarny sen projektanta - czyli slalom gigant. Z tego śmiała

AP-Z: - Na usprawiedliwienie powiem, że często architekci w ogóle nie są dopuszczani do takich projektów. Przecież nikt z nas ani nie projektował, ani nie opiniował Trasy Uniwersyteckiej. Według przepisów architekci zajmują się tylko budynkami kubaturowymi, a drogami, chodnikami czy ścieżkami - projektanci drogowi. Oni są fachowcami od budowy czy promieni skrętu drogi, ale brakuje im spojrzenia na powiązanie inwestycji z istniejącym krajobrazem. Chyba nigdy się nie zdarzyło, żeby władze Bydgoszczy wymagały obecności architektów, urbanistów przy takich przetargach.
- A powinny?
MS: - Oczywiście! Aniu, pracujesz przy trasie tramwajowej do Fordonu. Ścieżki będą, prawda? Zaprojektowaliście to, czy pomysł powstał "przy okazji"?
AP-Z: - Dołączyłam do ekipy w połowie inwestycji, dlatego mój wkład był niewystarczający. Np. chciałam innych wiat przystankowych, a zamawiający wybrał inne. Nawet obecność projektanta nie gwarantuje, że inwestor posłucha jego rad. Projekt jest kompromisem chęci projektanta i możliwości zamawiającego. Architekci powinni być obecni także przy projektowaniu dróg, bo zwrócą uwagę drogowcom np. na sprawy estetyczne czy funkcjonalne.

- Co jeszcze - oprócz tras rowerowych - powinno pojawić się w mieście, żeby stawało się ono dla nas bardziej przyjazne?

MD: - Komfort życia jest ważny, ale przy intensywnej kulturze rowerowej - są wymierne korzyści społeczne, o czym mówił ambasador Danii. Rower umożliwia kontakty międzyludzkie, o co trudno w samochodzie. To zdrowsze niż jazda samochodem. Duńczycy przeanalizowali nawet, że przejechane kilometry rowerem przekładają się na mniejszą liczbę dni na zwolnieniach lekarskich.
MS: - Dzięki rowerom Duńczycy mniej chorują.
MD: - Co przekłada się na wynik ekonomiczny gospodarki. Rower się opłaca.

- Dopóki się ruszamy, dopóty żyjemy. Co jeszcze powinno zmienić się w naszych miastach? W Bydgoszczy mamy Wyspę Młyńską, na którą ludzie chętnie przyjeżdżają. Może takich miejsc, jak również Myślęcinek, powinno być więcej?

MD: - Im więcej przyjaznej przestrzeni w wymiarze domu, osiedla, tym lepiej nam siężyje.
AP-Z: - Zrewitalizowano fragment Starego Kanału w Bydgoszczy, ale jeśli teren jest bez opieki, to niszczeje. Parki, miejsca wspólnej przestrzeni pozbawione są opieki ogrodnika i konserwatora zieleni. Kiedy chwasty są większe od zasadzonych bylin, to coś tu nie gra. U nas buduje się, remontuje i odbiera fragmenty miasta, a później nikt się nimi nie zajmuje. Nie sztuka wydać pieniądze na inwestycje, jej właściwe utrzymanie jest ważne. Muszą być odpowiednie służby, które będą odpowiedzialne za fragmenty naszych naprawdę fajnych przestrzeni.
MS: - Mam pracownię w Fordonie i widzę, że to, co jest prywatne - utrzymujemy, ale na terenie miejskim jest dramat. Mogłabym się zarżnąć w sprzątaniu - przepraszam, ale - nie potrafimy jako społeczność dbać o porządek. Jak zmienić myślenie ludzi? Miejska przestrzeń jest wspólna, wspólnie powinniśmy o nią dbać. Takiego myślenia w nas nie ma. W Niemczech za nieposprzątanie po psie są takie kary, że Polacy to robią, a u nas?

- Ten sam Polak ostrożnie jeździ samochodem w Niemczech, przepuszcza pieszych i uważa na rowerzystów. Tylko przekroczy granicę i u siebie jest panem szos.

MD: - Zabudowa wielorodzinna skupia się na domach, brakuje wokół nich przyjaznej przestrzeni - placów zabaw czy parków. Tu się kłania planowanie przestrzenne.
AP-Z: - Jestem w komisji miejsko - urbanistycznej i zaręczam wam, że w prawie każdym miejscu są rezerwowane miejsca na tzw. zieleń parkową. Tylko nie ma chętnych, którzy zamieniliby chaszczowiska w parki.
MD: - Czasem w dziwny sposób miejsca te wykorzystują deweloperzy na domy lub inwestorzy na parkingi.
AP-Z: - Jeśli teren jest zapisany w miejscowym planie zagospodarowania, to nie. A jeśli nie jest, to rzeczywiście ktoś może wystąpić o decyzję o warunkach zabudowy i zaczyna się wolna amerykanka. I te chaszczowiska latami się nie zmieniają, bo nie ma pieniędzy na zieleń.
MD: - Przecież można to zmienić! Jeśli na osiedlu jest przestrzeń zarezerwowana na zieleń parkową, to można zapytać mieszkańców, co chcieliby tam mieć? Można zorganizować konkurs, coś zaproponować lub posłuchać uwag mieszkańców. Niektóre społeczności są tak aktywne, że nawet własnym wkładem chętnie urządziłyby tam przyjazne dla siebie miejsca.
AP-Z: - To świetny pomysł, mamy przecież budżety obywatelskie, które można byłoby przeznaczyć na coś takiego.
MD: - Może naszą rolą byłoby zaproponowanie ciekawych rozwiązań ludziom?

- Mamy toruńskie Rubinkowo czy bydgoski Fordon. Osiedla budowane jako "sypialnie". Czy już wszystko się na nich znajduje?

MD: - Bardzo często na blokowiskach młode matki z dziećmi nie mają dokąd wyjść na spacer.

- Fajnym pomysłem okazały się też "Orliki" czy osiedlowe baseny.

MS: - Tak. Robimy z kolegą trzy boiska, m.in. w Fordonie.
AP-Z: - Dzieje się, ale za mało. W ubiegłym roku robiłam projekt rewitalizacji fontanny przed filharmonią. Powstanie tam druga - jako park wodny dla dzieci. Miejskie Wodociągi są inwestorem, mają też fachowców, którzy później ich doglądają. Obawiam się, że gdyby była inwestycja miejska, to spotkałby ją los fontanny przy zrewitalizowanej śluzie tuż przy ul. Marcinkowskiego. Działała dwa tygodnie.

- Nawet nie zdążyłem jej zauważyć.

MS: - Bo się za szybko zepsuła.
AP-Z: - Na otwarciu placu zabaw i siłowni były władze miasta, fontanna "poplumkała", ulewa coś zalała i koniec. Teraz może miasto ogłosi przetarg na jej naprawę. Tak nie zajedziemy daleko.
MS: - Podam przykład spoza naszego podwórka. Pracuję w zespole Pilskiej Strefy Aktywności. Na 36 hektarach nad Wdą pojawią się: place zabaw, siłownie zewnętrzne, kalistenika, ścieżki rowerowe i ścieżki zdrowia, staw i otwarte boiska. To ma być największy ośrodek w Wielkopolsce. Przy okazji dodam, że w Bydgoszczy przy dwóch młodych chłopaków zrobiło największy w Polsce plac ćwiczeń do kalisteniki.

- Duńczycy, jak przekonywał ambasador, są najszczęśliwszym narodem świata. Polacy w rankingach szczęśliwości lokują się ok. 60 miejsca. Podobno sekret Duńczyków polega na równowadze między pracą a życiem prywatnym.

MS: - Dla nich ważna jest efektywność pracy. Dużo zarabiają, płacą wysokie podatki, a nawet kiedy tracą pracę, to państwo zapewnia im wysoki poziom życia. W efekcie pracują krócej, nie tak jak my po "naście" godzin na dobę.
MD: - Zamożność Duńczyków jest zobowiązująca - mają bardzo bogaty program socjalny i płacą wysokie podatki. Oni ich nie unikają. Tam jest również wysokie zaufanie społeczne. Ludzie płacą podatki, bo wiedzą, że kiedy będą w potrzebie, to państwo im pomoże. Ufają politykom, bo głosując wierzą, że wybierają tych, których chcą. Dlatego tam frekwencja wynosi 80-90 procent. Mają poczucie wpływu na to, co się u nich dzieje. Wszystkie te elementy są tam powiązane ze sobą.
MS: - Uderzyło mnie zdjęcie wozu z warzywami, który stoi przy drodze. Nikt tego nie pilnuje. Ludzie zatrzymują się, biorą towar, zostawiają pieniądze, choć nie ma kasjera. Muszą sobie ufać, żeby robić coś takiego.
AP-Z: - Dla mnie ważna jest duńska transparentność, przejrzystość, do czego z trudem przekonują się władze w Polsce. Tam każda decyzja urzędników jest powszechnie dostępna, przede wszystkim dla mediów. Wykorzenili korupcję, a ostatnią sprawą korupcyjną sprzed lat było zbyt bogate wyposażenie łazienki jakiegoś burmistrza. I podobno tam się o tym mówi do dziś! Głównym strażnikiem moralności antykorupcyjnej w Danii jest prasa. A my mamy Centralne Biuro Antykorupcyjne! Tam nikt w urzędzie nie zasłania się tajemnicami. W Polsce Izba Architektów rozesłała do wszystkich starostw i urzędów miejskich prośbę o informacje na temat wydanych pozwoleń na budowę w ubiegłym roku. Chyba tylko Grudziądz zasłonił się u nas tajemnicą, bo z innych miast regionu dostaliśmy informacje. W innych województwach urzędnicy w ogóle nie chcą o tym rozmawiać i czegokolwiek pokazywać! Okazuje się, że nasze województwo jest trochę bardziej transparentne, może leżymy bliżej Danii? Zauważcie mentalność urzędników: nie damy żadnych informacji!
MD: - Na spotkaniu ktoś zapytał ambasadora Danii, kiedy Polacy będą szczęśliwi? Przypomniał, że ich historia była luksusowa, a nasza tragiczna. Dlatego mamy do pokonania dłuższą drogę w dążeniu do szczęścia. Ciągle jesteśmy w drodze.
MS: - Może dlatego, że modnie jest narzekać? Ale ambasador powiedział, że wszystko przed nami. Cel jest do osiągnięcia.
AZ-P: - A ta efektywność pracy też chyba nie jest do końca naszą winą.

- Kto w europejskich rankingach najwięcej pracuje?

AP-Z: - Pewnie my. Nawet myśląc o swojej niewielkie firmie muszę liczyć się z większymi lub mniejszymi inwestycjami, na które nie możemy sobie pozwolić. Na efektywność pewnie przyjdzie nam długo poczekać.
MD: - Duńczycy mają szczęście, że u nich różnice między najbogatszymi a najbiedniejszymi nie są duże. Na dodatek oni w pracy mają się czuć dobrze, co wpływa na zaufanie.
MS: - Czują się też wolni.
AP-Z: - Tak do końca, to oni chyba jeszcze się zastanawiają - są czy nie są szczęśliwi.

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska